Site icon Wielki Buk

„Odłamki” Ismet Prcić – Recenzja

Bombla_Odłamki

Wojna wybuchła naprawdę. Huk pocisków. Świst zbłąkanych kul. Wybuch moździerzy. Czołgi na ulicach, godziny policyjne i nieprzespane noce spędzane w miejskich schronach. Fragmenty rozszarpanych na strzępy ciał, krwawy pył, dziecięce zwłoki bez kończyn, bez głów.  Zbiorowe gwałty, okrucieństwa nie do opisania, palone żywcem całe wioski… Tortury, donosy, poczucie osaczenia. Z dnia na dzień świat staje do góry nogami, słońce zachodzi, a dym osnuwa wszystko. Strach o życie, strach o przetrwanie, strach o godność. Kończące się zapasy, racjonowanie żywności i kolejna dziurka w pasku od spodni. Papierosy z papieru, z liści, z drzewnego pyłu. Gorzkie opary przerażenia. Tłumione dziecięce łkania. Płacz w poduszkę. I niemoc ucieczki. Tak właśnie wygląda wojna.

„Nie, nigdy wcześniej nie widziałem pokazu ogni sztucznych. Nie widzieli ich też Ramona, Omar ani Boro. Asmir i muzycy byli od nas starsi. Ich w pełni ukształtowane ciała i umysły pamiętały życie sprzed wojny, sprzed chaosu, sprzed bezsensu. Poznali, co to porządek, co to sens. Naprawdę wyjechali z Bośni, bo pozostawienie za sobą chaosu było powrotem do normalności. Ale, jeśli się wzrastało w chaosie, wtedy nie było od niego odwrotu. Nie było ucieczki. Dla mnie chaos był właśnie ową normalnością. A prawdziwa normalność okazała się nienaturalnym, kruchym stanem ducha.”

Wojna widziana oczami chłopca i nastolatka. Wojna we wspomnieniach dramaturga i pisarza bośniackiego pochodzenia. Wojna w jego debiutanckiej powieści, która zdobyła międzynarodowe uznanie krytyki.  Wojna w „Odłamkach” autorstwa Ismeta Prcića. To historia niezwykła, po części fikcyjna, po części autobiograficzna, bo autor, tworząc swoje książkowe alter ego czerpał z zakamarków młodzieńczej pamięci. Aby ubrać traumę w słowa, aby wtłoczyć wojnę w język i literacką formę, zdecydował się rozdzielić na trzy odrębne głosy. Głosy niby trzech mężczyzn, a jednak, gdy przypatrzyć się dokładnie, jeden rozbrzmiewający, spójny głos, należący do jednego człowieka. Tego kim był dawniej, tego kim może być i tego, którym nigdy się nie stanie.

To właśnie przez tę trójgłosową narrację nie sposób streścić „Odłamków”. Jak już sam tytuł pokazuje jest to powieść rozbita, porozrzucana i potłuczona. To przeszłość, teraźniejszość i alternatywna rzeczywistość w jednym, a wszystko niby fikcyjne, a jednak z domieszką bolesnej rzeczywistości. W Jugosławii zaczyna się wojna domowa. Bratobójcze walki, międzysąsiedzkie nienawiści, te same, a jakże różne nacje dopominają się swoich racji. Kraj rozrywa się w szwach, krwawi posoką swoich mieszkańców, którzy próbują istnieć wbrew logice, próbują kontynuować życie, chociaż wiedzą, że już nigdy nic nie wróci do normy. I taki jest nastoletni Ismet Prcić, imiennik autora „Odłamków”, który w czasie wojny przeżywa te najpiękniejsze i najokrutniejsze chwile. Kocha teatr, dopiero poznaje smak miłości, ale jego zegar tyka, bo dostał już powołanie do wojska…

Drugim bohaterem odłamków jest Izzy, amerykańskie zdrobnienie również od Ismeta, bośniackiego imigranta, któremu udało się uciec przed wojną do Stanów Zjednoczonych. Izzy niby zbiegł, uzyskał tak upragniony azyl, a jednak sercem, wbrew sobie, wciąż jest w Bośni, z pogrążoną w depresji i tęsknocie matką. Izzy jest rozdarty, nie do końca w Kalifornii, i z pewnością nie w rodzinnym domu. Pełen wyrzutów sumienia okłamuje sam siebie. Przeciwieństwem Izzy’ego jest najbardziej tajemnicza, najbardziej niedopowiedziana postać Mustafy. To bośniacki wojownik, który postanowił zostać w kraju i stanąć do walki, na przekór zdrowemu rozsądkowi. I dołącza do elitarnej jednostki szalonych Apaczy, by sam stworzyć własną legendę.

„Odłamki” to tak naprawdę opowieść właśnie o wojnie i jej nieśmiertelności. O traumie jaką niesie i o tym, że nawet, gdy zawiśnie w końcu biała flaga, wyfruną gołąbki, ktoś zmiecie gruz, to wojenny duch już na zawsze pozostanie w umysłach tych, którzy zdołali przeżyć. W końcu zawieruszone kości już na zawsze pozostaną w ziemi. Popiół z ciał osiadł już na drzewach, na murach, na szybach i trudno będzie o nim zapomnieć. Tak jak o obrazach wykręconych w mękach ciał kobiet, dzieci i mężczyzn. Dziesiątek, tysięcy, wymordowanych w bestialski sposób. O domach, które niegdyś stały i rozbrzmiewały wesołymi śpiewami, modlitwami, czy nawet rodzinnymi kłótniami. Domach, po których pozostały zgliszcza, a które wkrótce na powrót przyjęła do siebie ziemia. Tak, jak ich mieszkańców.

Ismet Prcić opisuje te chwile w sposób tak przejmujący, tak drastycznie realistyczny, tak okrutny, że nie sposób kontynuować lektury bez chociażby jednej chwili wytchnienia. W wyjątkowy sposób opowiada w „Odłamkach” o samotności, o izolacji kogoś, kto nigdy nie zostawił wojny za sobą, ale zabrał ze sobą za ocean. Obrazy masakry wracają do niego w najmniej oczekiwanych chwilach. Chaos jest jego normalnością. Strach to jego codzienność, a pozorny spokój doprowadza go do szaleństwa, zamiast uspokajać. Tak jest zarówno w przypadku Izzy’ego, któremu już się udało, jak również w przypadku młodego Ismeta, który dopiero zamierza uciec, jak i w przypadku Mustafy, który nigdy nie ucieknie, bo on jest wojną i odwagą tysięcy bośniackich wojowników. Po nich wszystkich zostaną jedynie niepełne wspomnienia. Tytułowe odłamki, rozrzucone po straumatyzowanym umyśle.

„Odłamki” Ismeta Prcića to powieść do głębi szczera i prawdziwa. To rodzaj autoanalizy i przez to jedyna w swoim rodzaju. Uderza w czytelnika traumą, bólem, zniszczeniem, a po lekturze wcale niekoniecznie wyjdziemy oczyszczeni. Katharsis wydaje się raczej niemożliwe, przynajmniej nie dla czytelnika, bowiem wojna, według Prcića, zostaje już z człowiekiem na zawsze. Siedzi w głowie, czasami przysypia, wycisza się, by nagle uderzyć hukiem dziesiątek pocisków. Pozostaje poczucie dojmującego smutku, skurczony z nerwów żołądek i jakiś element przerażenia kiełkujący głęboko w nas. Bo przecież wojna trwa gdzieś zawsze. Tumult bitewnych bębnów codziennie gdzieś rozbrzmiewa. Krzyki umierających. Bojowe wrzaski walczących. I pozostaje tyle ta jedna myśl: oby przetrwać, nie poddać się, gdy pojawi się u naszych bram.

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Sine Qua Non:

**Koniecznie zajrzyjcie na VLOGA po więcej „Odłamków” i weźcie udział w KONKURSIE:

Exit mobile version