Nastrojowy thriller sensacyjny, opowieść o facecie, który tylko chciał odpocząć, ale… trafił do hotelu – „Hotelu” Wojciecha Zawioły.
„Myślę o tym, jadąc dwupasmówką na południu Polski. Ale myślę o tym od ponad trzystu kilometrów, bo mam wrażenie, że wyjeżdżając ze stolicy kończę swoje życie. Wiem, przesadzam. Raczej dotychczasowe życie, może jego etap. Etap, którego mam dosyć. Etap, który mnie zmęczył, ale też wywindował na wyższy poziom w mojej branży. Tyle że teraz spadam. Dlatego właśnie jadę dwupasmówką. Uciekam. Umieram. Muszę odpocząć.”
HOTEL W SERCU LASU
„Ciemność. W lesie taka ciemność jest jeszcze ciemniejsza. Nie widać nic, tylko czerń. To tak, jakbyś zamknął oczy i próbował iść w wyobrażonym celu. Nie realnym, bo nic nie widzisz. Chyba, że znasz drogę na pamięć.”
Mateusz chce tylko odpocząć. Jest zmęczonym życiem, wypalonym pustą karierą facetem po czterdziestce, wdowcem, który szuka azylu, szuka schronienia. Chociaż na chwilę, chociaż na moment – musi odpocząć. Wybiera hotel w sercu lasu, cichy, spokojny, zanurzony pośród zieleni. Zna to miejsce, dobrze mu się kojarzy, ale… Nie wie, że hotel i jego okolica skrywają bardzo mroczny i bardzo brudny sekret. To nie jest bezpieczna przystań, ale obrzydliwa pułapka, o czym Mateusz niefortunnie przekona się na własnej skórze.
MROCZNY NASTRÓJ…
Lasy, góry, spokój, cisza, pyszne jedzenie… Czysta pościel, piękny widok z okna, przemiła i przede wszystkim dyskretna obsługa. No żyć nie umierać, taki hotel to oaza relaksu i wypoczynku, można zapomnieć się całkowicie. Można oddać się marzeniom, można rozluźnić wszystkie mięśnie i wreszcie… ODPOCZĄĆ. Ale w „Hotelu” Wojciecha Zawioły lepiej się nie zapominać i lepiej nie odpoczywać, ale uciekać stamtąd, gdzie pieprz rośnie. W tym hotelu trzeba być ciągle czujnym, mieć oczy otwarte dzień i noc. Nigdy bowiem nie wiadomo kto patrzy, kto słucha, kto ma względem nas co najmniej niegodziwe zamiary. Nie o takie wakacje walczyliśmy, nie tak to miało wyglądać. Nikt o zdrowych zmysłach nie marzy przecież, by podczas wyczekiwanego urlopu toczyć walkę o własne życie. Niestety, to właśnie ten rodzaj urlopu zafundował sobie nieświadomie nasz sterany życiem bohater.
Wojciech Zawioła zabiera nas do świata pozorów i kłamstwa. Hotelowa fasada obiecuje jedno, a daje drugie. Obsługa uśmiecha się, ale to uśmiech podszyty przyczajonym okrucieństwem. Po kątach snują się cienie To miejsce, w którym ukryć może się zmęczony dziennikarz, ale tutaj można też ukryć przed wzrokiem wszystko to, czego nikt nie chce pokazywać publicznie. Ba, wszystko to, czego publicznie pokazać nie sposób. To, czego pokazać nie można. Zwyrodniałe myśli, bulwersujące pragnienia, rozpasanie i chuć. Trzeba tylko wiedzieć, gdzie patrzeć, na co nakierować wzrok i wszystko stanie się jasne.
W „Hotelu” liczy się nastrój, liczy się atmosfera. Chociaż od samego początku podejrzewamy, że coś jest tu bardzo nie tak, to jednak nie spodziewamy się napięcia, jakie czeka na nas podczas lektury. Wojciech Zawioła podbija stawki, dokłada do ognia, niepokój rośnie w miarę czytania (podobnie jak apetyt czytelnika na więcej). To sprawnie napisany thriller sensacyjny, rozpędzony tak, że ani się obejrzymy, a kolejne strony obracają się same. Na chwilę moment można się całkowicie zapomnieć i chociaż nasz bohater wciąż tęskni za oazą wypoczynku i szuka swojej nirwany, to my wypoczywamy przy lekturze przednio.
„Hotel” Wojciecha Zawioły na wiosenny relaks z książką dla wszystkich miłośników złowieszczych klimatów – jak znalazł.
O.
*We współpracy z Wydawnictwem Świat Książki.