Z pewnością większość z nas zna takie dzieci albo z widzenia, albo ze słyszenia. Dzieci nieco inne, odstające od reszty, chociaż nie widać tego na pierwszy rzut oka. Dopiero z bliska dostrzegamy, że coś z takim dzieckiem jest nie do końca tak jak powinno. Albo on nie pasuje do rzeczywistości, albo to rzeczywistości nie udało się dopasować do niego. Może być ciche jak myszka, albo nadpobudliwe jak żywe srebro. Może pokrzykiwać i pohukiwać, a może spoglądać na świat w milczeniu szeroko otwartymi oczyma. Nie ma jednego typu takiego malucha, a póki jest mały, to nie wadzi i bywa zbywany pobłażliwym uśmiechem. Tylko dzieci jak to dzieci – rosną, stają się nastolatkami, potem dorosłymi i tak samo te dzieci niezwykłe idą naprzód, czasami na marginesie społeczeństwa, czasami pod ochronnym parasolem bliskich, czasami nierównym krokiem na własną rękę.
O takim dziecku, zwyczajnie-niezwyczajnym chłopcu, który częściej wywoływał w rodzicach wstyd niż dumę, który pasował i nie pasował jednocześnie opowiada najnowsza powieść Zośki Papużanki, czyli „On”.