Tak sobie ostatnio pomyślałam, że czytelnicy blogów, jak i sami blogerzy, surfujący po odmętach internetu w poszukiwaniu bukowych inspiracji, lubią różnorakie rankingi, zestawienia i podsumowania. Czemu? No nie wiem do końca, ale to pewnie przez ich syntetyczność i łatwość odbioru. Sama lubię podglądać tzw. „stosiki”, chociaż przez usta ani przez palce nie przeszłoby mi nazwanie tak zbioru książek (stos to może być chrustu, albo guzików, ewentualnie na czarownice, ale nie na książki) ;). I w ten sposób doszłam do wniosku, że może ucieszy Was mój pomysł, totalnie nowy dla samego Wielkiego Buka (ale zupełnie nie nowy dla reszty blogosfery), żeby co miesiąc publikować nieduże podsumowanie, bo przecież czemu nie?
Rok 2014 zaczął się dla mnie ekstremalnie bukowo. Nie potrafię nawet zliczyć wszystkich nowych książek, które dołączyły do wiecznie wydłużającej się listy „koniecznie do przeczytania”, ale taka już ewidentnie dola czytaczy absolutnych, uzależnionych od słowa pisanego. Pozostaje ubolewać nad wiecznym brakiem czasu i obserwować portale naukowe, bo może w końcu komuś uda się nagiąć czas i stworzyć dodatkowy wymiar dla książkoholików 😀
Rozpoczęłam nowe wyzwanie na portalu Goodreads (TUTAJ link do mojego profilu) i w tym roku mam w planach przeczytać 85 książek, czyli o dziesięć więcej niż rok temu. Jak na razie idzie mi całkiem nieźle, bo w styczniu przeczytałam dokładnie 9 buków (stron nie liczę, bo na to przyjdzie czas na koniec roku), w tym 4 w oryginale, co oznacza, że jak nad tym pomyślę, to liczba buków polskich i oryginalnych mniej więcej wyrównuje się w moim życiu:
- „Łabędzi Śpiew” Roberta McCammona tom 1 i 2 (ale liczę je razem, bo to jedna opowieść jest) – do poczytania TUTAJ.
- „Taniec szczęśliwych cieni” Alice Munro – czyli moje pierwsze spotkanie z prozą noblistki (już niebawem).
- „Niewidzialny Strażnik” Dolores Redondo – do poczytania TUTAJ.
- „The Willows” Algernona Blackwooda (w oryginale) – czyli absolutny klasyk literatury grozy (już niebawem).
- „Myszy i Ludzie” Johna Steinbecka” (w oryginale) – do poczytania TUTAJ.
- „Sandkings” George’a R.R. Martina (w oryginale) – polecone przez Phila Hornshaw, który co prawda nie czyta po polsku, ale i tak podziękowania mu się należą, bo opowiadanie genialne 🙂
- „Dom Duchów” Isabel Allende – do poczytania TUTAJ.
- „Wołanie Kukułki” Robert Galbraith aka J.K. Rowling – oczekuje na publikację na Gildii i już niebawem pojawi się również na Buku.
- „The Golem and The Jinni” Helen Wecker (wersja pełna, w oryginale) – piękna, metaforyczna opowieść o miłości do człowieczeństwa i ludzkości (już niebawem).
Z początkiem stycznia rozpoczęłam recenzencką współpracę z księgarnią internetową Dybook, z którą, jak widać, łączy nas buczność nazwy, ale nie tylko, bo także wielka miłość do książek i potrzeba promowania dobrej literatury i czytania w ogóle. Pierwszym owocem naszej współpracy jest recenzja „Domu Duchów” Isabel Allende, którą znajdziecie również TUTAJ.
Ekstremalna bukowość wyraża się również w tłumie nowych, nagromadzonych książek, które ni stąd ni zowąd pojawiły się na półkach i stworzyły dwa urocze zestawy:
ZESTAW 1:
ZESTAW 2:
i genialny BONUS, czyli dwa notatniki Moleskine z limitowanej edycji Hobbita! (dla spostrzegawczych – tak, z tyłu widać mini dynię, która czeka na rychłe pożarcie), za który bardzo mocno chcę podziękować Goshi, która zawsze wie, czym mnie zachwycić. O czym Goshia może nie wiedzieć, albo nie zdawać sobie sprawy, to że ja będę chyba żałować cokolwiek w nich zapisywać 😀 Cierpię na przypadłość podziwiania i oczekiwania na „bardzo ważkie zapiski”, ale tym razem (mam nadzieję) przełamię opór i nie będę się tylko w nie wgapiać.
I jeszcze coś, o czym zapomniałam napisać w grudniu, a co zalicza się do najpiękniejszych prezentów, jakie sama sobie zrobiłam, kiedykolwiek – na Amazonie, całkiem przypadkiem, za niecałe 3 USD zakupiłam CAŁY, PEŁNY zestaw twórczości Victora Hugo, w ORYGINALE, w wersji elektronicznej, i pisząc cały, mam na myśli CAŁY, prawie 30 000 stron! To był piękny moment, jak wygrać na loterii (autentycznie wzruszyłam się), bo te kilka złotych za cały pisarski dorobek tego genialnego twórcy, do tego po francusku, to jest bezcen. I szok.
A na sam koniec piękne zaskoczenie i zapowiedź bukowego cudeńka. Totalnie przedpremierowo i z dużym wyprzedzeniem, do zrecenzowania dla Gildii Literatury, dostałam recenzencki egzemplarz „Zimowej opowieści” („Winter’s Tale”) Marka Helprina, w wersji elektronicznej, więc poniżej zamieszczam zapowiedź powieści, która po raz pierwszy pojawi się w polskich księgarniach 19 lutego, nakładem wydawnictwa Otwarte. Cieszę się jak dziecko, bo brzmi przeuroczo, a należy do kanonu urban fantasy.
Teraz tak patrzę, że faktycznie mnóstwo się działo w styczniu 🙂 i oby tak dalej, bo czymś trzeba dokarmiać bukowe obsesje.
Bo warto czytać.
O.
Notatnik z limitowanej wersji Hobbita.
Zapisałabym.
No ja sobie żałuję 😀
„Szczęśliwa ziemia” już za mną, przeczytałam ją szybciutko i zaczęłam bawić się w detektywa, żeby tropić Rykusmyku na mapie. Wytropiłam, a potem okazało się, że nie ja jedna;) A „Wiele demonów” to wiesz;)
„Szczęśliwa ziemia” już czeka w kolejce, zacznę na początku przyszłego tygodnia 😀 a „Wiele demonów” pewnie dopiero na wiosnę, ale już sie nie mogę doczekać 😀
świetne podsumowanie.. i dużo przeczytanych pozycji i zazdroszczę czytania w oryginale (o czym wiesz), i czekam na zimowej opowieści bo też jestem ciekaw co to i czy dobre 🙂 no i na Hary’ego Hole bo jego akurat pierwszą cześć tylko czytałem też heheh ale za to mi sie bardzo podobało.. 🙂
Dzięki śliczne! „Zimową…” zaczęłam wczoraj wieczorem i jak na razie zapowiada się bardzo ciekawie 🙂 no a za Hary’ego zabiorę się pewnie niebawem 😀
Hugo bym pozazdrościła, gdyby nie to, że nie znam ani słowa po francusku 😉
Ale i tak z prozy czytałam prawie wszystko 🙂
No ja sobie zazdroszczę, bo to szał jest 😀 Uwielbiam <3
Wow, serdecznie gratuluję wyniku! :))
I powodzenia w czytaniu!
Pozdrawiam,
W.
Dziękuję ślicznie 🙂
Jestem ciekawa Twojej opinii o Jo Nesbo… Ja Harry’ego uwielbiam (choć uważam, że dalsze części są znacznie lepsze od pierwszej) 🙂
Już czeka w kolejce no i teraz jeszcze bardziej wyczekuję jej czytania 😀
No nie wiem, ja nigdy tych podsumowań nie czytam i zastanawiam się, po co ludzie je robią 😉
A widzisz 🙂 No ale teraz będziesz mieć przynajmniej wybór – czy zaglądać na podsumowanie Buka, czy ignorować 😀
Podziwiam osoby robiące systematyczne podsumowania – ja w blogerskiej karierze zrobiłam może trzy, cztery i to kwartalne, ale to raczej nie moja bajka – o kolejnym wpisie przypominałam sobie dwa tyg po terminie:P Świetne zestawy, gratuluję współpracy – miałaś naprawdę czadowy miesiąc;) Oby Luty przyniósł Ci podobne wyniki 😀
Dziękuję 🙂 mam nadzieję utrzymać systematyczność 😀
a luty jak na razie zaczął się spokojnie 🙂
Dla mnie pierwsze dni lutego są o niebo lepsze niż cały styczeń, którego końca nie mogłam się doczekać;D Teraz czuję się, jakbym ponownie przyszła na świat – tym bardziej, że dziś słoneczko świeci, śniegi topnieją, a ptaszki próbują coś tam trelać – byle do wiosny! 😀
A ja o niebo wolę mrozy i świszczące wiatry 😀 Tu nie ma słońca, pada deszcz, CAŁY śnieg się topi i nie warto wychodzić z domu 😉 więc chyba zwinę się w kokon i przeczekam do następnej zimy 😉
Ja się cieszę, póki nie muszę wychodzić – za parę godzin pewnie zmienię zdanie 😀
Stosy rewelacyjne, notatniki musisz wykorzystać i trzymam kciuki, by nachodziły Cię ważne, twórcze, złote myśli 😀
A co do Hugo, to na egzaminie z lit. teatru powiedziałam Ugo, i Pani mnie trzy razy poprawiała z Yyyyygooooo (nie da się tego dźwięku tak dobrze napisać :D) Ale teraz już będę wiedziała jak mówić 😛 Tak czy siak zdałam na 4,5 więc nie było tak źle!
Gratulacje! 🙂 Victora Hugo uwielbiam – moim zdaniem jest jednym z największych pisarzy literatury w ogóle. „Nędznicy”, „L’Homme qui rit”, „Notre Dame de Paris” <3