„Everyone lives in two worlds, right? There’s the physical world… but there’s also our private inner worlds, the world of our thoughts. A world made of ideas instead of stuff. It’s just as real as our world, but it’s inside. It’s an inscape.”
„An inscape, a world of thought. In a world made of thought – in an inscape – every idea is a fact. Emotions are as real as gravity.”
„NOS4A2” Joe Hill
Lubię pozytywne zaskoczenia. Takie małe niespodzianki, które pojawiają się ni stąd ni zowąd i od razu budzą zachwyt swoją niesamowitością. Na taką, bukową niespodziankę, natrafiłam całkiem niedawno, zupełnie przypadkiem. Do tej książki przyciągnął mnie tytuł. Nietuzinkowy, a jednak niezwykle znajomy. Zlepek liter i cyfr, układający się w wyraz, który, biorąc pod uwagę mroczne fascynacje, przyciąga mnie jak magnez. W ten sposób, po raz pierwszy, kierowana ciekawością, sięgnęłam po powieść napisaną przez jednego z synów Stephena Kinga, licząc na dobrą zabawę i intrygujące ujęcie tematu. Wyobraźcie sobie moje zaskoczenie, gdy okazało się, że książka ta jest wspaniałym horrorem, napisanym przyjaznym, skądinąd znanym z zakamarków pamięci językiem, a sama opowieść rzuciła mnie na kolana. Dlaczego? Naszło mnie uczucie, że cofnęłam się w czasie i czytam jedną z pierwszych, klasycznych opowieści grozy samego Stephena Kinga, a Mistrz jest w lepszej formie pisarskiej niż kiedykolwiek.
„NOS4A2” (czyt. Nosferatu), bo tak brzmi oryginalny tytuł powieści, to trzecia po „Heart Shaped Box” i „Horns” powieść Joe Hilla, najstarszego syna w rodzinie Kingów. Nie sposób nie zauważyć podobieństwa stylu, inspiracji, a nawet nawiązań do znanych i uwielbianych książek ojca. Wykreowane przez nich światy łączą się, uzupełniając nawzajem i tworząc jedno spójne uniwersum grozy. Całość ma jednak unikatowy wydźwięk i doskonale skomponowaną fabułę, a Joe Hill już teraz kontynuuje pisarską legendę kingowego klanu.
Historia „NOS4A2” rozpoczyna się w 2008 roku, gdy na specjalnym oddziale szpitala przeznaczonego dla skazańców w stanie śpiączki, nagle, na krótką chwilę, wybudza się niejaki Charles Manx – sławny porywacz i morderca dzieci, który lata wcześniej skazany został za swoje bestialskie zbrodnie. Wybudzenie Manxa trwa jedynie sekundy, w trakcie których udaje mu się przerazić pielęgniarkę, przywołując imię jej synka i zapraszając go w podróż do krainy zwanej Christmasland. Po tych słowach Manx wraca do poprzedniego stanu, by nigdy więcej się nie obudzić.
Po tym wydarzeniu, fabuła cofa się w czasie do roku 1986. Poznajemy naszą główną bohaterkę – Vic McQueen. Vic wydaje się być normalną dziewczynką, ze zwykłej, małomiasteczkowej rodziny z problemami, gdzie rodzice wciąż kłócą się, próbując wiązać koniec z końcem, by ostatecznie stwierdzić, że w tym układzie nikt nie jest szczęśliwy. Dziewczyna, by uniknąć domowych potyczek, często ucieka i na swoim ukochanym rowerze przemierza leśne okolice. Pewnego razu, całkiem przypadkiem natrafia po raz pierwszy na Shorter Way Bridge (dosł. Most na skróty), zbudowany nad rwącą rzeką. Gdy mama Vic gubi wartościową bransoletkę, to ten most, co dziwne, w kilka sekund, doprowadza ją do miejsca, w którym zapodziała się poszukiwana zguba. Vic jest zdziwiona, ale przyjmuje wydarzenie ze zrozumieniem i wraca do domu. Opowiadając rodzicom swoją przygodę, dowiaduje się, że Shorter Way Bridge od lat już nie istnieje. Zawalił się, zostawiając po sobie pustą przepaść, a miejsce, w którym była bransoletka znajduje się ponad czterdzieści kilometrów od domu i Vic w żaden sposób nie mogła samodzielnie pokonać tej odległości w takim tempie. Dziewczynka uświadamia sobie swoje wyjątkowe znalezisko i nową umiejętność, a kolejne, podobne wydarzenia zachowuje już dla siebie.
Podczas jednego z wypadów, mając kilkanaście lat, Vic wchodzi w drogę Charlesowi Manxowi. Natrafia na jego leśną kryjówkę, dziwne miejsce, w którym przez cały rok wiszą świąteczne ozdoby, a bożonarodzeniowa muzyka rozbrzmiewa pośród drzew. W przydomowym garażu znajduje samochód Manxa, perfekcyjnie zachowany Rolls-Royce Wraith (czyli Widmo), z charakterystyczną rejestracją NOS4A2. A na tylnim siedzeniu małego chłopca, a raczej to, co z chłopca zostało. Vic ledwo uchodzi z życiem, ale spotkanie mordercy na zawsze odbija na niej swoje piętno. Mijają lata, dorasta i coraz rzadziej korzysta ze skrótu, tym bardziej, że takie wycieczki zaczynają ją coraz więcej kosztować. Każdy przejazd przez nieistniejący-istniejący most odbiera cząstkę jej samej, doprowadzając do psychicznych i fizycznych zaburzeń. Jako dorosła już kobieta, Victoria przypomina ludzki wrak, niepewny siebie i tego co ją otacza. Gdy powoli zaczyna naprawiać swoje zmarnowane życie, po raz kolejny napotyka Manxa.
Powyższy skrót jest zaledwie zarysem do wstępu całej fabuły, a potrzebny był, by pokrótce wprowadzić Was w niezwykłą teorię światów wyobrażonych w wersji Joe Hilla. Zarówno Vic, jak i Charlie Manx mają wyjątkowy dar. Siłą własnych myśli potrafią przenieść się w świat wyobrażeń i idei, który istnieje na równi ze światem rzeczywistym. Dla Vic, elementem tego świata jest Shorter Way Bridge, który zarazem stanowi część jej własnego umysłu, i który istnieje wyłącznie dzięki niej, ale nie tylko dla niej. Natomiast świat wyobrażony Manxa to cała, wielka kraina – najwyższy poziom świata idei. To perfekcyjnie zbudowane miejsce, rodem z koszmaru i najskrytszych marzeń, w pełni odpowiadające na potrzeby gospodarza, zwane przez niego Christmastland (Kraina Świąt Bożego Narodzenia). Jest mieszanką wesołego miasteczka i lunaparku, w którym zawsze i na zawsze jest Boże Narodzenie. Każdy kolejny dzień jest taki sam, a mija w chorobliwym podnieceniu i oczekiwaniu na prezenty. W tej krainie rządzą ukochane przez niego dzieci, na zawsze niewinne, pozbawione wszelkich niepotrzebnych uczuć.
Takie światy wewnętrzne, czysto teoretycznie, wykreować może każdy, kto ma bogatą wyobraźnię. Co więcej, każdy z nas taki wewnętrzny świat już ma. Istnieje on na równi z naszym, a odpowiada dokładnie na wszystkie bodźce z zewnątrz i to od nich jest zależny. Świat Charlesa Manxa jest mistrzostwem kompozycji. Odgrodzony od rzeczywistości, mieści w sobie wszystko to, czego najbardziej jest brak jego gospodarzowi. I czego było mu brak dawniej. Co łączy Vic i mordercę-widmo to pewne przykre doświadczenia, które pewnego dnia wyzwoliły w nich umiejętność przywoływania mentalnych kreacji na własne życzenie. Most i Christmasland pojawiają się wtedy, gdy akurat są potrzebne. Taka umiejętność ma oczywiście swoją cenę, bo nawet w wyobraźni nic nie jest za darmo.
„NOS4A2” to powieść niezwykła. Z jednej strony jest tutaj w miarę nieskomplikowany, główny wątek fabularny, który idzie prostym, jednolitym torem. Z drugiej strony, to opowieść, której bohaterowie istnieją w równoległych krainach idei, a te komplikują wszystko i nie pozwalają czytelnikowi oderwać się od opowiadanej historii. Każdy z nich przeraża, bo będąc częścią poszczególnych osób, jest także czymś poza nimi. Jakimś osobnym bytem, który żyje na własnych zasadach i kieruje się wytyczonymi regułami. A te reguły nie są znane nawet ich kreatorom. I to chyba w tym wszystkim jest najpotworniejsze i najbardziej przerażające. Może oprócz chorych wytworów Christmaslandu. I mknącego drogą NOS4A2, za którym w nieskończoność niosą się nuty „It’s beginning to look a lot like Christmas”.
O.
* Na nagłówku wykorzystałam fragment oryginalnej okładki „NOS4A2”, który znajdziecie TUTAJ.