
„Babcie” Petra Šabacha to powieść, która bawi, wzrusza i zabiera czytelnika w tak niedawny, a jakże odległy czas przełomowych zmian drugiej połowy XX wieku.
Czytaj dalej„Babcie” Petra Šabacha to powieść, która bawi, wzrusza i zabiera czytelnika w tak niedawny, a jakże odległy czas przełomowych zmian drugiej połowy XX wieku.
Czytaj dalejZaczyna się jak każde zwykłe spotkanie. Nieśmiały uśmiech, ciekawski wzrok, baczna obserwacja. Na razie nic nie zwiastuje tego, co ma dopiero nadejść, ale to już się zbliża. Czuć zmianę w powietrzu. Następnym razem wzrok zawiesza się na dłużej, kilka niewinnych słów zbliża coraz bardziej. Wkrótce uśmiechy zamieniają się w chichot, słowa wpadają do ust w tej samej chwili, chcemy być sobą i tą drugą też, żeby nie stracić nawet drobinki. Tak rodzi się pierwsza prawdziwa, ta wielka przyjaźń. Być może nie przetrwa ona próby dorosłości, ale na zawsze wyryje się w pamięci i w sercu. Nie będzie można już o niej zapomnieć.
O przyjaźni, o dorastaniu i kształtowaniu się wspólnych marzeń opowiada najnowsza powieść brytyjskiej pisarki Zadie Smith w klasycznej konwencji bildungsroman roztańczona, rozbujana Swing Time. Czytaj dalej
„Uwaga! Czytanie w miejscach publicznych na własną odpowiedzialność.”
Bo jak tu się nie rechotać, jak nie chichotać, jak nie zaśmiewać się do rozpuku, gdy zaczytujemy się w kontynuacji najzabawniejszej powieści ostatnich lat, czyli „Ostatniej Arystokratki”? Komedia idealna, piguła radości w książkowej formie, przyjmowana jako idealne remedium na wszelkie smutki i żale. Ta pełna surrealistycznego, absurdalnego, niepodrabialnego humoru powieść potrafiła sprawić, że nawet największe literackie ponuraki uśmiechały się radośnie. Nie jest łatwo napisać perfekcyjną komedię, a Evženowi Bočkowi udało się to bez udawania, że jego powieść jest czymś innym niż jest. Dodał do tego młodzieżowego sznytu w postaci nastoletniej narratorki, prosty dziennikowy styl i cały panteon wykręconych postaci.
„Arystokratka w ukropie” to spójna kontynuacja „Ostatniej Arystokratki”, zachowująca niemal identyczne proporcje, podobną konstrukcję fabularną i nawarstwiające się opary absurdu. A całość zaczyna się w chwili, kiedy ostatnim razem czytelnicy opuścili swoją ulubioną arystokratyczną rodzinę, przygotowującą się do nowego projektu Kostki TOTALNEJ.
Wyobraźcie sobie, że prowadzicie zwyczajne, domowe, rodzinne życie w Nowym Jorku. Jesteście normalną nastolatką, u progu dorosłego życia i chcecie jedynie przejść ten najcięższy okres zmian. A teraz wyobraźcie sobie, że z dnia na dzień to wasze zwyczajne, szare życie przekształca się diametralnie, gdyż… okazuje się, że należycie do starej europejskiej szlachty i właśnie oddano waszej rodzinie jej odwieczny majątek, wraz z ziemią, zamkiem i służbą. Oraz z całym dobrem inwentarza. Teraz pomyślcie o tym, jak wasi rodzice rzucają wszystko, ostatnie oszczędności wydają na podróż za ocean i ni stąd, ni zowąd lądujecie na totalnym odludziu, bez przyjaciół, bez znajomych, ale z opętanymi szaleństwem rodzicami, tytułem szlacheckim na dokładkę i z całą masą codziennych niespodzianek, które tylko czekają na odkrycie.