„Świnki morskie” Ludvík Vaculík – recenzja & PATRONAT

bombla_swinki

Jeszcze kiedyś, całkiem niedawno, kiedy ktoś pomyślał sobie o puszystym, miłym zwierzątku, nietrudnym i niedużym, odwiedzając sklep zoologiczny prosił o pokazanie klatki z świnką morską. Czemu świnką? Nie do końca wiadomo, skoro nie ma w sobie nic specjalnie prosiacznego poza sporadycznym, radosnym pochrumkiwaniem. A czemu morską, skoro nie tylko żyje z dala od wszelkich wodnych basenów, ale sama nigdy nie podejmuje się kąpieli? Kto wie co też kierowało tym, kto tego uroczego gryzonia nazwał świnką, tym bardziej, że podobną nazwę nosi również… ryba. Prosiaki prosiakami, ale jedno jest pewne – to zagwostka etymologiczna jak się patrzy, ciekawostka, której polecam przyjrzeć się bliżej. Dlatego pewnie od jakiegoś czasu świnek już w zoologicznym nie uświadczysz, natomiast znajdziesz tam… kawię domową z rodziny kawiowatych.

Ale o kawiach nie miał jeszcze pojęcia legendarny czeski pisarz Ludvík Vaculík, gdy tworzył swoją iście mroczną, do szpiku niepokojącą powieść, skrywającą się za pozorami uroczej opowiastki o pewnej praskiej rodzinie – „Świnki morskie”.

Czytaj dalej

„Siekiera” Ludvík Vaculík – recenzja

Bombla_Siekiera

Konflikt pokoleń to rzecz naturalna. Co prawda powiedzenia ludowe powtarzają niczym mantrę: jaki ojciec – taki syn, jaka matka – taka córka, jednak zanim dziecko upodobni się do rodzica, zanim na nowo odezwą się w nim geny przodków, to musi zbuntować się, musi stanąć naprzeciw, by dowieść swojej wyjątkowości i indywidualizmu. Ta konfrontacja trwa tak naprawdę całe życie, a swoje ujście odnajduje gdzieś w dalekiej przyszłości, gdy czas zaczyna przyspieszać, a wspomnienia mieszają się i ukrywają za emocjonalną mgłą przeszłości. Człowiek powraca do lat młodzieńczych, by już z perspektywy dostrzec swoich rodziców i to spojrzenie dopiero nadaje na nowo wszystkiemu sens – łączy pokolenia, pozwala zrozumieć i zamknąć pewne rozdziały i nadać kierunek dalszej egzystencji.

Czytaj dalej