Cold winds are rising – winter is coming! I niby zima nadchodzi faktycznie, już na dniach, już tuż tuż, a jakoś tak wcale za oknem biało nie jest. Co więcej, na dniach Święta, powinno być śnieżnie, ślicznie i magicznie, jak w we wszystkich zimowych piosenkach, a tu zapowiada się totalnie nie puchato i zupełnie nie mroźnie. Trochę szkoda, ale to dopiero początek, a jak wiemy, w naszej strefie klimatycznej niczego nie można być do końca pewnym 😉 Pozostaje uzbroić się w cierpliwość, w miękki, grubaśny koc, wełniane skarpetki, okopać się z książką w łapkach i oczekiwać.
Jak już pisałam w zeszłym roku, a przemawia przeze mnie mój wewnętrzny hobbit, kompletowanie zimowych lektur jest jak uzupełnianie spiżarni – nigdy za dużo, nigdy zbyt obficie, nigdy zbyt tłusto, czy tucząco. Zimowy buk powinien odznaczać się porządną ilością kalorii i substancji odżywczych, żeby utrzymywać nasz leniwy humor i zaczytanie jak najdłużej. A co więcej musi być dobrze doprawiony. Na nic zdadzą się delikatne i zwiewne tomiki poezji, bo zamiast grubaśnego udźca z dzika przypominają raczej smoothie z alg (a to jeszcze nikogo zimą nie wykarmiło).
Na śnieżno-wietrzny sezon sprawdzą się więc duże serie wydawnicze, sagi i oczywiście opowieści z zimą w tle, w porządnych tomiszczach. Warto też zajrzeć do poważnych i intensywnych w treść klasyków literatury światowej, do których wiosną i latem sięgać nie mamy ochoty. Ma być długo, fabularnie i wielowątkowo, tak by zimowe wieczory trwały jak najdłużej. Może być również filozoficznie, a na pewno refleksyjnie – łatwiej trawić poważne tematy, gdy nic nas nie goni, a my mamy czas na rozmyślanie w ciepełku.
Ale koniec tego żarłocznego wstępu 🙂 Specjalnie dla Was przygotowałam zestawienie dziesięciu zimowych buków, z różnych kategorii i gatunków. Są to opowieści sprawdzone, przeczytane przeze mnie w ostatnich latach lub polecone na zimę przez bliskie mi mole książkowe i oczekujące na liście obowiązkowej. Do czytelniczego obżarstwa 🙂
1. „NOS4A2” Joe Hill
Nie ma to jak porządnie nastraszyć się zimową, przedświąteczną porą. Christmasland i jego uroczy mieszkańcy wzywają dźwiękami ukochanych kolęd i śnieżnych przebojów. Wzywają, bo Boże Narodzenie to przecież ulubiona chwila każdego dziecka. Czas wyczekiwania i prezentów. To także ulubiony czas Charliego Manxa – władcy tej uśpionej w zakamarkach umysłu krainy, porywacza i mordercy dzieci. Opowieść o światach wyobrażonych i horror doskonały. Więcej do poczytania TUTAJ.
2. „Czarodziejska Góra” Thomas Mann
W sanatorium Berghof, wysoko w górach Szwajcarii można odnieść wrażenie, że czas jakby się zatrzymał. Gdy Hans Castorp przybył tam na krótką wizytę w odwiedziny do kurującego się kuzyna nie sądził, że jego pobyt przedłuży się o siedem lat. Siedem lat wypełnionych nie tylko rutyną dnia codziennego ośrodka na górze, ale przede wszystkim rozmowami, które doprowadzą do przemiany duchowej i emocjonalnej bohatera. Powieść pełna symboli, metafor i zawieszonej w czasie atmosfery, której nie da się zapomnieć.
3. „Targowisko Próżności” William Makepeace Thackeray
Nie ma drugiej takiej bohaterki w literaturze jak Becky Sharp Thackeraya. Zdolna, zmyślna i przebiegła. Zna swoją wartość, potrafi wykorzystywać swoje wyjątkowe umiejętności i oplatać sobą innych. Dominująca w każdej sytuacji, silna i zdolna przetrwać każdy życiowy upadek, tworzy sobą portret kobiety wyzwolonej, samowystarczalnej, która by osiągnąć upragniony cel zostawi za sobą morze ofiar. Powieść jest satyrą na brytyjskie społeczeństwo początku XIX wieku, pogrążone w marazmie i opętane pragnieniem wzbogacania się i wspinania po społecznej drabinie za wszelką cenę. I pomimo wszystko – uwielbiam Becky.
4. „Anna Karenina” Lew Tołstoj
“Wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne; każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób.” – legendarne zdanie i równie legendarna powieść. Uniwersalna opowieść o miłości, poświęceniu i poszukiwaniu szczęścia. To także historia niezrozumienia, straconych złudzeń i nieszczęścia płynącego z niespełnionych marzeń. O kobiecie, która poszukując własnej drogi do szczęśliwości, zniszczyła tych, którzy najbardziej ją kochali. Bardzo duży buk, tak duży, że prawie Wielki. Więcej do poczytania TUTAJ.
5. „Ludzka przystań” John Ajvide Lindqvist
Na małej wysepce Domarö, na lodowych połaciach przy latarni morskiej, śniegowy krajobraz jak z bajki podziwia młode małżeństwo i ich córeczka Maja. Czar pryska, gdy dziecko ni stąd ni zowąd… znika. Mieszkańcy wyspy patrzą na koszmar rodziców z dystansu. W końcu Domarö to ich dom, nawet jeśli to wyspa przeklęta, gdzie nieuchwytne zło czai się i obserwuje ich w milczeniu z otchłani morza. Trochę tu Twin Peaks, trochę Lovecrafta, dużo lodowatej, beznamiętnej północy. Horror psychologiczny w najlepszym stylu.
6. Saga „Pan Lodowego Ogrodu” Tom 1-4 Jarosław Grzędowicz
Na odległej planecie Midgaard ginie grupa ziemskich naukowców. By ich odnaleźć wysłany zostaje żołnierz idealny – Vuko Drakkainen. Cel misji jest prosty: odnaleźć, odbić i wrócić albo zabić i zatrzeć wszelkie ślady. Ale nowy, przedziwny świat hipnotyzuje Vuka i wciąga go w wyjątkową podróż do zapomnianej krainy magii, potworów i dawnych praw. Świat, który czeka na swojego nowego bohatera. Cztery tomy, dla których można spokojnie zrezygnować z życia na co najmniej tydzień. I kac bukowy murowany. Więcej do poczytania TUTAJ.
7. „Lśnienie” Stephen King
Hotel Panorama. Baśniowe miejsce położone wysoko, w niedostępnych Górach Skalistych. Wymarzone, zimowe schronienie dla opiekuna budynku na sezon zimowy, gdy hotel usypia i czeka spokojnie na wiosnę. Tym bardziej pisarza z problemami, którzy szuka wyciszenia i natchnienia. Ale nie dla Jacka Torrence’a i jego rodziny. I nie Panorama, w której murach wciąż żyją i czają się w zakamarkach sekrety, które nigdy nie powinny wyjść na jaw. Po trzydziestu latach wciąż świeże i kultowe. I Stephen oczywiście.
8. „Kroniki Portowe” Annie Proulx
Życie pisze różne scenariusze, sprawia zaskakujące niespodzianki, nawet gdy wydaje się, że już wszystko stracone. Quoyle, dziennikarz najniższych lotów, nieatrakcyjny i złamany człowiek, po tragicznej śmierci żony przenosi się wraz z córkami w swoje rodzinne strony na wybrzeże Nowej Funlandii. Tam okazuje się, że można zacząć wszystko od nowa, zostawić za sobą ból, cierpienie, a nawet w końcu onaleźć upragnioną miłość. Morska perełka.
9. „Opowieści z Narni: Lew, Czarownica i Stara Szafa” C.S. Lewis
Jest takie miejsce, gdzieś daleko stąd, w którym panuje wieczna zima. Narnia. Lasy, doliny i rzeki są skute od lat lodem. Życie tętni ukryte głęboko w norach, jamach i jaskiniach, byle z dala od zimna i królowej tej śmiertelnie pięknej krainy – Białej Czarownicy. I tęskni za powrotem lata i swego jedynego władcy, Aslana. Całkiem przypadkiem, bo przez magiczne przejście w wielkiej szafie, do Narnii trafia rodzeństwo Pevensie, nie wiedząc, że to dzięki nim rozstrzygnie się los lodowej krainy. Magiczne na zawsze.
10. „Biały Kieł” Jack London
Dramatyczna, miejscami przerażająca i bardzo wzruszająca opowieść o Białym Kle – wilku o psim sercu, którego życie naznaczone jest cierpieniem, niesprawiedliwością i odrzuceniem. Historia samotności, tęsknoty za głuszą i tłumienia w sobie uśpionej dzikości, w mroźnych lasach Alaski. I olbrzymiej wierze, że może pewnego dnia pojawi się na zimnym, lodowym horyzoncie słońce. Więcej do poczytania TUTAJ.
A z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia życzę Wam wszystkiego co najpiękniejsze! Spokojnej, pełnej odpoczynku atmosfery przy wigilijnym stole, samych przyjemnych chwil z bliskimi i mnóstwo bukowych prezentów pod choinką! By ten czas minął Wam błogo i radośnie, bez żadnych zmartwień 🙂 Czytajcie dużo!
Bo warto czytać.
Wesołych Świąt,
O.
Świetny pomysł z bukową listą zimową! Szczególnie, że znalazły się na niej bardzo interesujące książki. Tak patrzę na Thackeraya i przypominają mi się dwie rzeczy: jak bardzo wielbiła go Charlotte Bronte (miała nawet jego portret, Thackeray był niezwykle popularnym pisarzem) i że mam „Targowisko Próżności” ale tylko pierwszy tom! Muszę koniecznie uzupełnić biblioteczkę.
A jakie plany na buki świąteczno/zimowo/noworoczne? Lista oczekujących gotowa? 😉
Dziękuję 🙂 Thackeraya czyta się świetnie i jest jedną z tych powieści, które warto znać – to w ogóle jedna z tych opowieści, które najpierw poznałam dzięki ekranizacji. Bardzo polecam, bo film zachwyca dopracowaniem (w roli Becky Sharp – Reese Whiterspoon).
Co do buków świątecznych – czytam własnie „Koszmary i fantazje” H.P. Lovecrafta 🙂 A pod choinką mam podobno znaleźć kilka wyczekiwanych pozycji, więc od razu się za jedną z nich zabiorę 😉 Po Świętach będzie wpis podsumowujący mijający rok i zapowiedzi na następny, ale jest tego tyle już na dzień dzisiejszy, że nie wiem, czy ze wszystkim zdążę 😀 A Ty już masz bukowe plany?
Jeżeli dobrze pamiętam, to film jest chyba dość wierną adaptacją książki? No i nie wytrzymałam – zamówiłam przed chwilą na Allegro drugi tom.I to za 5 zł! Masz teraz mój portfel na sumieniu 😉
Ach, Lovecraft 🙂 Ja znowuż czekam na dodatek do gry planszowej opartej na uniwersum Lovecrafta, myślę, że trochę Przedwiecznych wspomoże świąteczny nastrój 😉 Zdradzisz, jakiś perełek się spodziewasz?
Plany bukowe mam, tylko najpierw się muszę do samych zainteresowanych dostać. Właśnie robię remont mieszkania i wszystko mam wybebeszone tak, że do książek nie można się dostać. Na pewno zabiorę się za „Agnes Grey” Anny Bronte, bo ma do mnie dotrzeć przed świętami. Niby powinnam realizować listę zamieszczoną w galerii na blogu ale jak to zwykle bywa – akurat jakiś „niespodziewany” zakup książkowy się napatoczył i lista jest bardzo, bardzo zmienna 😉
Ze świątecznych prezentów mogę zdradzić te, które dostałam już teraz, od wcześniejszych Gwiazdorów – dwa tomy opowiadań Alice Munro „Taniec szczęśliwych cieni” i „Drogie życie”, „Miecz Przeznaczenia” Sapkowskiego i „Wołanie Kukułki” J.K. Rowling 🙂 A tymi spod choinki podzielę się po Świętach 🙂
Adaptacja filmowa „Targowiska…” trochę się różni (z tego co pamiętam, to zakończenie jest mniej negatywne), ale wizualnie idealne, bo stworzone przez hinduską reżyserkę Mirę Nair.
Rozumiem, że oczekujesz na dodatek do „Horroru w Arkham”? Mam podstawę, ale ostatnio bardzo rzadko grywam w planszówki niestety… Za to mogę polecić opartą na „Widmie z Innsmouth” grę komputerową „Call of Cthulhu: Dark Corners of the Earth” – szaleństwo przygodówkowe 🙂
Zapowiada się literacka uczta! „Miecz Przeznaczenia”, jak świetnie! Nie czytałaś Sapkowskiego? Nos w książce gwarantowany! 🙂
Muszę wobec tego zobaczyć, ale może najpierw przeczytam książkę. Jeszcze ekranizacja „Jane Eyre” czeka na mnie, już tyle czasu zwlekam z jej obejrzeniem.
Akurat nie do „Horroru” ale do „Znaku Starszych Bogów”. Taka sympatyczna, w gruncie rzeczy łatwa planszóweczka. Mam nadzieje, że dodatek zniweluje pewne problemy podstawki. Brak czasu zapewne? U mnie to trochę przyjemne z pożytecznym, bo mam sklep z „grami bez prądu” 😉 O, muszę sprawdzić – to jakaś nowość jest? Z komputerowych to ostatnio tylko Diablo III i oczekiwanie na Dragon Age 3 ^^”
Gra chyba wyszła w 2006, ale wciąż świeża jest 🙂 Na „Dragon Age’a” oczywiście też czekam, a na razie zagrywam się w Skyrim (bo to jest gra na całe życie) i „Alice:Madness Returns”. Sklep z planszówkami to musi być fajne zajęcie 🙂
A cykl o Wiedźminie dopiero poznaję. Jestem po „Ostatnim życzeniu” i idę dalej 😀
Skyrim to taka gra, że wcale nie trzeba jej wygrać, żeby grać. Równie dobrze można olać totalnie fabułę i po prostu zwiedzać, eksplorować, dalej zwiedzać, a może jakiś quest poboczny…. ;D
Bardzo fajne zajęcie 🙂 Chociaż przy dzisiejszym kryzysie niełatwe 😉
O, to najfajniejsze dopiero przed Tobą! Saga o Wiedźminie to klasa sama w sobie. No i czyta się to świetnie 😉
Cieszę się na Wiedźmina ogromnie, bo już pierwszy tom przekonał mnie, że to idealnie w moim stylu jest 🙂
Co do Skyrim – dokładnie tam w niego gram – przemierzam krainę i udaję, że główny wątek mnie nie dotyczy 😉
Pamiętam, jak grałam po raz pierwszy w Skyrim i zwiedzając nonszalancko mapę, wpadłam prosto w obozowisko jakichś dwóch olbrzymów. Nie muszę mówić, że niskopoziomowa postać nie miała tam za wiele do działania 😉
Koniecznie daj znać, jak Ci się podobają kolejne części. Wiedźmin jest pełny różnych dialogowych perełek i przy barwnych bohaterach to naprawdę literatura fantasy najwyższego sortu.
Na początku roku na pewno napiszę tekst o „Ostatnim życzeniu” 🙂
Czekam z niecierpliwością 🙂 Tak samo jak na listę książkowych prezentów 😉
Bardzo sympatyczny pomysł na zimową buk-listę 🙂
Zawsze przed świętami chce mi się czytać Harry’ego Pottera i Tolkiena w każdej postaci. Napisałam o tym z resztą – pokażę światu te sentymentalne przemyślenia na dniach.
Natomiast z książek zimowych, tak, Narnia zdecydowanie.
Teraz sobie tak pomyślałam… „Lśnienie” nie rzuciło mną o ścianę. Może dlatego, że czytałam je latem? Popsułam sobie książkę chyba. Nie dobrałam jej do panujących warunków atmosferycznych.
Pokaż światu koniecznie – Tolkien i Harry są idealni na zimę 🙂 i jeszcze Dickens – będzie w Wigilię wpis właśnie 😀
A wiesz, że też czytałam „Lśnienie” latem, kilka lat wstecz, w sierpniu i bałam się jak dawno. Podobnie z „Misery”, bo czytałam po sobie. Może w ogóle ten klimat powieści Ci nie przypasował? Całe szczęścia Kinga jest TYLE, że każdy znajdzie sobie coś idealnego dla siebie 🙂
Moim idealnym Kingiem jest „Wielki marsz”.
Ale ten element pogodowy jest bardzo ważny przy czytaniu książek. Przynajmniej dla mnie. Dlatego też czytam przynajmniej trzy książki na raz. Jedna jest na deszcz, druga na słońce, trzecia do tramwaju, czwarta pod kocyk, piąta do obiadu itd… 😀
O tym też kiedyś napiszę 😉
A widzisz – moim ulubionym Kingiem jest „Cmętarz Zwieżąt” 😀
Element pogodowy jest bardzo ważny – zgadzam się 🙂 Moje letnie czytanie było początkiem przygody z Kingiem w ogóle, więc na tamten moment było mi wszystko jedno, ale… jak widać wyżej są buki letnie i są buki zimowe – tutaj zgadzam się w 100% 😀
Napisałaś kiedyś notkę o „Cmętarzu…” może? Do mnie ta książka nie trafiła szczerze mówiąc, ale chciałabym przeczytać, co ma do napisania osoba, której się podobała 😉
Jest notka – na dole strony jest wyszukiwarka, albo wejdź w zakładkę INDEKS i tam są wszystkie tytuły alfabetycznie 🙂 pozdrawiam!
Jadę!
Tegoroczna zima jest dla mnie łaskawa, w grudniu czytałam najciekawsze książki:) Muszę teraz znaleźć czas, żeby o nich napisać i podzielić się wrażeniami. Wesołych Świąt:)
Koniecznie znajdź czas, bo oczekuję wrażeń 🙂 Pięknych, bukowych Świąt! pozdrawiam,
O.
„Lśnienie” i kontynuacja – „Doktor Sen” są idealne na długie zimowe wieczory.
Wesołych Świąt Bożego Narodzenia!
Ogromnie się zawiodłam „Doktorem Sen”, a tak bardzo czekałam :-/
Serio? Mnie się podobał!
Czekałam na doskonałą kontynuację horroru, a tu ani horror, ani doskonałość – bardziej powieść przygodowa z dreszczykiem 🙂 zbyt duże oczekiwania miałam po prostu… Za to „Joyland” pozytywnie mnie zaskoczył 🙂
P.S.i Wesołych Świąt! 😀