„Święta Noc” Tahar Ben Jelloun

Bombla_ŚwiętaNoc

 

„Najważniejsze, by dwadzieścia lat życia na niby przestało mi ciążyć, bym przestała spoglądać w wstecz i mogła dać kopniaka całej hordzie wspomnień, które mnie goniły, prześcigając się w tym, co głęboko skrywane, nieznośne i uwłaczające. Wiedziałam, że jeszcze przez jakiś czas będę musiała się zmagać z tymi zwojami zasupłanych lin. By się ich pozbyć, musiałam być nieobecna, wyjść, nim zapukają do drzwi mojego snu.”

Dawno, dawno temu, gdzieś w czasie spoza czasu, w marokańskim miasteczku wśród piasków pustyni, pewien mężczyzna zapragnął mieć syna. Nie było to pragnienie na wyrost – los poskąpił temu bogobojnemu człowiekowi męskiego potomka, obdarzając go w zamian siedmioma córkami, odbierając nadzieję przy każdych kolejnych narodzinach. Zawiedziony, pełen zwątpienia i poczucia narastającego nieszczęścia, postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Obmyślił plan i złożył samemu sobie obietnicę, że kolejne dziecko będzie wymarzonym synem, cokolwiek się nie wydarzy. Wyczekiwana chwila porodu nadeszła, a dziewczynka, która pojawiła się na świecie, tuż po narodzinach stała się chłopcem. Zrodzona z marzeń, zrodzona z ojcowskich słów. Ahmed ukrywający pod ubrankami Zahrę. Ale przecież my już poznaliśmy tę historię. Szeptał ją pustynny wiatr, przekazywał z ust do ust bajarzy, kontynuowali ją słuchacze i czytelnicy. Zahra zyskała wiele głosów, wiele twarzy, ale dopiero teraz w świętą noc, dostała możliwość, by snuć własną opowieść. Przekazać prawdę i oczyścić duszę z odwiecznej tęsknoty.

„Święta Noc” Tahara Ben Jellouna podejmuje opowieść o Ahmedzie, który na powrót stał się Zahrą, bezpośrednio po zakończeniu historii zapoczątkowanej w „Dziecku piasku”. Tym razem jednak, autor odrzucił  konwencję polifonicznej baśni i oddał głos samej Zahrze, która wyszła z ukrycia i postanowiła przemówić po raz pierwszy, po latach milczenia. Gdzieś po drodze jej historia utraciła swoją mityczność, uniwersalność, którą próbowali zapożyczać poprzedni bajarze i wreszcie stała się jej własną opowieścią. Dziwną, miejscami przerażającą, ale należącą tylko do niej. Piaski pustyni o magicznych właściwościach zastąpiły ciasne ulice miasta. Czasami tak ciasne, że aż ciężko się przez nie przecisnąć. Zaułki, gdzie czuć na sobie nieprzychylny wzrok, gdzieś z wysoka, wyrażający ostateczne sądy. Zagubione place, na których starowinki szepczą swoje zaklęcia i klątwy. Duszne łaźnie, w których wraz z parą unoszą się niespokojne uczucia, tchnienia miłości. Zamiast wspaniałej oczekiwanej wolności, jakaś klaustrofobia przestrzeni. Przed Zahrą i jej słuchaczami daleka droga , by u kresu wspomnień ujrzeć nadzieję.

Prawdziwa historia Zahry zaczyna się w tytułową Świętą Noc – dwudziesty siódmy dzień ramadanu. W tę noc umiera jej ojciec i to w tę noc, zgodnie z wierzeniami, ważą się losy wszelkich istot całego świata. Układa się ostateczne przeznaczenie. I to właśnie tej nocy Zahra uzyskuje pozorną wolność. Pozorną, gdyż z Ahmeda, który jako mężczyzna mógł być każdym, przekształciła się ostatecznie w kobietę, z góry ograniczonym zestawem praw. W chwilę później, pozbawiona bezpiecznej otoczki własnej męskości, zostaje porwana przez tajemniczego jeźdźca, by wkrótce samotnie musieć przemierzać pustynny szlak i trafić do miasta, w którym rozegra się pojedynek o jej przeznaczenie. To tam pozna czym jest poświęcenie, oddanie i miłość. Wykorzeniona na własne życzenie, Zahra będzie musiała poddać się własnej słabości, wkroczyć do krainy cienia i ludzkich namiętności, które do tej pory stanowiły dla niej zagadkę.  Jej prawdziwa opowieść od czasu do czasu przeplatać będzie się z wizjami martwych opuszczonych krain, surrealistycznymi wizjami pełnych sennych widziadeł, majaków i marzeń. Jak rozbita baśń, w mrocznych, ciemnych kolorach, gdzie realne miesza się z tym co wyobrażone, gdzieś na skraju istnienia i to właśnie wyobrażona wizja daje bohaterce ukojenie.

Odzyskany głos Zahry to niezwykle subtelna, niemalże dziewczęca w wydźwięku spowiedź. Próba odtworzenia straconych dni poprzez pieczołowite snucie kolejnych wątków i dodawanie do nich kolejnych, odzyskanych poprzez opowieści dni. Zahra odrzuca kłamstwa i pozory. Zamyka za sobą rozdział Ahmeda, który tak naprawdę od zawsze należał do jej ojca. To zapowiedź buntu przeciw patriarchalnej strukturze społeczeństwa, przeciw nielogicznym prawom wbrew naturze, a przede wszystkim przeciw uciskowi kobiet. Z początku ten odzyskany głos Zahry jest cichy, niemal szepczący, tak jak stłumiona jest jej kobiecość i skrywany w piersiach krzyk. Życie w terrorze i upodleniu sprawia, że to, co przynależne jej płci jawi się jej jako potworne i nienaturalne. Jej zadaniem jest uciec przed strachem, otworzyć serce i z niespotykaną w tej kulturze szczerością, jak Szeherezada, której kobiecość również była wciąż zagrożona, kontynuować swoją opowieść. Brnąć naprzód, przeciw światu, ale naprzeciw życiu.

„Święta Noc” to relacja z przemilczanych wspomnień. Zahra musi mówić, musi wypowiadać się, by słowami stworzyć siebie od nowa, zbudować utraconą tożsamość, tak jak kiedyś, zupełnie na początku, stworzył ją jej ojciec. Słowo samo w sobie staje się obsesją – daje jej zarówno szczęście, jak i strąca w przepaść. Niemniej, kobieta wciąż mówi. Nawet gdy jest tłamszona, torturowana, wykorzystywana. Opowieść także i tutaj jest swoistym katharsis dla bohaterki, ale oczyszcza ją z samej siebie, z dawnego ja i jego wspomnień, by wreszcie odzyskać cielesną i psychiczną pełnię. By Zahra ostatecznie stała się Zahrą.

O ile „Dziecko piasku” puszczało wodze fantazji, tworzyło zwiewne fatamorgany i majaczyło na granicy snu i jawy, to „Święta Noc” zakorzeniła się w smutnej codzienności muzułmańskiej kobiety, która próbuje wyrwać się z narzuconych zasad i na nowo poznać siebie poprzez zmysły.  Słowa nie dają tylko komfortu. Nie przynoszą jedynie wyczekiwanej ulgi. To gorzka spowiedź, która zrywa w końcu wszystkie maski. Niszczy ostatecznie niedopowiedzenia.  Wyciąga na światło dzienne wspomnienia rodem z koszmarów, pełne bólu i niewyobrażalnego cierpienia. Przed śmiercią wszystko staje się jasne. Wszystko staje się namacalne. I prawdziwe. Jak okaleczone ciało i dusza, którą uwalniają słowa.

O.

**Za tę wyjątkową książkę dziękuję pani Małgorzacie Szczurek z wydawnictwa Karakter.