Konflikt pokoleń to rzecz naturalna. Co prawda powiedzenia ludowe powtarzają niczym mantrę: jaki ojciec – taki syn, jaka matka – taka córka, jednak zanim dziecko upodobni się do rodzica, zanim na nowo odezwą się w nim geny przodków, to musi zbuntować się, musi stanąć naprzeciw, by dowieść swojej wyjątkowości i indywidualizmu. Ta konfrontacja trwa tak naprawdę całe życie, a swoje ujście odnajduje gdzieś w dalekiej przyszłości, gdy czas zaczyna przyspieszać, a wspomnienia mieszają się i ukrywają za emocjonalną mgłą przeszłości. Człowiek powraca do lat młodzieńczych, by już z perspektywy dostrzec swoich rodziców i to spojrzenie dopiero nadaje na nowo wszystkiemu sens – łączy pokolenia, pozwala zrozumieć i zamknąć pewne rozdziały i nadać kierunek dalszej egzystencji.
Tag: Wydawnictwo Stara Szkoła
„Lucynka, Macoszka i ja” Martin Reiner – recenzja [PATRONAT!]
Wielbiciele literatury już tak mają. To ich naturalna cecha. Jakiś rodzaj wewnętrznej energii, która przepływa pod skórą, przesyła impulsy do mózgu obsesyjnego czytelnika, wciąż działającego na najwyższych obrotach. Analiza, interpretacja, rozważanie tematów – literatura, szczególnie ta dobra uzależnia, a przymus prowadzenia na własną rękę literackiego śledztwa potrafi być większy od każdej innej kulturowej potrzeby. Najlepiej skupić się na jednym, konkretnym temacie. Tajemnica pewnego dzieła. Mroczny sekret ulubionego autora. Wiadomość-klucz, którą tylko wytrawny znawca tematu może rozwikłać. Jedno odpowiednio odczytane zdanie może stanowić o przyszłości, o całej egzystencji, o największym poświęceniu twórczości. To właśnie wtedy literatura staje się zwierciadłem, które odbija pasję, pochłania światło i przyciąga, aż oba odbicia staną się łudząco do siebie podobne.