Moi Drodzy,
Każdy z nas miewa chwile załamania, chwile smutków i złych myśli, które pojawiają się nie wiadomo skąd i nie chcę nas opuścić. Czasami, nawet letnią porą nachodzi nas coś, co Lana Del Rey nazwała letnim smutkiem, czy Janis Joplin letnim bluesem, a zimą, wiadomo, o chandrę najprościej. Co prawda warto pielęgnować dobre myśli, warto każdego dnia spróbować dostrzec piękno małych, ulotnych chwil, jednak, gdy nic już nie działa tak jak powinno, to warto sięgnąć po wsparcie.
My, książkoholicy, taką pomoc mamy na wyciągnięcie ręki – wystarczy książka, którą kochamy, która przynosi nam ukojenie w trudnych chwilach, a która zawsze czeka na nas na półce. Jednak, jeśli nie mamy pomysłu na poprawienie sobie nastroju, szukamy nowych inspiracji, bo własna książkowa studnia pomysłów już nam się wyczerpała, to zawsze warto zainspirować się innymi bukoholikami.
I właśnie dlatego, na smutki, złe dni, depresje i momenty zwątpienia przygotowałam dla Was TOP 5 (a tak naprawdę TOP 6) KSIĄŻEK IDEALNYCH NA POPRAWĘ NASTROJU według Wielkiego Buka 🙂
Do poczytania i polubienia 🙂
Bo warto czytać.
O.
P.S. A co Wy czytacie, gdy nachodzi Was smutek?
- „Małe Lisy” Justyna Bargielska – do poczytania TUTAJ
„A miałyście kiedyś, dziewczynki, romans z gangsterem z lasu?”, pyta pierwsza z narratorek tej małej, polskiej, bardzo kobiecej powiastki i od razu nadaje jej ton żywcem wyciągnięty z sąsiedzkich ploteczek, z fryzjerskich pogaduszek i windowych zagajanek. Rzeczywistość podwarszawskiego osiedla w krzywym zwierciadle, na pół-słodko, pół-gorzko, jednak z takich humorem, że parskanie śmiechem jest konieczne i wskazane.
- „Hollywood” Charles Bukowski
Męski, brutalny, zapijaczony Bukowski na kartach powieści zamienia się w swoje literackie alter ego, czyli Henry’ego Hanka Chinaskiego i z jedynie sobie znanym humorem i przebiegłością wspomina czas asystowania przy kręceniu „Ćmy barowej”. Hollywoodzka przygoda pełna jest znanych z prawdziwego świata twarzy aktorów, reżyserów, scenarzystów, a wszyscy jak własne karykatury, w historii, w której prawda jest integralną częścią fikcji. Gorzki, pijacki humor Bukowskiego i hollywoodzkie ploteczki ze świata gwiazd.
- „Smażone, zielone pomidory” Fannie Flagg – do poczytania TUTAJ
Fannie Flagg ma dar poprawiania nastroju swoim czytelnikom – jej opowieści są pełne ciepła, słodko-gorzkich chwil i bohaterek-twardzielek, które są w stanie każdą swoją słabość zamienić w siłę napędową i zyskać kolejną motywację do walki. Bywa smutnie, bywa melancholijnie, jednak historia Whistle Stop pozostawia po sobie słodycz, piękne wspomnienie i katharsis, dzięki któremu czytelnik najzwyczajniej w świecie czuje się lepiej.
- „Duma i Uprzedzenie” Jane Austen – do poczytania TUTAJ (albo każda inna powieść Jane)
Jane Austen nigdy nie zawodzi jeśli chodzi o poprawę nastroju. Każda z jej powieści to gwarancja dobrego humoru, tego brytyjskiego oczywiście, pastelowo-salonowych zagrywek i zabawnych perypetii bohaterów, które zawsze prowadzą do pozytywnego finału. Te historie mają urok, oczarowują i wciągają tak, że czytelnik pozostaje całkowicie obojętny na zwykłą szarą rzeczywistość. Wystarczy się zrelaksować i kibicować tej jedynej, prawdziwej miłości.
- „Jedz, módl się, kochaj” Elizabeth Gilbert
Rok podróży, trzy krainy na „I”, czyli Italia, Indie i Indonezja i wielka opowieść o ucieczce z nieszczęśliwej, pozornie pięknej rzeczywistości. To jedna z moich ukochanych książek, którą polecam tym, którzy szukają kopa, by coś zmienić, rzucić stare życie i rozpocząć lepsze, pełniejsze, zwyczajnie szczęśliwsze. Elizabeth Gilbert daje możliwość nabrania dystansu i obrania nowej, ciekawszej drogi.
BONUS!!! „Ostatnia Arystokratka” Evžen Boček – do poczytania TUTAJ
Jeśli ktoś się waha, jeśli jeszcze nie wie i nie zna ostatniej Marii z rodu Kostków na Kostce, to nie ma na co czekać! Genialnie zabawna, absurdalna, perfekcyjnie czeska i codziennie surrealistyczna aż do bólu, powieść, która po prostu musi rozśmieszyć, nie ma innej rady. Do chichotania, do rechotania, do śmiania się w głos i dzielenia się radością z innymi. Absolutny numer jeden, najlepsza z najlepszych.
*A na VLOGU filmikowa i uśmiechnięta wersja TOP 5 książek na poprawę nastroju:
A już miałam pisać, jak to tak bez Arystokratki 😉 Duma i uprzedzenie i Jedz , módl się, kochaj” jak najbardziej na poprawę humoru 🙂 Smażone zielone pomidory chodzą za mną od dawna i w końcu muszę je pożreć 😉
Tylko z Arystokratką <3 A Pomidory są genialne – koniecznie przeczytaj 😀 I podziel się wrażeniami! Cudnego zaczytania :*
A już pod koniec stycznia 2016 dalsza część losów Kostków 😀
Już nie mogę się doczekać! 😀 To będzie taki szał <3
Totalnym zaskoczeniem na tej liście jest dla mnie Gilbert i Austen 🙂
Bukowski woła mnie i woła. Muszę go wreszcie posłuchać 🙂
To znaczy, w takim sensie, że myślałam, że to będą same zabawne książki, bo o twojej miłości do autorek oczywiście wiedziałam 🙂
Aaa 😀 No ale Jane jest zabawna zawsze (z elementami dramatyczno-salonowymi) i zawsze poprawia humor 😀
W sensie, że wcale nie jest zaskoczeniem? 😀 Czytaj Jane – ona taka dobra i czeka na Ciebie 😀
Jeszcze nie nadszedł jej czas. Dojrzewa 😉
Haha 😀
” Smażone zielone…” „Ostatnia Arystokratka’, czy Jane Austen- wiadomo poprawiacze humoru obowiązkowe 🙂 <3.
Od siebie mogę dodać " Stulatka…" i" Chichot losu" Hanki Lemańskiej . Fakt nie jest to literatura, z górnej półki, nic odkrywczego ale na chandrę jest naprawdę dobra 🙂 . I czyta się błyskawicznie, pomimo ciężkiego motywu przewodniego.
Dokładnie 😀
No i oczywiście kryminały autorstwa Joanny Chmielewskiej:-) <3
Jaki wstyd, że ja nigdy nie czytałam! :O
Musisz poznać 🙂 Nie są to kryminały typu „Saga Millenium „. Są to raczej klasyczne kryminały z dużym poczuciem humoru. Seria autorstwa Joanny Chmielewskiej to ” Przygody Joanny”- w skład, którego wchodzi 28 opowieści kryminalnych. Serdecznie Polecam Tobie Olgo , właśnie na poprawę nastroju 🙂
Kiedyś przetestuję 😀
A mi od lat najlepiej poprawia humor „Autostopem przez Galaktykę”. Akurat pięć części cyklu robi doskonały top 5 😉
Nie mam pojęcia jak to się stało, że wysłuchałam jedynie połowę audiobooka i przerwałam, bo pamiętam, jak się zaśmiewałam 🙂 I ekranizacja również była świetna, więc dziękuję za przypomnienie! 🙂
„szmira” Bukowskiego
Albo jeszcze „Kobiety” lub „Listonosz” – Bukowski świetnie poprawia nastrój 🙂
Również pomyślałam od razu o „Ostatniej arystokratce” 😀 Dawno się tak nie śmiałam przy lekturze! Zgadzam się jak najbardziej z „Dumą i uprzedzeniem” oraz „Zielonymi smażonymi pomidorami” <3, a dodałabym jeszcze "Muminki", bo one są dobre w każdym wieku i na każdy nastrój oraz coś Sue Monk Kidd, może "Sekretne życie pszczół" – niby jest melancholia, ale całość historii powoduje takie ciepło w serduchu i uśmiech na twarzy 🙂
Teraz musimy czekać na drugi tom! 😀
Ja czekam niecierpliwie 😀
P.S. A „Sekretne…” miało zbyt wiele smutku w sobie i mogłoby nie do końca niektórych pocieszyć, a ja starałam się wybrac uniwersalne lektury 😀
„Sekretne..”- dobre na każdą okazję 🙂 <3
„Sekretne…” jest piękne, ale ma mnóstwo smutku i mogłoby niektórych zdołować, zamiast pocieszyć 🙂
W „Sekretnym …” jest niezwykła moc. Z jednej strony bardzo słodka, niczym miód, który otula czytenika, ale faktycznie ,ma też gorzki posmak. Feeria emocji podczas lektury jest ogromna.
P.S Skoro już o klimatach słodko-gorzkich mowa- jestem po lekturze „Służących” . Jedno słowo ciśnie się na klawiaturze : Cudeńko <3. Nie będę za dużo pisać, ponieważ opowieść ta obudziła wiele emocji :-)<3.
„Służące” są wspaniałe – wcale Ci się nie dziwię 😀 <3
dobra lista… już niedługo jesień idzie a wiadomo, że wtedy wpada się w melanchonijne czy depresyjne nastroje 🙂
Dokładnie 😀
Jane i „Jedz, módl się i kochaj”- zdecydowanie 🙂 W moim przypadku sprawdza się jeszcze między innymi „Dziesięciu Murzynków” i „Merde! Rok w Paryżu”… i kilka innych 😉
No własnie Merdy! Muszę pożyczyć jesienią od Ciebie 😀 :* Jak ja dawno nie czytałam Murzynków! Już nic nie pamiętam oprócz tego świetnego wierszyka 😀
Pożyczę wszystko, gdyż posiadam :* 😀
<3 :*
znam tylko dume ;p musialabym sprobowac pozostalych mniam!
Próbuj, czytaj – mniam mniam! 🙂
No nie mogę! Czemu tyle czasu obserwuję Cię na Youtube, a dopiero dziś odkryłam bloga? Ech, Lauro, jak zwykle na czas…
Haha 😀 Nie mam pojęcia, a blog przecież od trzech lat śmiga 😀 <3
Uwielbiam „Dumę i uprzedzenie” – i książkę i wszelkie ekranizacje 😉 Resztę książek chętnie poznam 🙂
Ogromnie się cieszę i mocno polecam <3
Na poprawę nastroju zdecydowanie najlepsze są wszystkie książki Jane Austen z „Dumą i uprzedzeniem” oraz „Emmą” na czele:) Ostatnio polubiłam też jej biografię „Jane Austen i jej racjonalne romanse”, napisaną przez polską tłumaczkę książek Austen i Bronte. Do tego dorzuciłabym przeuroczy „Błękitny zamek” L.M. Montgomery, niezwykłe „Służące” K. Stockett oraz wybrane tytuły książek J. Chmielewskiej. Za to nie czytałam „Ostatniej Arystokratki”, więc trafia na listę książek do koniecznego przeczytania 🙂
Nie mogę doczekać się filmiku o „Trzech muszkieterach” 🙂 Też przeczytałam po raz pierwszy w zeszłym tygodniu i jestem ciekawa Twojej opinii 🙂 Pozdrawiam 🙂
„Błękitnego zamku” wciąż nie czytałam – planuję nadrobić 🙂
A Muszkietery już w poniedziałek 😀
„Smażone zielone pomidory” i „Duma i uprzedzenie” byłyby też na mojej liście, dodałabym jeszcze jakąś książkę Pilipiuka z cyklu o Jakubie Wędrowyczu (choć to mocno specyficzne poczucie humoru), albo jakąś książkę Jonasa Jonassona.
Wędrowycza znam i faktycznie to specyficzny humor, ale wciąż humor i zabawny 😀
Olgo, obejrzałam własnie Twój filmik z 100 książkami, które chcesz przeczytać–są wśród nich Bracia Karamazow z wydawnictwa MG–uprzedzam Cię, że jest to mocno okrojona wersja, ta pełnowymiarowa liczy aż 966 stron i jest z wydawnictwa Znak. Pisze o tym, bo sama bym się nacięła, chciałam kupić wydanie, które Ty prezentowałaś.. Przesyłam Ci link do tego właściwego wydania. Pozdrawiam
http://www.nieprzeczytane.pl/Bracia-Karamazow,product631308.html
Wiem, wiem – dziękuję Kochana! 🙂 Wykorzystałam taką okładkę po prostu, bo sama mam angielskie wydanie i to właśnie będę czytać 🙂
Na smutki najlepsza jest Księga Hioba. Uświadamia, że mogło być gorzej 😉
Haha 🙂 No tak, ale nie poprawia nastroju, bo tylko uświadamia, jak bardzo człowiek nie jest istotny 😀
A ja czytam Musierowicz na chandrę – od początku sagi do końca i od końca do początku 🙂
To też prześwietny wybór <3
„Małe lisy” na poprawę nastroju? Przecież to jest megasmutne pod tym płaszczykiem śmichu-chichu!
A to powiastki słodko-gorzkie (o czym napisałam powyżej i w recenzji) nie mogą poprawiać nastroju? 😉 Nigdzie nie znalazłam wzmianki o „śmichu-chichu”.
Tak bardzo różni się moja opinia o „Jedz, módl się, kochaj” od Twojej 🙁 Mnie książka znudziła, okrutnie znudziła, zwłaszcza w części „módl się”, a tylko przez „kochaj” przebrnęłam z zaciekawieniem.
Ale cóż, od tego mamy różne gusta i różne pozycje na rynku, żeby każdy znalazł coś dla siebie! 😉
Z „Jedz, módl się, kochaj” było tak, że trafiła bardzo mocno na swój czas u mnie – przechodziłam największy kryzys w moim życiu i potrzebowałam kopa do zmiany. Elizabeth Gilbert była jedną z największych motywacji w tamtym okresie i nie będę nigdy udawać – stała się jedną z najważniejszych książek w moim życiu. 🙂
Pozdrowień moc! 🙂
Polecam książkę „Mój mąż drwal” , która w lekki i humorystyczny sposób opowiada o perypetiach rodziny, w której -chcąc nie chcąc – wszystko kręci się wokół ojca, który wykonuje zawód drwala. To książka o ludziach, którzy żyją w specyficzny sposób, w sposób zupełnie inny, niż dyktują aktualne trendy. I świetnie się dzięki temu mają. A może jest to książka o tym, jak wspaniałe dzieciństwo może mieć dziecko „człowieka lasu”? A może o tym, jak to jest być żoną przedstawiciela tej grupy zawodowej? Wszystkie te opisy zawierają sporo prawdy, bo opinie bohaterów na temat ich odczuć i jestestwa przeplatają się na stronach „MMD” wielokrotnie.