Site icon Wielki Buk

„Dewajtis” Maria Rodziewiczówna | recenzja

"Dewajtis" - recenzja książki Marii Rodziewiczównej

„Dewajtis” Marii Rodziewiczówny, czyli XIX-wieczna powieść, która jest niczym baśń o Kopciuszku, gdyby to książę owym Kopciuszkiem był… Czas Klasyki na Wielkim Buku!

TAJEMNICA TYTUŁU

Przez lata żyłam w przekonaniu, że tytułowy Dewajtis to nasz główny bohater. Akcja powieści rozgrywa się na XIX-wiecznej Żmudzi, więc imię jak najbardziej pasuje, ba, wyróżnia nawet postać. A tu zaskoczenie, bo bohaterem powieści Rodziewiczówny nie jest wcale Dewajtis, tylko… Marek. Okazuje się, że Dewajtis to faktycznie imię, ale prastarego dębu, który w powieści pilnuje ruin dawnej litewskiej warowni. Ale to nie wszystko! Dewajtis bowiem istnieje naprawdę, ma jest ponad pięćset lat, a rośnie na terenie dawnej rodzinnej posiadłości Rodziewiczów w Hruszowej. W powieści jest symbolem tradycji, miłości do ojczyzny, korzeni i odpowiedzialności za ziemię.

W MAJĄTKU POŚWICIE

Przenosimy się do majątku rodziny Czertwanów na XIX-wieczną Żmudź. Umiera głowa rodziny, despotyczny ojciec, którego ostatnią wolą jest, by jego syn Marek zaopiekował się nie tylko przybraną rodziną z macochą na czele, ale też majątkiem Poświcie, który należy do zaginionego Kazimierza Orwida, przyjaciela rodziny. Marek przyjmuje ciężar na swoje barki, nie umie się sprzeciwić i podejmuje się pracy ponad siły. Kiedy okazuje się, że w Ameryce żyje córka Kazimierza, życie Marka może się odmienić. Irenka przyjeżdża, by całkowicie zawrócić cichemu mężczyźnie w głowie i podbić jego serce. Życie jednak jeszcze młodych zaskoczy…

BAŚNIOWY MOTYW

Kolejnym zaskoczeniem jest baśniowy motyw „Dewajtisa”, w którym Marek to taka męska wersja Kopciuszka. Sponiewierany przez macochę i przyrodnie rodzeństwo. Przygnieciony obowiązkami, które są ponad ludzkie siły. Młody mężczyzna z misją i dobrym sercem, który ciężko pracuje mimo wszystko. I wreszcie ta księżniczka, która odnajduje się znienacka i odwraca fortunę. Nie muszę chyba dodawać, że u Rodziwiczówny triumfuje dobro, prawda?

XIX-wieczny DUCH

Całość powieści ma w sobie wszystko to, co sprawia, że od razu czuć ducha polskiej literatury XIX wieku. Najlepszym tego przykładem jest nasz Marek. Marek jest cichym, młodym mężczyzną, który przyjmuje wszystkie ciosy z pokorą i pozorną biernością. Z zewnątrz to opoka, statua, pomnik spokoju, którego nie ruszy żaden wicher. A jednak, jeśli zajrzymy do jego wnętrza, do jego duszy, to poczujemy ten romantyczny powiew. Niezwykłą wrażliwość, uduchowienie, wiarę, że wszystko jest po coś, a ojczysta ziemia znaczy więcej niż kilka piędzi ziemi. Romantyczny, niespokojny, pełen wzniosłych uczuć, które kryje tylko dla siebie. Widać to w uczuciu, jakim obdarzy Irenkę, chociażby w finałowych poszukiwaniach – ile tam jest ognia i wzburzenia! Druga strona Marka to jego pozytywistyczny duch pracy u podstaw, wbrew wszystkiemu i wszystkim. Majątek Poświcie pozornie skazany jest na ruinę, a Marek swoją ciężką harówką sprawia, że staje się znów… majątkiem, miejscem, które przynosi zysk, które ma znaczenie. Nie poddaje się, nie narzeka, brnie naprzód, chociaż wydaje się, że na próżno.

Maria Rodziewiczówna zachwyca opisami Żmudzi, wzrusza porywami serca bohaterów i ich poświęceniem. Daj też nadzieję, która sprawia, że kończymy „Dewajtisa” podniesieni na duchu, zadowoleni i nasyceni. Tutaj dobro zostaje nagrodzone, owoce ciężkiej pracy widać jak na dłoni, a dramat przeradza się w szczęście i zadowoleni. „I żyli długo i szczęśliwie” – tak mogłaby zakończyć i te baśniowe słowa pasowałyby idealnie.

O.

*We współpracy z Wydawnictwem Świat Książki.

Exit mobile version