Bezsenne Środy: „SPLĄTANIE” Maciej Lewandowski – recenzja

Bombla_Splatanie

Twórczość H.P. Lovecrafta, podobnie jak dzieła pozostałych największych twórców obracających się w kręgach szeroko pojętej grozy, stanowi niezrównane i niemal odwieczne źródło inspiracji. Współczesna popkultura czerpie od klasyków garściami, co pozwala z łatwością odbiorcom odnaleźć powiązania, odnieść się do ulubionych tekstów, czy ukochanych postaci, ich historii oraz mitologii.  W tych opowieściach wracają Wielcy Przedwieczni, powraca poczucie osaczenia przez coś większego i niepojętego dla ludzkiego umysłu, a ciemność podstępnie zacieśnia swoje macki, budząc obłęd i obrzydzenie.

Czytaj dalej

Bezsenne środy: „SERCE OSKARŻYCIELEM” Edgar Allan Poe – recenzja

Bombla_SerceOskarżycielem

Bez wątpienia — jestem zbyt nerwowy, strasznie nerwowy, zawszem był taki…

Nerwy, fobie i obsesje to sprawa jak najbardziej osobista, prywatna, głęboko cielesna, a tak naprawdę psychiczna. Niekoniecznie dla oczu postronnych, przypadkowych ludzi, tych, co z łatwością oceniają, co potrafią przypiąć łatkę dziwaka, albo nie daj Boże szaleńca. Bo z szaleństwem to już nie ma żartów. To choroba, a choroby, wiadomo powszechnie, trzeba leczyć, żeby nie pogrążyć się w odmętach obłędu. Tak lepiej dla samego poszkodowanego, jak i dla otoczenia. Przecież nigdy nie wiadomo, kiedy wewnętrzny nadwrażliwiec uruchomi swoje zmysły, zbudzi się z chwilowej drzemki i zaatakuje znienacka. Wtedy wszystko może zostać wrogiem – dziecko sąsiadów, młoda kobieta śląca przypadkowy uśmiech,  albo… zasnute bielmem oko starszego człowieka.

Czytaj dalej

Bezsenne Środy: „GAŁĘZISTE” Artur Urbanowicz – recenzja

Bombla_Gałęziste

„Słyszeć o wielkich, pierwotnych rzeczach to jedno, ale widzieć je na własne oczy, to coś całkiem innego. Życie w nich i poznanie natury przyrody wymagało inicjacji, której żaden inteligentny człowiek nie był w stanie odbyć bez uprzedniego przewartościowania wszystkiego, co dotąd uważał za trwałe, niezmienne i święte.”

Algernon Blackwood

Las. Pierwszy, pierwotny władca Ziemi, którą przez wieki dzielił niezmiennie i jedynie z połaciami wód, piasku i lodu. Las, w którym nie istnieją jeszcze udeptane ludzką stopą ścieżki. Nie ma szlaków, nie ma dróg, tylko drzewa. Bezkresny, falujący ocean zieleni, który ciągnie się w nieskończoność. Taki las ciągle jeszcze istnieje, jego ostatnie oazy, ciche i zaklęte w czasie. W takim lesie wszystko jest możliwe i niczego nie można być pewnym. Dźwięki niosą się niepokojąco, albo ucinają już po chwili, echo raz dźwięczy po jednej stronie, by zaraz odezwać się tuż za plecami. Czasami słychać szepty, ale to tylko podobno wiatr wiruje między liści. Po chwili każde kolejne drzewo wydaje się być takie same, a nadchodzące z czasem cienie dezorientują. Wyjście miało być tuż, za zakrętem, ale… wyjścia już nie ma.

Taka jest wszechwładna potęga lasu, drzew i tych, którzy w nim mieszkają. Taka jest potęga przyrody, której nie sposób ujarzmić. Taka jest siła najczystszej, pierwotnej Natury. I o takiej potędze opowiada debiutancka, fascynująca powieść grozy autorstwa Artura Urbanowicza, czyli „Gałęziste”.

Czytaj dalej

Bezsenne Środy: „Bestia” Guy N. Smith – recenzja

Bombla_Bestia

Legendy o potworach czających się w czeluściach ziemi zdają się dodawać ludzkości skrzydeł. Takie historie, opowiadane przy ogniskach od setek lat, szeptane od wieków i przekazywane z pokolenia na pokolenie działają na masową wyobraźnię, przechodząc płynnie do dzieł kultury. Dinozaury ukryte w amazońskiej dżungli, śnieżny Yeti krążący między górskimi szczytami Himalajów, Chupacabra polująca po meksykańskich pustyniach… To wszystko krąży w naszych żyłach, daje powód, by wierzyć, by szukać, by… bać się, gdy nieznany cień przemknie w ciemnościach za oknem. Czasami to tylko wiatr, czasami spanikowane zwierzę, a czasami to może być POTWÓR, bo czemu nie wierzyć w to, w co wierzy tak wielu z nas?

Tajemniczą istotę, która terroryzuje spokojny region angielskiej prowincji powołał do życia Guy N. Smith w jednej ze swoich ikonicznych powieści, czyli „Bestii” (oryg. „Slime Beast”), z 1974 roku.

Czytaj dalej

Bezsenne Środy: „Ludzie z bagien” Edward Lee – recenzja

Bombla_LudzieZbagien

Pierwsze spotkanie z horrorem ekstremalnym przypomina pierwsze spotkanie z operą – albo czytelnik zakocha się od pierwszej, ociekającej krwią strony, albo zniesmaczony odłoży książkę i już więcej nie sięgnie po ten wyjątkowy gatunek. Bo horror ekstremalny, jak powszechnie wiadomo, oznacza równie ekstremalne doznania podczas lektury. Przemoc doprowadzona często do granic absurdu, seks oscylujący na pograniczu wycia z rozkoszy i bólu jednocześnie, połyskujące połacie mięcha, zazwyczaj ludzkiego, a wreszcie te oklepane flaki, krew i posoka. Powszechny gore w najczystszej postaci, makabra, splatterpunk czasami tak szokujące, że przekraczające pewien pułap i paradoksalnie nudne, o ile oczywiście czytelnik ma co nieco mocniejszych kęsów tej prozy za sobą, ma otwarty umysł na wyrafinowane formy cielesnych zabaw i potrafi zdystansować się wobec hardcorowej ludzkiej krzywdy. Bo dla wytrawnego czytelnika szaleństwo przemocy już nie wystarcza, a seksualne dewiacje nudzą, jeśli nie ma tego „czegoś”, iskry, fabularnej ciekawostki, która ukaże coś więcej poza rozlewem krwi.

Fanom horroru ekstremalnego nie trzeba przedstawiać nazwiska Edwarda Lee, jednego z czołowych twórców gatunku, któremu nasi wydawcy dali szansę zaistnieć na polskim rynku, wydając swojego czasu kilka tytułów spod jego pióra, w tym „Ludzi z bagien” (w oryg. „Creekers”), po których warto sięgnąć zarówno jeśli zaczynamy przygodę z gatunkiem, na próbę, ale także jeśli co nieco z gatunku udało nam się już uszczknąć.

Czytaj dalej

Warto Czytać #5: H.P. LOVECRAFT

Bombla_WartoCzytac5

Moi Drodzy,

Jest prawdą powszechnie znaną w odmętach blogosfery, że jestem LOVEgirl i jakkolwiek przedziwnie to brzmi, to połączenie, ten uroczy zlepek wcale a wcale nie odnosi się do jednorożców, do tęczy i chichotów pośród waty cukrowej, tylko do SNÓW O TERRORZE I ŚMIERCI, do koszmarów spoza eonów czasu, do istot zerkających z ciemności między wymiarami wszechświata.

Stworzyć alternatywę dla życia we wszystkich jego przejawach, nieustanną opozycję, trwałe schronienie: oto najwyższa misja poety na tej Ziemi. Howard Phillips Lovecraft wypełnił tę misję.

Michel Houellebecq „H.P. Lovecraft. Przeciw światu, przeciw życiu.”

Jestem LOVEgirl, bo moją literacką obsesją jest ten, którego zwą Samotnikiem z Providence, ojcem mitologii Cthulhu, jeden z najważniejszych, ikonicznych twórców literatury weird fiction – H.P. Lovecraft.

Czytaj dalej

Bezsenne Środy: „Alegoria” Aleister Crowley & OKOLICA STRACHU nr 2 – recenzja

Bombla_Aleister

Aleister Crowley to legendarne nazwisko w świecie literatury. Ten mistyk, filozof, okultysta, literat, alpinista, malarz i szachista (czy można być bardziej fascynującym?) do dzisiaj uznawany jest nie tylko za jednego z najważniejszych twórców kultury brytyjskiej, ale także za jedną z najbardziej zdemoralizowanych postaci swojej epoki. Szokował, przekraczał granice, dokonywał duchowo-cielesnych transgresji i nie obawiał się o tym ani pisać, ani mówić. Nazywany fałszywym bądź prawdziwym prorokiem, w zależności kogo pytano, libertynem, satanistą, bestią, wcieleniem Lucyfera, obrósł tyloma mitami, że najpewniejszym epitetem, jakim można go nazwać jest zwyczajnie: skandalista. Skandalista Aleister Crowley, wizjoner i twórca wyjątkowy, czyli nazwisko, które warto poznać, poznając podstawy światowej grozy.

Zanim sięgniemy jednak po wydane w Polsce nakładem Lashtal Press mistyczne „Ekwinokcjum bogów”, czy „Księgę Prawa”, to może warto zacząć od początku? Od pierwszego opowiadania, które pojawiło się w polskim przekładzie w najnowszym numerze świeżutkiego czasopisma „Okolice Strachu”, czyli po „Alegorię”?

Czytaj dalej

Bezsenne Środy: „Głupcy” z tomu „Zwierzyna” Maciej Kaźmierczak – recenzja

Bombla_Zwierzyna

Czasami dobrze obudzić się ze snu. Czasami dobrze jest wyjrzeć poza bańkę mydlaną kolorowej rzeczywistości rysowanej przez kolejne media i wyjrzeć poza własną strefę komfortu. Rozciągnąć się, rozejrzeć. Spojrzeć obiektywnie na życie w pełnej krasie, w całej swojej dziwnej postaci. Może będzie to dalej kolorowa bańka, pełna radości i uśmiechniętych twarzy, a może koszmar, ukrywany długo za kotarą sztucznych, nadętych nieszczerych i zdeformowanych ust, z których zionie pustka. Można spróbować zadawać pytania, można zagłębić się w ciemność, zajrzeć w głąb ludzkiej duszy.

Tak jak zajrzał Maciej Kaźmierczak i opisał to w swoim debiutanckim tomie opowiadań „Zwierzyna”, z którego wybrałam dla Was jedną opowieść – „Głupcy”.

Czytaj dalej

Bezsenne Środy: „Nawiedzony” James Herbert – recenzja

Bombla_Nawiedzony

Nawiedzone domy to niezwykle wdzięczny temat dla wszystkich twórców porządnej grozy. Duchy, omamy, tajemnicza przeszłość, która naznacza dane miejsce i zmienia już na zawsze. Trzeba przyznać, że powieści o takich domach niezwykle intensywnie działają na wyobraźnię czytelnika. Czy ten dźwięk za oknem późną nocą to tylko zawodzący wiatr, czy wrzask potępionej zjawy? Czy ktoś stąpa po skrzypiącej podłodze, czy to jedynie złudzenie? Czy roztańczone pod sufitem cienie układające się w dziwne kształty to tylko widziadła, wybryki nadpobudliwego umysłu? H.P. Lovecraft napisał kiedyś, że istnieją takie miejsca, które mają duszę i ta dusza wcale niekoniecznie musi mieć wobec mieszkańców dobre intencje. Czasami to wynik samego budynku, jego wewnętrznej istoty, złej w swojej esencji, a czasami to wynik smutnych historii sprzed lat, nieszczęść i rozpaczy ukrytych pośród murów.

Można w nawiedzone domy wierzyć lub też nie, można uwierzyć przeczuciom i wycofać się póki jest to jeszcze możliwe, lub można przyjąć, że niewytłumaczalne niekoniecznie musi oznaczać nadprzyrodzone, tak jak pragnął wierzyć David Ash, bohater powieści Jamesa Herberta, czyli „Nawiedzony”.

Czytaj dalej

Bezsenne Środy: „Rudy” Jack Ketchum – recenzja

Bombla_Rudy

Oko za oko, ząb za ząb. Do czego zdolny jest człowiek pragnący zemścić się za krzywdy wyrządzone jemu i jego najbliższym? Do czego posunie się szukając sprawiedliwości? Jak daleko będzie w stanie zajść, by prawda wyszła na jaw, a nazwiska sprawców ujrzały światło dzienne?

„Cholera, krew to krew. Próbowałeś kiedyś zwierzęcej krwi? Smakuje tak samo jak nasza. Czemu więc ludzka ma być cenniejsza od psiej? Lepsza? Na pewno nie według psów. Nie powinno się w ten sposób wartościować życia.”

O bezmyślnej śmierci, która prowadzi do wielkiej zemsty opowiada przejmująca i wzruszająca powieść mistrza niepokojącej, kontrowersyjnej prozy, czyli „Rudy” Jacka Ketchuma.

Czytaj dalej