„Ostatnia Arystokratka” Evžen Boček (PATRONAT!)

Bombla_OstatniaArystokratka

Wyobraźcie sobie, że prowadzicie zwyczajne, domowe, rodzinne życie w Nowym Jorku. Jesteście normalną nastolatką, u progu dorosłego życia i chcecie jedynie przejść ten najcięższy okres zmian. A teraz wyobraźcie sobie, że z dnia na dzień to wasze zwyczajne, szare życie przekształca się diametralnie, gdyż… okazuje się, że należycie do starej europejskiej szlachty i właśnie oddano waszej rodzinie jej odwieczny majątek, wraz z ziemią, zamkiem i służbą. Oraz z całym dobrem inwentarza. Teraz pomyślcie o tym, jak wasi rodzice rzucają wszystko, ostatnie oszczędności wydają na podróż za ocean i ni stąd, ni zowąd lądujecie na totalnym odludziu, bez przyjaciół, bez znajomych, ale z opętanymi szaleństwem rodzicami, tytułem szlacheckim na dokładkę i z całą masą codziennych niespodzianek, które tylko czekają na odkrycie.

„Jeśli ktoś chciałby sobie wyrobić pogląd o arystokracji u schyłku XX wieku i jako jej typowego przedstawiciela wybrałby mojego ojca, musiałby stwierdzić, że szlachcic większość czasu spędza na uczeniu psów aportowania papuci i żyje w permanentnym strachu przed komornikiem. (…)

Utyskuje, że Kostka wali się nam na głowę, ale nie poprawi nawet przekrzywionego obrazu we własnej sypialni. Twierdzi, że nastały nowe czasy, a my musimy się przystosować, ale jednym tchem dodaje, że chciałby żyć w czasach przed zniesieniem niewolnictwa, kiedy to poddani nie tylko pracowali za darmo, ale musieli jeszcze płacić moim przodkom podatki.”

Taki właśnie dar od losu, taką przygodę otrzymała młodziutka bohaterka jednej z najpoczytniejszych powieści ostatnich lat w Czechach, autorstwa Evžena Bočka, zatytułowanej „Ostatnia Arystokratka”. Nie przez przypadek ten czeski bestseller uznany został za jedną z najzabawniejszych książek, a powieść sprzedała się w ponad 70 000 egzemplarzy. Autor podobno sam pełni funkcję kasztelana na jednym z czeskich zamków, a swoje niesamowite doświadczenie w tej dziedzinie wykorzystał w stworzeniu tej wspaniałej, przezabawnej historii, kontynuującej tradycję genialnego czeskiego humoru. Nie sili się na sztuczność, nie ma tu przesady – jest codzienność. Czasami surrealistyczna, czasami zupełnie absurdalna, a czasami niczym wyciągnięta ze slapstickowej komedii, niemniej wciąż niezwykle prawdziwa, jak najbardziej realistyczna, ale co najważniejsza przekomiczna w swojej prostocie.

Okładkowy16

Mary Kostka wraz z rodzicami odzyskuje starą rodzinną posiadłość, wiekowy zamek na Kostce, w Czechach. Rzucają się na olbrzymią wodę, w ferworze obietnic, szalonych wyobrażeń o życiu arystokracji i niewiadomym bogactwie pozostawionym przez przodków. Na miejscu okazuje się, że skarbów nie ma, są za to długi, jest zamczysko do odremontowania i zasiedziała służba, wspaniale ekscentryczna w osobach kucharki pani Cichej, które „lubi sobie golnąć”, ogrodnika Pana Spocka, który okazuje się być przypadkiem hipochondryka-pianisty oraz Józefa, kasztelana-mizantropa, który nienawidzi turystów, wszelkich zmian i udogodnień. Zadaniem Kostków jest postawić posiadłość na nogi, odzyskać pieniądze, wznowić sławę rodowego nazwiska, a przede wszystkim – sprowadzić rzesze zwiedzających, by ich nowy dom w końcu mógł na siebie zarobić. Jednak nie będzie łatwo, bo na każdym kroku czeka jedno wyzwanie bardziej absurdalne od poprzedniego, a wyjątkowi mieszkańcy Kostki nie mają zamiaru ułatwiać ani sobie, ani innym tego zadania.

Powrót do korzeni, na rodzinne ziemie i na stary kontynent  to idealny grunt dla doskonałej komedii. Z jednej strony odzyskanie zamczyska wydaje się być spełnieniem marzeń. W końcu życie arystokracji to przede wszystkim bale, wieczorki, proszone obiady, charytatywne spotkania w gronie wysoko urodzonych i wieczne nicnierobienie w najlepszym stylu. Z drugiej zaś strony, żeby tak nic sobie nie robić, żyć po królewsku i obijać się po zamkowych ścianach, to najpierw trzeba mieć pieniądze. Chociaż minimalny kapitał, od którego należy zacząć. A Kostka rozpoczyna swoją przygodę z horrendalnymi długami, które narastają z każdym następnym rewelacyjnym pomysłem nowoprzybyłej rodziny. Mógłby z tego wyniknąć dramat co niemiara, tragedia ze smutnym morałem, ale z pewnością tak się nie stanie, gdy zabiera się za opowiedzenie tej historii Evžen Boček, a głos oddaje nastolatce, która z tak typowym dla czeskiego humoru dystansem relacjonuje następujące wydarzenia i spisuje nowy rozdział zarówno swojej rodziny, jak i samego zamku.

Bohaterowie „Ostatniej Arystokratki” nie cofną się przed niczym, byle sprawić wrażenie ludzi na właściwej pozycji, we właściwym miejscu i czasie. Przecież wystarczy naśladować Księżną Dianę, by zostać hrabiną. Jeździć konno, gdy nigdy nie siedziało się w siodle, a nawet wtedy, gdy tego konia nie ma. Posiadać dwa gigantyczne psy, tylko dlatego, że przecież „Kostkowie od zawsze mieli psy” i nie da się inaczej. Wyszukiwać zjawiska paranormalne, polować na duchy w katakumbach, zjawy tragicznie zmarłych przodków, bo jest to akurat modne w ich kręgach, a na dokładkę może się tym zainteresować ktoś z zewnątrz (chociaż przyciągnie to jedynie osobę pokroju Deniski, a kim jest Deniska musicie przekonać się sami).  Można także wydawać worki nieistniejących pieniędzy na realizowanie zaskakujących pomysłów, które w jakiś sposób mają przywrócić Kostce nadwątloną popularność na turystycznych szlakach. Kontynuować zamierzchłe tradycje ku uciesze zupełnie oddalonego od normalności kasztelana, by w końcu stworzyć groteskowy obraz szlachty bez środków do życia, za to z dumnym nazwiskiem i zamkiem, w którym od czasu do czasu odłączają prąd.

„Ostatnia Arystokratka” Evžena Bočka to komedia idealna. W tej opowieści nie ma wyrachowania. Nie ma nic na siłę. Nie znajdziemy tu wyszukanych metod wprawienia czytelnika w zakłopotanie – jest prawdziwa radość i zadowolenie z lektury. Zaśmiewanie się do rozpuku, chichotanie i rechotanie w najczystszej formie. Do naszych rąk trafia prawdziwa pigułka wesołości. Poprawi nadwątlony humor, przywoła z dna rozpaczy i pomoże spojrzeć z dystansem nawet na te trudne momenty, które wydają się czasami być bez wyjścia. Takie jest właśnie zadanie tej powieści. Taka jest rola doskonałej komedii. I taka właśnie jest „Ostatnia Arystokratka” – perfekcyjnie czeska, cudownie zabawna, prawdziwa literacka perełka.

KomiksWielkobukowy16

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Stara Szkoła. 🙂

Podziękowanie2

**A na vlogu znajdziecie również wideo-recenzję „Ostatniej Arystokratki” z trochę odmiennej perspektywy oraz… KONKURS, w którym do wygrania jest egzemplarz powieści.

Komentarze do: “„Ostatnia Arystokratka” Evžen Boček (PATRONAT!)

  1. tanayah napisał(a):

    Hmm. W sumie lubię raczej smutne książki, bo jestem smutasem, ale z drugiej strony kocham Czechy i Czechów, więc… mocno się zastanawiam 😀

  2. takitutaki napisał(a):

    nono w filmiku widzę tu talent aktorski.. szczególnie tej łasiczki (to jamnikowate?).. a co do książki to zapowiada się świetnie.. dawno nic zabawnego nie czytałem.. (no może poza Zdanowiczem.. i Moore’em) więc jak wymyślę coś na konkurs to sie zgłoszę 😀

    • Bombeletta napisał(a):

      Haha 😀 Jak najbardziej jamnikowata łasiczka bardzo chciał zostać gwiazdą, więc zainspirował mnie 😀
      Bierz udział w konkursie – „Ostatnia Arystokratka” jest cudownie zabawna 😀

      • takitutaki napisał(a):

        not o wezmę udział, a piesem, to tak myślałem, bo mój jamnik w tym roku skończy chyba 16 lat już.. trzyma się staruch.. tylko mniej włochaty jest 😀

        • Bombeletta napisał(a):

          Też masz jamnika! 😀 [jamnicza piątka!] 16 lat to piękny wiek! Nasz w tym roku kończy 10 lat i chucham na niego i dmucham, żeby radośnie żył jak najdłużej. 🙂
          Bierz udział w konkursie! 😀

          • takitutaki napisał(a):

            chuchaj.. nasz miał rożne przejścia ale póki co się trzyma.. i jest chudy więc kręgosłup sprawny.. bo to przeważnie pada.. ale dobra.. lecę coś na ten konkurs napisać.. 😀

            • Bombeletta napisał(a):

              Chucham bardzo, bo ma chore serducho, ale na szczęście weterynarz nazwała go atletycznym, więc zaparówkowanie mu nie grozi 😀
              Pisz i bierz udział 😀

  3. lacunerhei napisał(a):

    Moja pierwsza reakcja była na nie. Ale potem patrzę, patrzę… czeska książka, czeski humor! Uwielbiam czeskie kino, czeski teatr lalek, a literatury czeskiej tak dawno nie czytałam, że aż nabrałam chęci! I zapowiedź filmiku już mnie kusi… Już mnie pewnie namówisz jakoś 😉 Oczywiście, książka, jak ostatnio wiele innych, na czas nieokreślony :/

    – Luka Rhei

    • Bombeletta napisał(a):

      Kochana, jak lubisz czeski humor, ten dystans i luz, to KONIECZNIE! Ubawiłam się przednio – od razu poprawia się nastrój i aż chce się więcej. 😀

  4. Lolanta napisał(a):

    Haha! Juz samym wstępem mnie wkręciłaś 🙂 Tym bardziej, ze ja mam ostatnio wielka chrapkę na wszytko co czeskie 🙂 Chce to, chce! 🙂

Dodaj komentarz: