Życie pisarza nigdy nie jest tak usłane różami, jak mogłoby się wydawać postronnym obserwatorom, nieobeznanym z kulisami pisarskiej codzienności. Wena to kapryśna dzikuska, raz pojawia się tak po prostu, łasi się i przymila, by uciec w najmniej oczekiwanym momencie wraz z całym zapasem fabularno-konstrukcyjnych pomysłów. Pisarze bywają impulsywni, łapią inspirację za ogon i cisną do utraty tchu, gonią, gdy ucieka, a są tacy, którzy cierpliwie czekają. Oswajanie weny staje się ich rutyną. Wyczekują obrazów, małych elementów do sklejenia w całość w przyszłości. Czasami ta cierpliwość zostaje nagrodzona w bardzo niecodzienny sposób…
O pisarskich inspiracjach, o kapryśnej wenie, o pomysłach, które przychodzą ni stąd, ni zowąd napisał Algernon Blackwood w swoim krótkim opowiadaniu “The Whisperers” (dosł. „Szepczący”).