Dawno, dawno temu #1

Bombla_Podstawa_DawnoTemu#1

Po wczorajszym wpisie, w którym wyraziłam moje oburzenie jeśli chodzi o „Wspomnienia bitniczki” Diane di Primy, kilkoro z Was napisało, że spodobał Wam się mój totalnie zbulwersowany ton i chcielibyście więcej takich przenikliwych, gryzących tekstów 🙂 Nie wiem, czy mogę Wam to obiecać, bo ze względu na ilość naprawdę świetnych książek do przeczytania, które dzielnie wyczekują w kolejce, szkoda mi jest poświęcać mój czytelniczy czas i miejsce na Wielkim Buku dla czegoś, co z założenia nie spodoba mi się za bardzo. Ale nigdy nic nie wiadomo, bo czasami takie teksty pojawiają się zupełnie przypadkiem (nieszczęsna bitniczka właśnie) i wtedy na pewno będę się nimi dzielić. Ferrinu jednak nie mam zamiaru gryźć w najbliższej przyszłości (przykro mi Aniu :*), ale nie mówię, że kiedyś nie poświęcę się dla sprawy 😀

Niemniej, przypomniałam sobie, że przecież recenzja „Wspomnień bitniczki” nie jest pierwszym moim tego typu tekstem, co więcej, w blogowej przeszłości spod mojej klawiatury wyskoczyły już trzy o wiele ostrzejsze teksty, których podnazwa „PADLINA” powinna Wam mówić sama za siebie. Wtedy jeszcze Wielki Buk raczkował sobie pomalutku i rozkręcał się dopiero, więc pewnie wielu z Was nie miało ich szansy przeczytać.

Tak oto dzisiaj, dla Waszej dobrej zabawy, w ramach przypomnienia o czym to się drzewiej na Wielkim Buku pisało mam dla Was trzy książki, które zawiodły mnie z każdej możliwej strony. Specjalnie dla Was:

Padlina nr 1: „Pięćdziesiąt twarzy Greya” E.L. James – byłam świeżo po lekturze (ok.60 stron) i nie mogłam w ogóle uwierzyć jakim cudem ta książka (trylogia w sumie) trafiła na listę bestsellerów;

Padlina nr 2: „Zmierzch” Stephenie Meyer – doznałam olśnienia i napisałam o odkryciu wehikułu czasu przez Stefę;

Padlina nr 3:  „Panika” Grahama Mastertona – czyli moja mastertonowa trauma na wieki;

Czytajcie i śmiejcie się ze mną 🙂

Bo warto czytać (chociaż niekoniecznie padlinkę właśnie).

O.

Komentarze do: “Dawno, dawno temu #1

  1. tanayah napisał(a):

    Czytałam kiedyś te teksty o Greyu i Zmierzchu, bo byłam ciekawa początków bloga 😀 Nie czytałam akurat żadnego z tych wymienionych przez Ciebie tytułów, ale kiedyś, jak może pamiętasz, napisałam notkę o moich gniotach. Coelho chyba już zawsze będzie „rządzić” 😛

    • Bombeletta napisał(a):

      Za „Zmierzch” i „50…” zabrałam się z premedytacją, ale „Panika” wpadła przypadkiem i dawno się tak nie przejechałam 🙂

  2. secrus16 napisał(a):

    O, to takie dość standardowe padlinki, rzekłbym 🙂 Mastertona nie czytałem jeszcze niczego, opisy fabuł jego książek raczej mnie nie porywają, więc do tej pory wybierałem Kinga, ale niedługo trafi w moje łapki „Susza” i zacznę właśnie od takiej nowej nowości 😉
    A tych dwóch pozostałych Pań nie tykam, niech się inni zachwycają!

    • Bombeletta napisał(a):

      Nie tykaj nawet kijkiem z daleka 😀 Lektura boli mocno i potem trzeba się odtruwać intensywnie 😀
      Jestem BARDZO ciekawa Twoich wrażeń z „Suszy” – ja mam mastertonową traumę i pomimo iż wiem, że miewa sporo dobrych horrorów – nie mogę się przekonać 🙂

  3. Książkozaur napisał(a):

    Bardzo lubię negatywne recenzje 😀
    „Zmierzch” czytałam chwilę przed porodem, jak nie miałam ochoty na nic, co wymaga choć odrobiny myślenia 😉 Nie było tak źle, chociaż na pewno nie jest to książka godna polecenia i w pełni władz umysłowych raczej bym po nią nie sięgnęła 😉 W stronę Greya nawet nie patrzę, a Mastertona, hmmm… chyba nic nie czytałam.

    • Bombeletta napisał(a):

      „Zmierzch” czytałam świadomie, jeszcze przed tym wielkim szałem, i dopiero po lekturze doszłam do wniosku, że może mogłam nie czytać lepiej 😉
      Po greye nie sięgaj – to jest dramat bolesny.
      No a Masterton to czysty przypadek – sama jestem ciekawa jego innych książek, tylko wciąż trauma trwa 😀

  4. Joanna Malita napisał(a):

    Padlina, jakie to trafne.
    W temacie: zaobserwowałam u siebie zabawną prawidłowość – teksty o książkach, które mi się nie podobały, są zazwyczaj o połowę dłuższe niż o tych, którymi się zachwycam. Jakoś mam takie wdrukowane poczucie, żeby się gęsto tłumaczyć z niechęci…

    • Bombeletta napisał(a):

      Dokładnie też tak mam – od razu wyszukuję tłum argumentów, bądź rozwijam temat oboczny – nigdy nie chcę, żeby wyglądało to tak, jakbym nie lubiła dla samego nielubienia.
      A padlina wyjątkowo trafnie mi się wymyśliła 🙂

  5. Małgośka napisał(a):

    Greya czytałam, pierwszy tom tak jakoś do trzech czwartych. Mogłam właściwie wcześniej odpuścić, bo bardzo szybko wychodzi na jaw, jaka to straszna sieczka.
    „Zmierzchu” nie czytałam, obejrzałam film. Dwie znajome panie zachwycały się książką, więc chciałam wiedzieć, o co chodzi. Już wiem, ale fanką nie zostanę. Wolę, gdy wampiry mniej błyszczą 😉
    A „Paniki” w ogóle nie znałam, więc dziękuję za ostrzeżenie.
    Można tu pewnie dorzucić jeszcze kilka tytułów.

    Ech, życie jest za krótkie, żeby czytać słabe książki;)

  6. monweg napisał(a):

    Niestety, przeczytałam prozę jaką zaserwowały nam panie: Meyer i James. Pozwolisz, że swoje opinie pozostawię dla siebie. Myślę jednak, że muszą powstawać totalne gnioty abyśmy w pełni docenili to co jest do docenienia 🙂
    Ale się uśmiałam czytając Twoje wielkie oburzenie tymi książkami.

  7. Asia napisał(a):

    ach, ach, jak ja lubię jak ktoś czegoś nie lubi i tak ładnie o tym pisze! dobrze czasami, jak z człowieka wyjdzie taki hejter

      • Asia napisał(a):

        ja sobie hejtuję za konkretne wady, a nielubienie bez argumentów to po prostu zwyczajne chamstwo (chociaż tak, wiem, że z definicji hejtowanie to takie właśnie chamstwo)

  8. kasjeusz napisał(a):

    Ja nie sęp, żeby się żywić padliną. 😉 Wspomnianych książek nie znam. Ale podziwiam umiejętność pisania o powieściach, które ci się nie podobały, sama jej nie posiadam. 😉 Żadne zdania nie przychodzą mi do głowy po niesatysfakcjonującej lekturze.

  9. Anna Maria Kramarz napisał(a):

    Boskie padliny 😀 Opis przed „50 shades” niezwykle sugestywny, chociaż jako niedoszła antropolożka sądowa wolałabym zamiast zwłok zwierzęcych widzieć tam zwłoki ludzkie – bardziej jak w ośrodku badawczym w Tennessee 😉 Idę się wyzłośliwiać pod każdą z tych recenzji a tymczasem podrzucam do przemyślenia dwa filmiki od Laci Green: http://youtu.be/o92hv7La9Sk?list=PLTXiNEUzXWKTOhoUZWMcXY2vVQs7NwCxq o Greyu, czyli czy to właściwie jest erotyka i co ma wspólnego z BDSM i http://youtu.be/V8gpHK5orJQ?list=PLTXiNEUzXWKTOhoUZWMcXY2vVQs7NwCxq o „Zmierzchu”, gdzie problem jest głębszy niż by się zdawało.

    • Bombeletta napisał(a):

      Od razu chciałabyś ludzkie zwłoki 😛

      Uwielbiam Laci! Ona zawsze powie prawdę prosto w twarz 😀 No i ma rację… Stefa rozpoczęła całą kulturę wypaczonej dominacji, w której „abuser” jest wymarzonym partnerem, a znaki na ciele po jego przemocy – seksowne. Totalna choroba. I tym samym doszliśmy do nieogarniętego Greya, który powiela te same wzorce.

Dodaj komentarz: