Site icon Wielki Buk

Bezsenne Środy: „KORALINA” Neil Gaiman

Bombla_BezsenneKoralina

Bywają takie chwile w dzieciństwie, kiedy rzeczywistość zdaje się nie nadążać za wyobraźnią, za pomysłami, za duchem eksploracji spragnionego przygód i wrażeń dziecka. Wszystko jest nudne, nie takie, jak powinno być. Rodzice nie spełniają wygórowanych marzeń o perfekcyjnych opiekunach. Częściej z ich ust wydobywa się wymęczone „nie”, niż zgodę na coś niezwykłego, czemu mógłby oddać się ich podopieczny. Wszystko jest zbyt niebezpieczne, nie dla dzieci, nie do zabawy… Dziecięcy duch łowcy wrażeń zostaje stłamszony, zduszony w zarodku i ograniczony. Bo ile można bawić się wciąż tymi samymi zabawkami? Ile może penetrować te same krzaki w ogrodzie? Ile można przesiadywać w ciszy w swoim pokoju?

W głowie takiego dziecka kiełkuje myśl… A gdyby tak to wszystko zniknęło? Pojawił się nowy, lepszy dom? Druga mama i drugi tata do kochania? W końcu nikt by tutaj nie tęsknił, nikt by nie wyczekiwał powrotu. Skoro wszystko jest na nie, albo na kiedyś, to dlaczego by po prostu nie odejść? Spróbować w nowym miejscu? Za innymi drzwiami? Na przykład tak, jak zrobiła Koralina, bohaterka opowiadania grozy autorstwa Neila Gaimana pod tym samym tytułem, niby przeznaczonego dla młodszych czytelników, ale wciąż wzbudzającym strach w sercach zatwardziałych dorosłych.

„She wants something to love, I think,” said the cat. “Something that isn’t her. She might want something to eat as well. It’s hard to tell with creatures like that.”

Koralina Jones wraz z rodzicami przeprowadza się do starego, tajemniczego domu na odludziu. Jej rodzina jedynie z pozoru wydaje się być szczęśliwa, a rodzice wcale nie tak idealni – zapracowani, skupieni na sobie i swoich pasjach, zapominają o córce, często ignorują ją i jej potrzebę tworzenia siebie. Koralina ma duszę poszukiwaczki, eksploratorki nowych światów i tak zwiedzając dom natrafia na drzwi, zamurowane, do jednego z bliźniaczych mieszkań w budynku. Ale… drzwi jak się okazuje da się otworzyć, a prastary korytarz prowadzi do lustrzanego odbicia zwykłego świata Koraliny. Są tam nawet jej „drudzy” rodzice, a szczególnie „Druga” Matka, która tworzy dziewczynce iluzję domowego szczęścia, jednak w złowrogiej, przyczajonej wersji. Koralina orientuje się, że odbity świat to pułapka, kraina stworzona przez coś, co zapragnęło zatrzymać ją „na zawsze i na wieki”.

„Koralina” Neila Gaimana to niesamowita, niezapomniana opowieść o świecie zawieszonym w dziwnej pustce, gdzieś pomiędzy granicami wyobraźni a śmiercią. To kreacja na modłę „Alicji w Krainie Czarów”, jednak o ile urocza Alicja wpadła do świata pełnego życia, kolorów i inspiracji, tak Koralina trafiła do miejsca, gdzie życie zamarło w szarościach, mgle, niebycie. To jak porównanie bogatego, bujnego podziemnego królestwa z wyblakłą śnieżną kulą, w której zamknięta jest rzeczywistość bohaterki Gaimana. To historia walki o duszę  dziewczynki – pełna złości, nienawiści, z jedną z tych istot, które nie znają przebaczenia. To pustka kosmosu, która przenika do naszego świata. Mydlana bańka, niosąca iluzję dobra, fatamorganę lepszego życia. Neil Gaiman ma tę niesamowitą umiejętność wywoływania najbardziej pierwotnego strachu z pokładów naszej nieświadomości. Wie, gdzie uderzyć, by przywołać wspomnienie dziecięcej samotności, wyobcowania, nieświadomej potrzeby zmiany. „Koralina” przerazi Was na wszelkich poziomach i to do Was należy odczytanie jej znaczenia.

Dzisiaj nie zmrużę oczu, bo dwa guziki patrzą się na mnie, zerkają czujnie, aż pogrążę się w błogim śnie.

O.

*Za „Koralinę” dziękuję cudownej Marcie, czyli Loli  z LolantaCzyta, która zapewniła mi wieczór i noc pełne niezapomnianych, guzikowych wrażeń :*

 

Exit mobile version