Kilka lat temu napisałam tekst o „Masce Śmierci Szkarłatnej” Edgara Allana Poe. Wtedy wizja epidemii czy pandemii była jedynie wspomnieniem historii, była jedną z fabuł wielu dzieł popkultury. Nie dotyczyła nas, współczesnych. A dzisiaj wszystko się zmieniło, natomiast opowiadanie Poe jest bardziej aktualne niż kiedykolwiek wcześniej.
Czytaj dalejTag: Maska Śmierci Szkarłatnej
BEZSENNE ŚRODY: „Maska Śmierci Szkarłatnej” Edgar Allan Poe
Ostatnimi czasy wkrada się w codzienność strach. Strach bardzo pierwotny w swojej prostocie, a jednocześnie bardzo intensywny i przekonujący – strach przed chorobą! Przed epidemią, która nadciągnie i niczym średniowieczna dżuma zabierze za sobą setki tysięcy ofiar. Przeczołga się przez kolejne kraje, jak jakaś plaga egipska, której nie można pokonać. Przed chorobą, na którą nie ma jeszcze lekarstwa, nie ma szczepionki, a która kiełkuje złowrogo, przyczajona, by wybuchnąć znienacka z potrójną siłą, zbierając krwawe żniwo po drodze. Mowa tu o chorobie, której symptomy są tak straszne, tak makabryczne, a zaraźliwość tak szybka, że gdy jest już po wszystkim, raczej nie pozostaje nic tylko żegnać się ze światem. Ten strach jest podsycany, tak by wszyscy ci, którzy mieli jakiekolwiek wątpliwości co do przebiegu tej podstępnej choroby widzieli wszystko i jeszcze więcej. Żeby przerazić i wywołać wewnętrzną panikę. Tak jak zwykle. Tak jak dawniej. Tak jak zawsze. Tak jak w niesamowitym, mocnym opowiadaniu Edgara Allana Poe zatytułowanym „Maska Śmierci Szkarłatnej”.