Moi Drodzy,
Zima! Zima! Zima! Pada, pada śnieg! [nie pada]
Zima już prawie nadciąga przynajmniej w kalendarzu, bo za oknem coś się wiosennie niefortunnie zrobiło, ale w sercu już mroźność, już marzenie o białych Świętach i o prószącym śniegu. To nic, że ptaki ćwierkają jak gdyby nigdy nic i jakby zimy nie było, bo w domowych pieleszach ciepłe skarpety i pledziki wirują w obiegu, na przekór wszystkiemu.
A to oznacza, że jesień odchodzi w zapomnienie i czas wybrać lektury na nadchodzący sezon świąteczno-zimowy. Kto obserwuje moje blogowo-vlogowe zmagania od jakiegoś czasu, ten pewnie zauważył, że jeśli chodzi o wybór lektur na dany sezon, to ostatnimi czasy kończy się to niemałą porażką – kiedy już jestem pewna, że przeczytam danego buka, to nagle, gdy nadchodzi czas zaczytania akurat inny tytuł wpada w ręce.
Dlatego w sezonie zimowym 2015-2016 ze stuprocentową pewnością planuję przeczytać pięć poniższych tytułów. Na pewno napiszecie – tak mało? A ja tutaj powtórzę – więcej nie mogę sobie obiecać, bo jako człowiek, który planuje obsesyjnie, a plan mu nie wychodzi, to potem czekają mnie frustracje i bulwersacje. 😉