Wolność to najwyższa wartość samodzielnej jednostki, a dążenie do wolności zdaje się być nieodłącznym elementem porządku naturalnego. I tak jak natura, tłamszona wolność również będzie zawsze szukać swojej drogi do wyzwolenia. Czy to przez rebelianckie oddziały walczące z dyktatorskim reżimem, czy przez podziemie walczące z propagandą, czy poprzez indywidualne, podstępne działania, które mają na celu ułatwienie komuś życia, ucieczkę spod władzy ucisku, zrzucenie kajdan, które dławią, duszą, po cichu zabijają. Takim dążeniem do wolności jest pradawny afgański rytuał bacza posz, dzięki któremu dziewczynki w Afganistanie oraz innych krajach Bliskiego Wschodu, mają szansę chociaż przez jakiś czas odzyskać niezależność, otrzymać niedostępne im w patriarchalnym systemie przywileje. Bacza posz, czyli dziewczynki, które zostały chłopcami.
Tag: Nadia Hashimi
Afgańskie Kobiety: „Kiedy księżyc jest nisko” Nadia Hashimi – recenzja
Dzisiaj ich życie i przyszłość to temat niczym ogień. Zapalnik bojowych dyskusji na tle kulturowym i religijnym, rasowych nienawiści, odruchów ludzkich i nieludzkich. Emocjonalny koktajl Mołotowa na arenie politycznej, wrzask podniesiony na ulicach miast Unii Europejskiej. To protesty i ruchy poparcia, to setki tysięcy zaangażowanych osób, to rzeka pieniędzy, która nie zna dna. Ale ich życie i przyszłość to także zwyczajny strach, dramat jednostek i całych rodzin, zbiorowa żałoba po krajach, które utracili, którym pozwolili wyślizgnąć się z rąk. To nie tylko kaprys współczesności, chwila w skomplikowanych czasach, bo ten exodus trwa od wieków i trwać będzie pewnie jeszcze długo po naszym odejściu. Wiecie o kim mówię, prawda? O milionach uchodźców, którzy od lat przemierzają wschodnie ziemie, by siłą przeprawiać się przez Morze Śródziemne, do Europy. Koszt nie ma znaczenia, bo na szali postawili już wszystko, co mieli najdroższego. Pozostała desperacka wiara i obietnica jakiegoś lepszego jutra.
Dzisiaj to mieszkańcy krajów Maghrebu, subsaharyjskiej Afryki i przede wszystkim Syrii zmierzają korowodem do naszych granic, ale jeszcze nie tak dawno temu to mieszkańcy Afganistanu szukali nowego domu, uciekając przed śmiercią i opresją władzy talibanu. Nadia Hashimi wyobraziła sobie taką ucieczkę i opisała jedną z setek tysięcy podobnych historii, która mogła wydarzyć się naprawdę Kiedy księżyc jest nisko.
AFGAŃSKIE KOBIETY: „Dom bez okien” Nadia Hashimi – recenzja
Aż trudno uwierzyć, że jeszcze nie tak dawno, bo zaledwie w połowie XX wieku, Afganistan był krajem wolnych kobiet. Kobiet, które tak jak ich koleżanki z Zachodu, stąpały po ulicach ubrane w przewiewne, kolorowe sukienki, odkrywając nie tylko stylowo ufryzowane włosy, starannie dobrany makijaż, ale także fragmenty nagiego ciała, prześwitujące spod lekkich materiałów. Uśmiechy na twarzach, chłopcy i dziewczęta spędzający razem czas, dzielący ławki w szkołach i na uniwersytetach. Obywatelska wolność, szczęśliwość w zwyczajności i możliwości wyboru.
Ten czas już przeminął. Pięćdziesiąt lat później, po inwazji Rosjan, po przejęciu władzy przez Talibów, po rządach watażków i kolejnych inwazjach, Afganistan stał się kulturową pustynią. Teraz miejsce kobiety jest w domu, u boku męża i dzieci. Jest własnością, nie ma żadnych praw i to do niej należy zachowanie honoru tak własnego, swojego mężczyzny, jak i rodziny. W czterech ścianach, gdzie przemoc jest na porządku dziennym, zerka spod burki lub hidżabu, wyzuta z wszelkich marzeń. Czytaj dalej