Przeminął sierpień, skończyły szkolne wakacje, idzie jesień, a ja cieszę się niezmiernie, bo CO TO BYŁ ZA WSPANIAŁY BUKOWY MIESIĄC! Tyle pozytywnych wrażeń, tyle niespodzianek i prześwietnych wspomnień. I jak zwykle wcale a wcale nie zapowiadało się tak na początku miesiąca. Nawet czas tak sobie płynął lekko półśrednio i zupełnie nie za szybko, jak to miewa w zwyczaju. Zdecydowanie doby miesiąc. Godny sierpień. I mam moc rzeczy do opowiedzenia 😀
W sierpniu opublikowałam aż 14 tekstów, a w tym 4 Bezsenne Środy, tekst-wspomnienie, czyli Dawno, dawno temu #1 i zapowiedź najnowszego cyklu na Wielkim Buku, czyli Przygodowych Piątków. Teraz będę Was systematycznie co tydzień straszyć, a mniej więcej raz w miesiącu zabierać w pełną wrażeń podróż 😉 Przeczytałam 9 książek, w tym jeden poradnik (co bardzo rzadko się zdarza) i dwa opowiadania. Pięć tekstów było w języku angielskim i sześć po polsku, więc pięknie się wyrównuje, co mnie niezwykle cieszy. Ebooki mieszały się z tradycyjnymi formami, niestety nie było żadnego audiobooka.
W tym miesiącu przeczytane powieści:
- „Londyn NW” Zadie Smith („NW”)– najnowsza powieść Smith i najmocniejsza do tej pory. Do poczytania TUTAJ.
- “Seed” Ania Ahlborn – straszna straszność w bardzo godnym wydaniu. Do poczytania TUTAJ.
- “Święta Noc” Tahar Ben Jelloun (“La nuit sacrée”) – kontynuacja „Dziecka Piasku”. Do poczytania TUTAJ.
- “We Were Liars” E. Lockhart – do pożarcia na jeden chaps idealna opowieść na koniec lata. Do poczytania TUTAJ.
- “Sztuka prostoty” Dominique Loreau – co zrobić, by osiągnąć poziom ZEN.
- “Dostatek” Michael Crummey (“Galore”) – kolejny DUŻY BUK do kolekcji. Do poczytania TUTAJ.
- „Wspomnienia Bitniczki” Diane di Prima („Memoirs of a Beatnik”) – kontrowersyjnie i nie do końca udanie. Do poczytania TUTAJ.
- „The Lost World” Arthur Conan Doyle – pierwsza powieść z cyklu PRZYGODOWE PIĄTKI. Do poczytania TUTAJ.
- “Feed” Mira Grant – z cyklu Przeglądu Końca Świata, jak na razie mieszane uczucia. Niebawem na Wielkim Buku.
Przeczytane opowiadania:
- “The Book of Blood” Clive Barker – o zmarłych, którzy chodzą swoimi drogami. Do poczytania TUTAJ.
- “The Glamour of The Snow” Algernon Blackwood – totalna magia wynaleziona przez Martę (dziękuję!). Do poczytania TUTAJ.
Sierpień był dla mnie zupełnie wyjątkowy pod względem blogowych i okołobukowych wrażeń.
Wydarzenie miesiąca: spotkanie z Martą z bloga LolantaCzyta! Zupełnie na żywo i pozaekranowo, w sopockiej kawiarnio-księgarni Bookarnia 😀 Były pogaduchy na wszelkie możliwe kulturowo-życiowe tematy z kawą (Marta) i herbatą (dla mnie), a wokół tłum książek na półkach – potrzeba siły woli Jedi, żeby się nie przylepić i nie spędzić godzin przy półce – i książki, które przyniosłyśmy sobie nawzajem. Nie muszę pewnie dodawać, że Marta jest wspaniałą osobą – dziękuję Kochana za spotkanie i do następnego! :*:* :*
P.S. Nie zrobiłyśmy sobie zdjęcia i jest to oburzające, ale następnym razem musimy to nadrobić 😀
A oto jakie cuda dostałam od Marty:
- „The Lake Of Dead Languages” Carol Goodman – sekrety z przeszłości, łacina, odizolowana szkoła – to będzie uczta.
- “Złodziejka Książek” Marcus Zusak (“The Book Thief”) – tej jesieni nareszcie przekonam się skąd taki szał na tę powieść.
- “Rosetta” Barbara Ewing – Egipt, kamień z Rosetty i Rewolucja Francuska w tle – zdecydowanie coś dla mnie.
Wielką, wspaniałą niespodziankę zrobiła mi Anka z bloga WstawTytuł, wysyłając mi paczkę-gigant, w której ukryła cały tłum wspaniałych książek i cudną kartkę 😀 Teraz obie cieszymy się i zaczytujemy radośnie.
Oto jej zawartość:
- „Sztuka minimalizmu w codziennym życiu” Dominique Loreau – kontynuacja i rozwinięcie „Sztuki prostoty” – więcej ZEN i więcej MU.
- Seria PRZEGLĄD KOŃCA ŚWIATA – czyta się, a ja się zastanawiam nad jej fenomenem i niebawem podzielę się moimi wrażeniami.
- „Zatrute ciasteczko” Alan Bradley („The Sweetness at the Bottom of the Pie”) – pierwszy tom serii o Flavii de Luce.
- “Zaklinacz słów” Shirin Kader – jak jest bajarz i opowieści jak od Szeherezady to muszę przeczytać.
Jedną z książek od Ani była „Sztuka Prostoty” Dominique Loreau. Coś zupełnie nietypowego, bo to… poradnik. Rzadko po poradniki sięgam, ale ten jest prześwietny i daje sporo do myślenia. Co prawda nie będzie typowego tekstu na blogu, ale na Facebookowym fanpage’u opublikowałam krótki tekścik podsumowujący TUTAJ.
Kolejną wielką niespodzianką, która do mnie przyfrunęła znienacka jest piękna torba zaprojektowana przez Anitkę z vloga BookReviews – dziękuję! :* Zobaczcie sami. Tak – ten Obelt. Z tej serii Remigiusza Mroza. A torba jest TAK gigantyczna, że zmieściła całą bagietkę 😀
Nadszedł czas na bukowe zdobycze i tym razem również uzbierał się piękny zestaw, którym nic, tylko się chwalić 🙂
Zestaw sierpniowy (od góry):
- „Anglicy na pokładzie” Matthew Kneale („English Passengers”) – przedpremierowe cudo od niezastąpionego Wiatru od Morza – tekst pojawi się 20 września J
- „Ostatni taki Amerykanin” Elizabeth Gilbert („The Last American Man”) – prezent dla samej siebie, bo wiecie jak uwielbiam panią Gilbert <3
- „Jalo” Iljas Churi – najnowsza powieść od wydawnictwa Karakter – już niebawem na Buku.
- „Wspomnienia Bitniczki” Diane di Prima („Memoirs of the Beatnik”) – nie do końca udana, kontrowersyjna powieść od zbuntowanego wydawnictwa Officyna.
- „Dostatek” – CUDO! Tak, tak, to znowu Wiatr od Morza 🙂
- „Lodowisko” Roberto Bolaño – do zachwycania się od wydawnictwa Muza.
- „Dzicy Detektywi” Roberto Bolaño – grubaśność również od wydawnictwa Muza.
Co do ebooków, to BookBub, o którym wspominałam Wam w zeszłym miesiącu podbił moje serce – prawie codziennie znajduję coś nowego 😀 A tu kilka (z kilkunastu) ostatnich zdobyczy:
- „Palo Alto” James Franco – no bo to James, a ja z Jamesem mam dość skomplikowaną relację oscylującą na granicy obrzydzenia i podziwu 😉
- „Manroot” Anne Steinberg – przekonały mnie bagna i element paranormalny.
- „Daughter of Bathory” A.R. Wise – krwawo, brutalnie i mrocznie, czyli brzmi jak coś dla mnie.
- „The Devil’s Grin” A. Wendeberg – mocny thriller w XIX-wiecznym Londynie. TAK!
- “Hallowed” Bryant Delafosse – o Halloween w stylu Raya Bradbury’ego.
A na dokładkę prezent urodzinowy dla jednej z Mam – „Lawendowy pokój”, który niebawem trafi do nowej właścicielki.
Ufff… Sporo tego wszystkiego w tym miesiącu. A co dalej? Kończy się lato, nadchodzi moja ukochana pora roku, czyli cudna jesień, a wraz z nią lista moich perfekcyjnych jesiennych lektur. Pojawi się też kolejny konkurs i już całkiem niebawem przedpremierowa recenzja pewnej powieści z Tasmanią w tle 😉 Idę się zaczytywać, bo obłęd ilościowy zaszedł, a moja maszyna do przedłużania doby wciąż nie działa. I Wy też czytajcie!
Bo warto czytać.
O.
Tyle książek *-*. A o BookBub to jakoś przegapiłam :/ ale zapisuję sobie i sprawdzę 😀 Już mi się podoba okłada i tytuł: The Devil’s Grin 😉
Chyba zapomniałam podlinkować do BookBub, to wrzucam tutaj:
https://www.bookbub.com
Prześwietna strona: podajesz dane, wybierasz gatunki i na maila przychodzą oferty mega przecen lub darmowych buków 😀 Mają ograniczony okres trwania, więc trzeba na bieżąco ściągać 🙂
To ciekawie 🙂 Kolejne źródło zasypania przez buki 😛
Autentycznie 😀
Ależ zostałaś obdarowana w tym miesiącu! 😀
I know – masakra 😀
Rany! Jak ty to wszystko ogarniasz?! Tyle tego jest, ze ja bym się chyba pogubiła, dlatego nie robię podsumowań (wpis Pourlopowy to był jednotygodniowy wyjątek).
„Zatrute ciasteczko” – podoba mi się tytuł. Bedzie recenzja?
Ciekawa jestem, jak odbierzesz „Złodziejkę Książek”, bo moje zdanie już znasz.
Na pewno się odezwę jak następnym razem będę w 3-city na dłużej – przecież nie mogę przegapić okazji do rozmów o książkach z samym Wielkim Bukiem 😉
Koniecznie musimy powtórzyć :*
Ogarnianie opiera się na zapisywaniu na bieżąco podpunktów – wiesz, moje maniactwo 😀
Co do „Zatrutego ciasteczka” to planuję na październik, ale tekst na pewno będzie 🙂
I to się nazywa rzetelne podsumowanie!
Szykuje się zaczytana, jak widzę 😉 Ale od tego właściwie jest… tak samo jak lato, zima, wiosna…
A jesienne premiery już bacznie obserwuję i tylko eliminuję kolejne nowości z dziesiątek, które chcę przeczytać, a na które zapewne nie starczy mi czasu. Bo tu jeszcze klasyka się dopomina o swoje 😉
Mam TAKĄ listę na kolejne miesiące, że nie mam pojęcia, jak to wszystko zmieszczę, ale zmieszczę 😀 Klasyka musi być – popieram i sama czytam na bieżąco 😀
Zacny czytelniczo i około czytelniczo miesiąc za Tobą. 🙂
Bardzo godny – potwierdzam 😀
konkretne podsumowanie 🙂 czekam na opinie o 'Złodziejce’ i 'Zatrutym ciasteczku’ takie jakieś tytuły ze zdrobnieniami 😉 no i na recenzję całej serii Feed.. 🙂
PKŚ będzie za tydzień w całości 🙂 „Złodziejka…” i Ciastko w październiku 😀
ooo PKŚ to szybko widzę leci.. ciekawe jak kolejne części Ci przypadną.. 🙂
Teraz mam przerwę na Bolano (cudowny),a zaraz po nim „Deadline” i „Blackout” będą 🙂
napięty grafik.. ja ostatnio zmieniam grafik lektur przez brak czasu.. :/
U mnie też ciężko coś wykroić ostatnio, ale nocami się zaczytuję i gotując 🙂
Napięty grafik… ja zaczynam wyczekiwać rozpoczęcia roku akademickiego, bo to daje mi ok. 2 godzin czytania 😛 mam bezpośredni tramwaj prosto na uczelnię, a że jadę od początku trasy, to mogę się zaszyć w ulubionym „kątku” i czytać 😛
To prawie książki w podróży 🙂
Dokładnie! 😀
Wow, aż mnie zatchnęło i nie wiem co powiedzieć 😀 Tyle buków! Tyle dobroci! W tę torbę to, jak mi się wydaje, wejdzie nie tylko cała bagietka, ale i cała Olga (no, może bez głowy) 😀
Bardzo czekam na Twoje zdanie o „Złodziejce…”, bo mnie zauroczyła. I zazdroszczę Wam, dziewczyny, spotkania. Wydawnictwo Wiatr od Morza ciągle u mnie plusuje, „if I were a rich man, dabaduba dabaduba dabaduba daj”, to bym kupiła wszystko z ich oferty 😀
Haha 😀 Może nie cała Olga, ale tak do naddupia to całkiem możliwe 😀
„Złodziejka…” w październiku się szykuje 🙂
Proponuję Tobie napisać do Wiatru od Morza – cudowni ludzie tam pracują 😀
Ok, spróbuję :)!
Hahahaha, właśnie uruchomiłaś moją wyobraźnię i widzę Cię w tej torbie, zmieszczoną do „naddupia” 😀
😀
O rany, bukowe prezenty rewelacyjne od dziewczyn dostałaś! Zazdroszczę bardzo. 🙂
Sierpień rzeczywiście był u Ciebie bardzo ciekawy, jestem na bieżąco. Interesuje mnie co powiesz nam na temat „Złodziejki książek”, bo sama czytałam ją końcem sierpnia i według mnie była niesamowita. Wciąż chodzi za mną ta historia… 🙂
Idę zaraz do Ciebie czytać o „Złodziejce…” 😀 Sama jestem bardzo ciekawa, bo Marcie się właśnie nie podobała zupełnie, a zewsząd same pozytywne opinie słyszę – tak więc to będzie bardzo intrygująca lektura 😀
Te książki w takim tempie Ci przybywają, że powinnaś je na jakiś czas odstawić, zamknąć się w jakimś warsztacie i zbudować tą maszynę do przedłużania doby 😀 Mogę być jej pierwszym testerem 😛
Z tą maszyną to był już problem, bo prototyp się popsuł 😀 Teraz zaczynam wszystko od nowa 😀
Ja też o „Złodziejce książek” piałam z zachwytu, dla mnie to powieść niemal idealna 🙂 tylko nie oglądaj filmu….nie rób tego nigdy, przenigdy, jest bardzo słaby. „Londyn NW” u mnie w stosiku czeka na swoją kolej, a Ty tak bardzo cieszysz moją arabistyczną duszę faktem, że czytasz powieści Tahara Ben Jellouna <3
O 🙂 Bardzo się cieszę – to moja dusza frankofońska się odzywa <3 "Londyn NW" jest prześwietny – smutny i mocny – moim zdaniem najlepsza powieść Zadie Smith.
A "Złodziejkę…" wkrótce sprawdzę, tak pewnie pod koniec września/na początku października 🙂
Ach, racja! Przecież Ty romanistykę skończyłaś, o ile dobrze zrozumiałam 🙂 Jeśli Ci się chce odgrzebywać stare posty, to oczywiście zapraszam do mnie na bloga – tyle, że ja „Złodziejce…” wystawiłam laurkę, więc nie wiem czy to ciekawe do czytania 😛
Zadie Smith kochałam za jej powieści, ale strasznie się zraziłam po „Poparzonych dzieciach Ameryki”…wiem, że ona była tylko „redaktorką” tomu, ale opowiadanie o kobiecie, której na całym ciele wyrastają zęby prześladuje mnie do dzisiaj :/
Kobieta z zębami na ciele!!! To brzmi przedoskonale! 😀 Akurat „Poparzonych dzieci Ameryki” nie czytałam, ale wszystkie powieści mam za sobą 🙂
Laurkę o „Złodziejce…” już czytałam i teraz nic tylko samemu się zagłębić (ale jeszcze trochę) 🙂
Ech, widzę, że Ty lubisz takie „creepy” motywy, ale mnie te zębiska przeraziły, niestety 😛
No ja jestem mocno horrorowo-freekowa – oglądałabym te zęby 😀
A jakie masz kategorie zaznaczone w bookbubie? Zastanawiam się, czy moje zaznaczenie romansów nie pozbawia mnie jakichś fajnych książek innego rodzaju, bo co prawda powyczajałam kilka ciekawych pozycji, ale chyba nie aż tyle, co Ty 😉 🙂
Już Ci mówię… To tak: bestsellers, historical fiction, literary fiction, women’s fiction, cooking (bo uwielbiam gotować), mysteries, supernatural suspense, thrillers, action adventures, horror, fantasy, science fiction 😀
Pięknie, pięknie i jeszcze raz pięknie 🙂
Dziękuję :*
BookBub jest super! Odkąd wyczaiłam go tutaj, u Ciebie, często czekam na nowe książki, ucelowałam już kilka, ale trochę mi brakuje czasu, żeby je czytać, na razie składuję i czekają na swoją kolej 🙂
Haha 😀 To tak samo jak ja – składowanie lektur na przyszłość 😀
Zarejestrowałam się na BookBup, dzięki Ci piękne, moje życie poza książkami już zupełnie przestanie istnieć 😉 Ale tak poważnie – BB to naprawdę fajna sprawa, thx :*
A Twoje sierpniowe lektury są świetne. Zwłaszcza, że są moimi przyszłymi – w dużej mierze z Twojej wi… tfu, tfu, dzięki Tobie 😉
PS Mam nadzieję, że Mira Grant nie będzie jednak niewypałem, bo zaryzykowałam i mam już pierwszy tom 😉
BookBub to szaleństwo 😀 TYLE książek, a jak do tej pory chomikuję na przyszłość 😀 Cieszę się bardzo, że korzystasz 😀
Co do „Feed” to na razie do końca się nie wypowiadam, bo tekst będzie składowy i w nim wszystko omówię 🙂
Piękny był Twój sierpień! Przecudowny! 🙂
Dziękuję :*
Myślę, że polubisz Flavię de Luce – śledztwa rezolutnej nastolatki są świetnie napisane, z humorem i czułością, no i jeszcze ta atmosfera angielskiej wsi i zamieszkujących tam osobowości. Polecam i pozdrawiam 🙂
Mmmm… Angielska wieś – uwielbiam takie klimaty 🙂 W październiku się przekonam 🙂 (może uda się już jakoś we wrześniu).
Matko i córko! Czytam i czytam i wstyd mnie zalewa falami – jak Ty to robisz? Toż to istna bookówa powódź! Na bookBub własnie zaglądam 😀
Nie ma się czego wstydzić 🙂 To wszystko bierze się z mojej obsesji planowania i wypełniania terminarza po brzegi 😀 BookBub – prześwietny 😀
Też chciałabym mieć taką obsesję – ja póki co podnosze sie po odmętach przeprowadzkowych, wpadając w praktyki, ale spróbuję brać z Ciebie przykład, bo warto 😀
😀
Moje autorskie wyzwanie – ZAPRASZAM!
http://monweg.blog.onet.pl/2014/09/02/moje-autorskie-wyzwanie/
Jesteś tak pozytywną osobą, że u Ciebie każdy miesiąc jest udany 🙂
Ooo 🙂 Dziękuję :*
Dziewczyno, jak ty to ogarniasz?! 😀 Masz może jakieś wskazówki dla tych, którzy (jeszcze) nie potrafią zakrzywiać czasoprzestrzeni i wciąż brakuje im czasu? 😛
Haha 😀 No nie mam żadnych szczególnych -planowanie obsesyjne to mój patent 😀
Jedno z najdłuższych podsumowań miesiąca jakie dane mi było czytać 😉
Lubisz jesień? Matko, ja bym ją najlepiej wykreśliła z pór roku, bo dopada mnie w tym okresie chandra i totalna niemoc. Wrrr nie lubię. Wolę zimę 😛
To ja mam tak z latem – zawsze załapuję to o czym śpiewała Lana – Summertime Sadness – nie wiem dlaczego 😀 A jesienią – szaleństwo <3
No a podsumowanie faktycznie trochę długie – ale zobacz ile fajnych rzeczy się działo 😀
Dla mnie „Feed” był przyzwoicie napisaną powieścią sensacyjno-przygodową (bo horrorem to nie do końca), takim niezłym czytadłem, ale zachwytu też nie odczuwałam (chociaż wciągnęło mnie, to zawsze coś trochę zgrzytało). Natomiast współczuję czytania tłumaczenia. Otworzyłam je w empiku na półce i aż mnie odrzuciło, bo i za pierwszym razem i za drugim od razu na pierwszej stronie zobaczyłam BŁĘDY („Tęsknię za George’em” płci żeńskiej bodajże w 2 tomie, a w 1 coś brzmiało fatalnie stylistycznie, ale już nie pomnę co).
No i moim zdaniem trzeba przy tych książkach brać poprawkę na to, że to jest mocno inspirowane serialem Supernatural (a nawet bardziej chyba fanfikami do serialu) (którego ja akurat w dodatku nie lubię). Cała relacja między rodzeństwem stamtąd jest czerpana 😉
No co Ty piszesz! Naprawdę jest inspirowana fanfikami? Eh. Powiem tak – męczę się strasznie z tą serią, a tak się na nią cieszyłam – bardzo lubię zombie, podoba mi się wykreowany przez Grant świat (ilość szczegółów jest imponująca i wszystko trzyma się kupy), fabuła też jest niezła, ale… zupełnie mnie nie przekonują bohaterowie. ZUPEŁNIE. Ta relacja „rodzeństwa” jest taka jakaś naciągana, dwuznaczna i niezrozumiała. Każda kolejna postać, która się pojawia wydaje mi się jakaś taka sztuczna. I to właśnie kreacja postaci, moim zdaniem, zniechęca mnie do całości. Nie zależy mi na nich. To co mnie pcha naprzód to sam spisek. 🙂 Ale napisane jest fajnie i przekonująco 🙂
Co do tłumaczenia, to nie widziałam oryginału, ale zawierzam Ci całkowicie 🙂