Indiański szaman z XVI wieku odradza się na Manhattanie lat 70., by siać swoją zemstę w Manitou Grahama Mastertona.
Istnieje horror, który ma straszyć. Taki, który ma szczerze przerażać, na każdym kroku. Istnieje również groza, która ma sączyć lęk do serca czytelnika. Powolutku, po cichutku, tak, że zanim się zorientuje już ledwo oddycha z niepokoju. Ale istnieje też horror, który ma bawić. Jego lektura ma sprawiać czystą, niczym nieprzerwaną frajdę wypełnioną po brzegi przerysowaną fabułą, wyolbrzymionymi dialogami, absurdem, który goni absurd. To horror klasy B, czasami C, który satysfakcję sprawi jedynie tym, którzy wiedzą czego po nim oczekiwać. A po Manitou Mastertona, dla przykładu, można spodziewać się trzystuletniego Indianina, który wykluwa się z guza na ciele młodej kobiety Czytaj dalej