UWAGA: to przypomnienie recenzji opublikowanej oryginalnie 26 października 2013 roku z uwagi na zbliżającą się Wigilię Wszystkich Świętych, czyli Halloween. 🙂
„Nieszczęśników wszyscy nienawidzą, jakżeż muszą tedy nienawidzić mnie, najżałośniejszego spośród wszystkich żywych istot! Ale i ty, mój stworzyciel, odrzucasz mnie ze wzgardą, choć jestem twym własnym dziełem, choć związaniśmy węzłem, który może przeciąć tylko śmierć jednego z nas. Oto pragniesz mnie zgładzić. Jak śmiesz tak igrać z życiem?”
Pewnego czerwcowego dnia, w deszczowe lato 1816 roku, zwanego Rokiem Bez Lata, grupa wyjątkowych przyjaciół postanowiła urozmaicić sobie mroczny wieczór spędzany w willi nad Jeziorem Genewskim. Podjęli wyzwanie jednego z najznamienitszych poetów wszech czasów, który znudzony niepogodą, wymyślił dla wszystkich zabawę – napisanie gotyckiej opowieści grozy, historii o duchach, którą każde z nich przedstawi innym w nadchodzących dniach. Poetą tym był lord George Byron, a współtowarzyszami wyprawy: jego osobisty lekarz John William Polidori, nowy znajomy i przyjaciel po piórze Percy Shelley wraz z kochanką, czyli młodziutką Mary Godwin oraz jej siostra przyrodnia Clare Clairmont. Zakład ten przeszedł do historii literatury, wydając dwie nowe pisarskie osobistości, w tym przyszłą żonę Shelleya – Mary Shelley, która spisała wtedy swoją nocną wizję i zatytułowała ją „Frankenstein”.
Czytaj dalej