Książki na zimę 2019/2020

Moi Drodzy,

Zima nadeszła trochę niespodziewanie, bo niby jest w kalendarzu, ale za oknem nie ma jej wcale. Trochę szkoda, a trochę nie, bo przecież śnieżna kołderka za oknem wcale nie jest potrzebna, by uzupełnić zimową biblioteczkę o nowe, książkowe przysmaki.

W tym roku zimowych lektur nie polecam sama, ale razem z moim Ukochanym Kubą. Wybraliśmy dla Was 10 wyjątkowych tytułów, pożywnych i smakowitych, które umilą Wam długie wieczory i noce.

Czytaj dalej

Książki na WIOSNĘ 2019 TOP 10

Moi Drodzy,

Nadeszła Wiosenna lekkość bytu! W tym roku dostrzegłam, że wiosna przybywa z zaskoczenia, uderza znienacka. Marcowe rozklekotane dni, w których ani zimno, ani ciepło, rozbłyskują promieniami rozochoconego po zimie słonka. Nagle, ni stąd, ni zowąd okazuje się, że drzewa są aż obrzmiałe od pąków gotowych do kwitnienia, a ptaki szaleją swoim śpiewem. Na spacerze pośród błota kępki zieleni i cuda natury w postaci przebiśniegów i krokusów

Wiosna to rześkość powietrza, pierwsze zieleniące się listki i świeży, ciepły wiaterek, więc nadszedł dobry moment, żeby się odpowiednio bukowo przygotować się i uposażyć na nową porę roku. Polecam lektury chrupiące i świeżutkie, rozkoszne i intensywne w emocje, dające do myślenia. Czas się obudzić moi Kochani z zimowego snu, czas oczyścić umysł i duszę, pozwolić sobie narodzić się na nowo.

Łapcie zestaw wyjątkowych wiosennych lektur dla Was!

Czytaj dalej

„Gwiazdozbiór Psa” Peter Heller

Bombla_Gwiazdozbior

 

„Zastanawiam się: Czy to właśnie znaczy umrzeć? Być tak samotnym? Nieść w sobie morze miłości i lecieć dalej?”

Bardzo rzadko wzruszam się czytając książki. W zasadzie tak rzadko, że potrafię przypomnieć sobie tylko dwa takie przypadki, a tak naprawdę jeden konkretny – „Wielkie Nadzieje” Dickensa, przeczytane po raz pierwszy dopiero na początku tego roku. Ale to było jedynie wzruszenie, takie tyci, tyci, łezka w oku. Aż do czasu… Na Dzień Dziecka dostałam w prezencie „Gwiazdozbiór Psa” Petera Hellera. Historia porównywana nieudolnie do „Drogi” Cormaca McCarthy’ego nie ma z nią prawie nic wspólnego. Może poza głównym założeniem, czyli wizją świata w kilka lat po apokalipsie, a przecież takich pozycji jest teraz na rynku setki. Książka okazała się być jedną z najpiękniejszych i najsmutniejszych powieści, na jakie udało mi się w życiu natrafić. Tym razem czytając nie wzruszyłam się, ale popłakałam. Trzy razy.

Aby w pełni docenić i zrozumieć „Gwiazdozbiór Psa” (tytuł oryginału „The Dog Stars”) przyda się najpierw kilka słów o jego autorze. Peter Heller to twórca wielokrotnie nagradzanych reportaży dla takich czasopism jak „Outside Magazine”, „Men’s Journal” i „National Geographic Adventure”, czyli skierowanych na zajęcia typu outdoor, tzn. plenerowe. Pisarz jest zapalonym surferem, uczestnikiem wielu ekspedycji kajakarskich, miłośnikiem wędkarstwa, pilotem, survivalowcem i wielbicielem ogólno pojętych wypraw przygodowo-podróżniczych. Zna się na broni i na sztuce przetrwania w trudnych warunkach. Wiedząc to wszystko o Peterze Hellerze zrozumiemy, że to co zamieścił w swojej powieści, nawet każdy najmniejszy szczegół, nie jest jedynie wymysłem pisarza, wybrykiem wyobraźni, ale konkretną wiedzą, podpartą latami doświadczenia.

Fabuła „Gwiazdozbioru Psa” zaczyna się w dziewięć lat po wielkiej epidemii grypy. Choroba, której zmutowany gen spustoszył naszą planetę, zabrała ok. 95% całej populacji. Z grupy ocalałych kolejne 4% zmarły w kilka lat później, w wyniku powikłań, wywołanym rzadko spotykanym zapaleniem krwi. Co więcej, po nagłych i nienaturalnych zmianach klimatycznych na Ziemi wyginęła również część fauny i flory. Zmienia się pogoda, krajobraz powoli przekształca się w preriowo-pustynny, lata są dłuższe i bardziej dokuczliwe. Ludzkość rozsypana po świecie, pomimo wspólnej tragedii, jest jeszcze bardziej wrogo nastawiona wobec siebie nawzajem. Pojedyncze grupki, niczym maruderzy umierającego świata, napadają, zabijają, kradną… bez pytań, bez próby nawiązania kontaktu, czy udzielenia pomocy.

Główny bohater powieści to Hig, zwany również Dużym Higiem, który po śmierci swojej ukochanej żony Melissy, w obliczu upadku i wszechobecnej zagłady, przeniósł się z miasta na wiejskie tereny małego, podmiejskiego lotniska. Przed epidemią Hig był przedsiębiorcą budowlanym, którego największą pasją było wędkarstwo i latanie małym samolotem Cessną. Uwielbiana maszyna, zwana Bestią, jest jedynym co pozostało po jego dawnym życiu. Teraz Hig jest sam. No prawie. Towarzyszy mu ukochany pies Jasper i jego sąsiad, od czasu do czasu nazywany przyjacielem, były żołnierz jednostki specjalnej Navy SEAL, Bruce Bangley.

Ich życie polega na wspólnej zależności. W czasach, w których każdy może okazać się wrogiem, każdy może nagle pojawić się, napaść i zabić, Hig i Bangley nie mają wyjścia, jak zostać partnerami w przeżyciu. Mieszkają w zabudowaniach przy lotnisku, w sąsiadujących domach. Bangley, który jest specem od wszelkiego rodzaju broni, a tej po apokalipsie jest pod dostatkiem, dysponuje wszelkimi jej rodzajami i organizuje doskonałą ochronę przez światem zewnętrznym lotniska. Z drugiej strony Hig, wraz z towarzyszącym mu zawsze Jasperem, każdego dnia oblatują okolicę, by zrobić rekonesans i zdobyć potrzebne zapasy. Razem, we trójkę, Hig, Jasper i Bangley, stawiają czoła światu i za wszelką cenę próbują żyć.

Codzienność opisana w „Gwiazdozbiorze Psa” jest bolesna. Każdy krok, każdy lot, każda, nawet najprostsza czynność, wywołują w Higu wspomnienia. Przychodzą nagle falami i równie szybko odchodzą, zostawiając go jeszcze bardziej osamotnionym niż był na początku. Dziewięć lat to niby nie jest długo dla kogoś kto żyje normalnie, otoczony rodziną, przyjaciółmi, w świecie z przyszłością. Jednak dla Higa, który żyje, ale z dnia na dzień, pogrążony w smutnej i nic nieznaczącej rutynie, dziewięć lat to prawdziwa wieczność. On nie potrafi naprawić świata i czuje, że pewnego dnia także dla niego nadejdzie koniec. Ten człowiek wręcz oczekuje śmierci i wypatruje jej z nadzieją. Bo może wtedy będzie lepiej. Może wtedy będzie miał szansę na odrobinę szczęścia.

W tym życiu Hig utracił już wszystko. Prawie. Wszystko odchodzi, życie najbliższych najszybciej, a ta myśl przeraża go jak nic innego. On boi się straty, boi się śmierci, sam niosąc śmierć i czasami nawet sam tą stratę prowokując. W jego umyśle jest tylko przemijanie. Wszystko ma swój czas i ten czas się powoli kończy. Hig podziwia wszystko tak, jakby już zniknęło. Umarło, pomimo, iż wciąż jeszcze istnieje i walczy o przetrwanie. Czasami próbuje się pocieszyć. A pocieszenia szuka w małych rzeczach. Uroczych, prostych elementach swojej codzienności. Czuje, że żyje, gdy idzie z Jasperem nad leśny strumień łowić ryby. Cieszy się, gdy wsiada za ster Bestii i wzbija się w chmury. Z tej perspektywy świat wciąż wygląda na uporządkowany. Im wyżej, tym bardziej znikają spalone miasta, wraki samochodów, zrujnowane domy… Prawie normalność.

Gdy Hig staje u kresu straty, gdy uznaje, że więcej wewnętrznej krzywdy nie można już przeżyć, kiedy prawie z bólu pęka mu serce, pewnego dnia pojawia się nowa możliwość. Nadzieja. Coś zaczyna się na nowo. Nie da się wymazać przeszłości, ale będzie można w końcu spojrzeć w przyszłość. Ujrzeć chociaż mały jej zalążek, dzięki któremu będzie warto utrzymać się przy życiu. Nawet na siłę.

Peter Heller bardzo mnie zaskoczył. Prostymi słowami, prostymi konstrukcjami przekazał idealnie wszystko to, co większości pisarzy nie udało się nigdy. W tej powieści jest coś takiego, co sprawia, że nie można o niej przestać rozmyślać. Nie da się zapomnieć. Pozwala przemyśleć wszystko od nowa i przypomnieć sobie, jak piękne jest życie. Duży, bardzo duży buk.

O.