„Imię Róży” Umberto Eco – recenzja

Bombla_ImięRóży

Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Siła tworzenia zaczyna się właśnie od wymówienia na głos nazwy, imienia, od okrzyku, który nadaje życie. Budzi człowieka do życia niczym uśpionego golema z gliny i skał, ale budzi też do życia przede wszystkim idee, bo to od nich wszystko się zaczyna. I jak niejednokrotnie udowodniono – idee są kuloodporne. Potrafią wzburzyć całe narody, wzniecić skrajne emocje. Słowa kryją w sobie prawdy i kłamstwa, a siła ich przekazu ma w sobie moc, której nie sposób oszacować. Wiedzą o tym wszyscy ci, którzy słowem hipnotyzują, dla których słowo to broń o mocy słonecznych wirów, a którzy właśnie dzięki słowu mogą być niepokonani, przynajmniej przez pewien czas. Ale słowa, nieodpowiednio użyte, wykorzystane przez kogoś, kto nie powinien ich używać mogą być po prostu niebezpieczne. Dlatego wielu próbowało ich chronić, chować w mroku, by nikt niepowołany nigdy nie wymówił ich na głos.

O nieskończonej mocy słowa, o księdze, która mogła zmienić oblicze świata jaki znamy i o poświęceniu, które pozwalało ją chronić opowiada niezwykły, kultowy, rewelacyjny kryminał intelektualny nie kogo innego jak Umberto Eco, czyli „Imię Róży” – opowieść o pewnym zakonie i morderstwach skrywanych wewnątrz murów. I oczywiście pułapka interpretacyjna dla niejednego obsesyjnego czytelnika.

Czytaj dalej