Lubię poznawać i zgłębiać stare podania, baśnie i legendy. Co więcej, uwielbiam czytać nowe, unowocześnione wersje, jak również wariacje na ich temat w książkach, których autorzy inspirują się folklorem różnych kultur. Najbardziej intryguje mnie baśniowość i magia tych historii. Opowieści, które kształtują umysły tysięcy ludzi, w różnych zakątkach świata, a jednak odnoszących się przede wszystkim do tego co istnieje poza rzeczywistością, poza tym co zwyczajne i normalne. Tego co nawiązuje do świata tajemnic i ukrytych symboli. Baśnie, legendy i podania zawierają w sobie wszystkie najważniejsze kulturowe wskazówki, wszelkie lęki i radości danych społeczności, których członkowie przekazują je kolejnym pokoleniom, tworząc jedyne w sobie, zaklęte w słowa kulturowe dziedzictwo.
Edward Lee, który od zawsze zaskakuje mnie ujęciem tematu, wykorzystał jedną z najważniejszych legend żydowskich i jej własną interpretację umieścił w powieści zatytułowanej „Golem”. O golemach z pewnością słyszeliście, nawet przypadkiem, tym bardziej jeśli jesteście fanami fantasy, bo tam golemy i golemopodobne twory już wiele lat temu zadomowiły się na dobre. Ale prawdziwa historia golema wyłania się z czeluści żydowskiej duchowości i najgłębiej skrywanych tajemnic o religijnych korzeniach. Z początku legenda ta była jedynie ciekawostką, ale z czasem nabrała głębokiego znaczenia, gdy obrosła w mity i nowe konotacje. Stała się także ostrzeżeniem przed niewłaściwym wykorzystaniem wiedzy i tajemnic wiary, które obrócić mogą się z łatwością przeciw temu, kto narusza ich podstawowe zasady.
Wykorzystana przez Edwarda Lee legenda praskiego golema to jedna z najbardziej znanych na świecie opowieści pochodzących z naszej części Europy. Pod koniec XVI wieku, w Pradze za rządów cesarza Rudolfa II nasiliły się ataki na żydowską społeczność, którą posądzano o okultyzm i bezbożne praktyki. Rabin Jehuda Loew ben Becalel, zwany również Maharalem, by obronić siebie i innych przed prześladowcami, za pomocą kabalistycznego zaklęcia powołał do życia potężną istotę ulepioną z gliny. Uformowane, olbrzymie ciało ożywił za pomocą tajemnych rytuałów i modłów, a na końcu, by dopełnić dzieła, wypisał na czole (lub na pergaminie włożonym w usta) magiczne słowo, które tchnęło życie w glinianą istotę. Zadaniem golema była obrona praskich Żydów, ale pewnego dnia coś się zmieniło i golem w szale zaatakował rabina i ludzi, których z założenia miał bronić. Podobno szczątki tej istoty wciąż leżą na strychu synagogi Staronowej w Pradze. Przytoczona opowieść jest najstarszą i najpopularniejszą, jednak historii o golemach było o wiele więcej na naszych terenach, gdy mit został wtłoczony do przypowieści ludowych.
Historia „Golema” Edwarda Lee rozpoczyna się w 1880 roku, gdy na parowcu płynącym przez amerykańskie rzeki, poznajemy uciekinierów z Europy – Poelziga i jego żonę Nanyę. Statek, który płynie z Baltimore do Lowensport w stanie Maryland, wiezie wyjątkowy ładunek, na który składają się beczki praskiej gliny i inne nietypowe, bliżej niezidentyfikowane przedmioty. Lowensport jest jedną z żydowskich enklaw w nowym świecie, ale to nie tam szukają schronienia Poelzig i jego żona. Co więcej wydaje się, że gdy tylko słyszą o porcie, chcę zawrócić z trasy, albo chociaż przeczekać noc na stałym lądzie, z dala od granic miasta. Jednak gdy zapada zmrok coś dziwnego dzieje się z podróżującymi i dochodzi do straszliwej tragedii.
W ponad sto lat później znany twórca gier komputerowych – Seth, wraz z dziewczyną imieniem Judy, wprowadzają się do starej siedziby zwanej Lowen House, które miała być ziszczeniem ich marzeń. Stara posiadłość i przynależące do niej tereny rolnicze stają się własnością pary, a wraz z nią tajemne brzemię, które skrywa to miejsce. W niedługi czas po ich przyjeździe, grupa robotników odkrywa zakopany w ziemi, a dokładnie dawnym rzecznym korycie, parowiec, a w nim szkielet trzech osób i nienaruszony ładunek. Znalezisko inicjuje ciąg dziwnych zdarzeń, wznieca poruszenie w miejskiej społeczności i u miejscowego rabina, a także prowokuje do kradzieży dwóch, pozornie z niczym niepowiązanych osiłków. Życie Seth i Judy jest w wielkim niebezpieczeństwie. Z szybkością błyskawicy powracają stare legendy, przypominają się historyczne wydarzenia i tragedie z przeszłości, a na polach otaczających dom, z błękitnych ogni, rodzą się przywołane z piekieł istoty.
Golemopodobne twory stworzone przez Edwarda Lee to owoce starej magii, zapomnianych rytuałów i okultystycznych zaklęć. W fabule pisarz odwraca porządek religijny, nagina go i tworzy własny kabalistyczny odłam żydowskiej wiary, jeszcze bardziej tajemny i oparty na czystej formie zła. Kreatury powstałe z praskiej gliny i ciał ofiar poświęconych ciemnościom niczym nie przypominają tych z historii o kreacji pierwszego człowieka. Słowa, które budzą je do życia to zemsta, mord i zniszczenie. Nie ma w nich nic idealnego. Są zdeformowane i zniekształcone od samego początku swojego istnienia, a że oparte zostały na ludzkich szczątkach, posiadają również instynkty tych, którymi byli dawniej. Trzeba dodać, że te najokrutniejsze instynkty. Brutalność, agresja, popęd seksualny wyolbrzymiony do maksimum – wszystko to chore i zdeformowane, tak jak same golemy w powieści.
Legendy mają to do siebie, że z czasem zostają uproszczone i ujednolicone. Lata ustnych przekazów, różne źródła opowieści, wpływy z zewnątrz sprawiają, że często z prawdziwej historii zostają jedynie strzępki i niedopowiedzenia. Szczegóły zacierają się, a ich wymowa ostatecznie przybiera raczej dydaktyczny ton. Unowocześniona wersja historii praskiego golema przedstawiona w powieści Edwarda Lee ożywia jego mit na nowo. Całość nabiera kolorów i swoistej mięsistości, dzięki której aż chce się powrócić do źródeł golemów i zapoznać się z ich prawdziwym, religijnym znaczeniem. Aż chce się od nowa opowiadać ich historię i dotrzeć do źródeł dawnej magii i starej wiary, która stała się źródłem perfekcyjnej zemsty w „glinianej” istocie.
O.