Wspaniała, intensywna opowieść, która osadza się w sercu czytelnika – „Płomień” Magdaleny Salik! O wielkich marzeniach ludzkości i dylematach z nimi związanych.
NOWA ZIEMIA
„Obiektywy wszystkich teleskopów, jakie w tej chwili pracują na Ziemi oraz w całym Układzie Słonecznym, skierowane są na Kepler-973d (…) Jest już pewne, że to pierwsza egzoplaneta typu ziemskiego, na której mogłoby rozwinąć się życie.”
Kepler-973d. Nowa Ziemia. Obietnica bezpiecznej przyszłości. Oddalona jednak od naszej planety o ponad 100 lat kosmicznej podróży. Tej podróży ma się podjąć dwoje śmiałków, operatorów nowoczesnego statku zwanego Płomieniem, którzy w uśpieniu podejmą się tej niebezpiecznej misji. Światowy projekt inicjuje ekipa naukowców pod wodzą charyzmatycznego Alberta Townsenda. Wkrótce do zespołu dołącza też psycholożka moralności dr Evelyn Brin. Wspólnie zaangażują się w misję Płomienia, będą śledzić przygotowania i… podejmą dyskusję nad tzw. wariantem drugim misji, najbardziej kontrowersyjnym aspektem Płomienia.
PODRÓŻ KU GWIAZDOM
„Odwaga. To właśnie cecha, która uczyniła nas tym, kim jesteśmy. Wykorzystajmy ją. Płomień jest po to, żebyśmy wszyscy mogli znów poczuć odwagę. Żeby każdy z nas mógł powiedzieć sobie i wszystkim dookoła: jestem człowiekiem, nie boję się.”
„Płomień” rozpoczyna się niczym spełnione marzenie ludzkości – oto przed nami Nowa Ziemia, obietnica nowego początku, nowych możliwości. Długa droga jeszcze przed nami, ale cel już jest w naszym zasięgu, już tak bliski dla kolejnych pokoleń. Pojawia się jednak pewien szkopuł: co bowiem, jeśli dwoje ochotników nie doleci na miejsce? Co wtedy? Odpowiedzią jest mapowanie umysłu, kopiowanie mózgu człowieka na serwery statku, próba zachowania tego, czego nie udało się niedoskonałemu ludzkiemu ciału. Czy jesteśmy na to gotowi? Na konsekwencje tego wyboru? To właśnie z tym zagadnieniem mierzą się bohaterowie powieści i to zagadnienie prowadzi całą fabułę „Płomienia”. Magdalena Salik stawia niewygodne pytania, przenika dylematy, z którymi być może w przyszłości będzie musiała zmierzyć się ludzkość.
A w tle zwykli śmiertelnicy o wielkich marzeniach, naukowcy o wielkiej odwadze, gotowi przekraczać granice, zmierzający tam, gdzie żaden człowiek jeszcze nie dotarł, parafrazując wstęp Star Treka. Zagapieni na puste miejsca na nowych mapach, szukający poklasku pośród pustki kosmosu i ciszy gwiazd, zapominają, że największą niewiadomą wciąż pozostaje czynnik ludzki.
W „Płomieniu” nie ma nic banalnego, nic fantastycznego – jest wielka wizja i ludzie, którzy niczym mrówki dążą do jej ziszczenia. Ogólnoświatowy projekt, wspólne marzenie, które idealistycznie łączy nas wszystkich, wszystkim bowiem daje nadzieję. Powieść czyta się z zapartym tchem, z prawdziwą przyjemnością. Nic w tym dziwnego – nie od dzisiaj science fiction porusza tematy tak uniwersalne, tak nam bliskie i tak intensywnie działa na wyobraźnię. Nie bójcie się kosmicznych książek – czytajcie, zachwycajcie się, nie sposób się oderwać!
O.
*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Powegraph.
**Zapraszam na film i na KONKURS!