„Lśnienie” Stephen King – recenzja [Bezsenne Dni]

Symptomy potrafią nieznacznie różnić się od siebie. Niektórzy mają jedynie przeczucia, odczuwalne jako delikatny stan poddenerwowania, swoisty impuls, instynkt. Jak trzecie oko, jak szósty zmysł, wiedza głęboko w środku, która pojawia się niemal znikąd. Inni mogą słyszeć głosy, czasami szepty, czasami krzyki, czasami tak wyraźnie, niczym rozkazy, konkretne polecenia, jak z innego świata. Jeszcze inni widzą poświaty, aury, kolorowe obwódki wokół ciała. Inni czują wibracje, wrażenia dotykowe i smakowe. A jeszcze inni widzą i czują to wszystko naraz. I jeszcze więcej.

Lśnienie. Tak Stephen King nazwał tę niezwykłą umiejętność, przypadłość, która może dopaść każdego, która może obudzić się zarówno w małym chłopcu, jak trafić dojrzałego mężczyznę w kwiecie wieku. Czytaj dalej