„Mock. Ludzkie zoo” Marek Krajewski – recenzja

Wrocław początku XX wieku. Miasto brudne, miasto grzeszne, miasto występne, gdzie czerwone latarnie i podejrzane przybytki wciągają w swoje szpony nocne ćmy barowe epoki i tanie kokoty śmierdzące tanią perfumą, maskującą ludzkie wydzieliny różnej maści. Miasto, które brodzi w błocie, w moralnym brudzie, we krwi Pełne podejrzanych zaułków, ukrytych burdeli, ulic, po których pełza zło. Ale w tym samym mieście dumnie kroczy ktoś, kto sieje postrach pośród cienia. Ktoś, kto od wielu lat pilnuje, by sprawiedliwość dosięgła każdego, kto spróbuje wprowadzić swoje brudne myśli w życie. Masywny mężczyzna o spokojnym kamiennym wejrzeniu, zadbany, pachnący, męski aż do szpiku. Miłośnik nocnych uciech, który wstaje późno i któremu drżą ręce Eberhard Mock.

Tej uwielbianej postaci polskiego kryminału tym razem przyjdzie zstąpić prosto w odmęty piekielne, w samo jądro ciemności w najnowszej odsłonie przygód spod pióra niezastąpionego Marka Krajewskiego Mock. Ludzkie zoo. Czytaj dalej

„Arena Szczurów” Marek Krajewski – recenzja

Bombla_ArenaSzczurów

Najtrudniej żegna się ukochanego bohatera. Tego prawdziwego, z którym czytelnik spędził całe lata, śledząc każdy jego ruch, towarzysząc mu przy kolejnych przygodach, perypetiach, czy śledztwach. Taki, którego zmagania z codziennością były niczym stała na literackiej mapie lektur i książkowych zdobyczy obowiązkowych. Takie pożegnanie, niby już wyczekiwane, niby zapowiedziane, jest jednak napiętnowane smutkiem i nostalgią. Wspomina się dawne dzieje, zamyka niedopowiedziane rozdziały, rozplątuje nierozwiązane tajemnice – na nowo wychodzą sekrety, przeszłość ta piękna i jasna, ale ta dramatyczna i mroczna także. Bohater musi wrócić do przeszłości, pogodzić się z życiem, zakończyć coś i być może rozpocząć nowy etap od nowa. Tylko już z dala od czytelników, z dala od oczu ciekawskich, przynajmniej na jakiś czas.

Czytaj dalej