Site icon Wielki Buk

„Kasacja” Remigiusz Mróz – Recenzja

Bombla_Kasacja

Niby wiosna miała już przejąć pałeczkę pogodową po zimie. Miało być słonko, ciepły wietrzyk miał zawiewać przyjaźnie, nawet burze wiosenne już ktoś przewidział. A tu taka niespodzianka! Bo nagle, ni stąd, ni zowąd, wszystko i wszystkich wokół zMroziło! Nie pozostaje nic innego, jak łapać czapki, nakładać na powrót rękawiczki i biec co sił do najbliższej księgarni, żeby zdążyć na czas. A na co polujemy? Na mróz, a raczej na Mroza – Remigiusza Mroza oczywiście.

Jego najnowsza powieść „Kasacja” i pierwsza wydana książka tego roku, od pierwszych dni zawojowała czytelników, podbiła księgarskie półki, a mrozomania zdaje się dopiero rozkręcać. I nic w tym dziwnego, bo wychodzi na to, że jak dotąd nie poznaliśmy wszystkich twarzy tego pisarza i wciąż pozytywnie nas zaskakuje, przeskakując z gatunku na gatunek i wyciągając esencję z każdego z nich.

Nie inaczej jest właśnie z „Kasacją”. Niby mamy tu do czynienia z klasycznym thrillerem sądowo-prawniczym. Piszę „niby”, bo nie dajmy się zwieść pozorom, czy utartym formułkom. „Kasacja” jest przede wszystkim doskonałą sensacją, pędzącą na łeb na szyję historią, która opiera się na pełnych ciętych ripost dialogach, na przyspieszonej do szaleństwa akcji i interakcji między bohaterami. Nie znajdziemy tu wątków obyczajowo-społeczno-kulturowych. Nie ma tu, jak chociażby u Johna Grishama, rozwlekłych posiedzeń sądowych, przemówień, czy zeznań świadków. Nie ma wzruszeń i bólu brzucha z nerwów, gdy stajemy się świadkami czegoś nieludzkiego. Fabuła „Kasacji” to humor, to efektowność przekazu, to zabawa w najczystszej postaci. Nic dodać, nic ująć. Czyli klasyczny Remigiusz Mróz, tworzący gatunkową wersję light przystępną dla wszystkich, dzięki której nawet największy laik zrozumie o co w tym wszystkim chodziło.

A zaczyna się bardzo typowo, bo od zabójstwa. Giną dwie osoby, zamordowane w bestialski sposób. Ich ciała zostają znalezione dopiero po dziesięciu dniach w mieszkaniu mordercy z… samym mordercą nic nierobiącym sobie z faktu, że siedział tyle czasu sam z trupami. I tutaj robi się dziwnie, bo niby cała sprawa jest oczywista – syn bogatego biznesmena zabija w jakimś odwecie, okazuje się dewiantem i szaleńcem. Był winny jak ocet. Bez dwóch zdań. Koniec i kropka. Nic bardziej mylnego. Bo gdy w jego obronie stanie Joanna Chyłka, jedna z najlepszych obrońców kancelarii Żelazny & McVay wraz ze swoim uroczo hipsterskim pomocnikiem – świeżutkim jak wiosenna trawa aplikantem Kordianem Oryńskim, zwanym Zordonem, to nagle okaże się, że zostali wplątani w chorą grę pomiędzy swoim klientem i kimś, kto stoi z zewnątrz i pociąga za sznurki. I wtedy robi się dopiero ciekawie, bo nic nie jest takie, jakim wydawało się na początku.

Najmocniejszą stroną „Kasacji” jest niewątpliwie duet Chyłka & Zordon, których losy śledzimy na kartach powieści, a których interakcje mogą rozbawić czytelnika do łez. Bo jak tu się nie śmiać, gdy dostajemy absolutnego młodzika, jeszcze nieomal chłopaka, któremu marzą się korporacyjne cuda, sushi i ogólne pogaduchy w przeszklonym lounge’u wśród oczarowanych jego powierzchownością pozostałych kolegów i koleżanek, a w zamian zostaje wtłoczony jak w fermę kur, gdzie nikogo nic nie obchodzi i liczy się jedynie wynik. A on tak się stara – łososie, sałatki i kiełki, papierosek i kawa ze znanej sieciówki, a tu tylko rechot go spotyka, bo Chyłka, do której trafia cudem, to z pewnością kiełkowo-sałatkowa nie jest. Jest mięsno-rockowa, głośna i intensywna w doznania, przerysowana w gestach i często wulgarna w słowach. I to właśnie dlatego tak świetnie do siebie pasują, a śledzenie ich perypetii w trakcie całego śledztwa jest po prostu doskonałą zabawą.

Spotkanie z „Kasacją” Remigiusza Mroza najpewniej skończy się dla Was tak, jak spotkanie z pozostałymi tytułami tego autora. W moim przypadku wygląda to w ten sposób, że zabieram się za czytanie wieczorem, rozpędzam się do nieprzytomności, dostaję wypieków, wytrzeszczu, coś pokrzykuję w między czasie i bum!, nagle okazuje się, że skończyłam, jest ok. 3:00 w nocy i czas się pozbierać z podłogi. To jak obżeranie się jakimś pysznym ciastkiem, na które gapiliśmy się od dłuższego czasu. Obiecujemy sobie, że tylko nadgryziemy, a kończymy umorusani po pachy lukrem, czekoladą i innymi posypkami z miną à la Edith Piaf – „niczego nie żałuję”. I jak to dobrze wiedzieć, że duet Chyłka & Zordon powróci, by raz jeszcze złapać pyszny trop.

A na koniec, już zupełnie osobiście napiszę, że o ile do cyklu Parabellum (TUTAJ i TUTAJ) czuję olbrzymi sentyment i nie mogę się doczekać kontynuacji, to „Kasacja” jest moim zdaniem najlepszą powieścią Remigiusza Mroza, bo widać, że tutaj, wśród tych odmętów prawa i paragrafów, jest w swoim żywiole.

O.

*Za książkę dziękuję pięknie samemu Remigiuszowi Mrozowi i Wydawnictwu Czwarta Strona.

**Po więcej Remigiusza Mroza i jego „Kasacji” koniecznie zajrzyjcie na vloga 🙂

Exit mobile version