„Clara spędziła dzieciństwo i młodość wśród straszydeł i w spokoju milczenia domu, w którym czasu nie odmierzały zegary i gdzie przedmioty żyły własnym życiem, zjawy siadały przy stole i rozmawiały z ludźmi, przeszłość i przyszłość stapiały się w jedną całość, a rzeczywistość teraźniejszości była kalejdoskopem z bezładnych lusterek, w którym wszystko mogło się zdarzyć.”
„Dom Duchów” Isabel Allende
W żadnej literaturze na świecie nie istnieje tak silny brak granic pomiędzy tym, co wyobrażone, a tym, co rzeczywiste, jak w literaturze iberoamerykańskiej. Realizm magiczny, który w kulturze Ameryki Południowej ma swoje korzenie, a który wywodzi się z miejscowego folkloru i wrodzonej wręcz wiary w zjawiska nadprzyrodzone, przeniknął do każdej dziedziny sztuki, a przede wszystkim do literatury. Realizm magiczny nie narzuca zasad. Może wydarzyć się dosłownie wszystko, oczywiście w granicach przedstawianego świata. Dziwne, często niewytłumaczalne wydarzenia z pogranicza magii, przedstawione są ot tak, po prostu, jakby to było coś zwyczajnego. Czas jest pojęciem czysto teoretycznym, a duchy stąpają po ziemi. Na czele tego wyjątkowego gatunku stoją najważniejsze powieści iberoamerykańskie, w tym światowy bestseller i zarazem literacki debiut Isabel Allende – „Dom Duchów”.
„Dom duchów”, wydany po raz pierwszy w 1982 roku, od razu podbił serca wszystkich miłośników gatunku. I nic dziwnego, bo opowieść Isabel Allende to pełna niesamowitości saga rodu Estebana Trueby, silnego i brutalnego właściciela majątku, który wszystko, co posiada zdobył ciężką, wieloletnią pracą. I chociaż mogłoby się wydawać, że to właśnie jego życie stanowi kanwę całej historii, to jednak nie Esteban jest jej głównym bohaterem. Dzieje rodu opowiedziane są przez otaczające go kobiety, przewijające się z pokolenia na pokolenie przez zbudowany przez Estebana dom. To ich historia, przeżycia i zmagania z codziennością kreują główne wątki. Natomiast tłem są wydarzenia w kraju na przestrzeni lat, podczas tragicznych przemian w kontekście krwawej rewolucji i nastania nowej epoki.
Przenikające się w „Domu duchów” pierwiastki męskie i kobiece, co prawda współistnieją w jednym wspólnym świecie, w jakiś sposób uzupełniają się, jednak w żadnym wypadku nie współgrają ze sobą. Kobiety i mężczyźni w powieści mijają się nawzajem w codzienności. Nić porozumienia jest bardzo wątła, prawie nieistniejąca. Kobiety w rodzinie Trueba, zaczynając od Clary, przez Blankę i kończąc na Albie, zawieszone są po części w nierealnym świecie przeżyć duchowych i snów, który z nieznanych względów jest nieuchwytny dla ich męskich partnerów. Współistnieją z istotami spoza czasu i przestrzeni, komunikują się z nimi i czytają przyszłość. Co prawda, ani Blanka, ani Alba nie miały tak silnego daru jak Clara, jednak każda z nich żyje podobnie. Te trzy główne kobiece postacie uzupełniane są przez jasnowidzące siostry Mora oraz wszystkie inne poboczne bohaterki, które czują potrzebę dzielenia się swoją siostrzaną miłością ze wszystkimi istotami tej samej płci.
A mężczyźni? W opowieści Isabel Allende stanowią jedynie wypełnienie pustej przestrzeni wokół bohaterek. I jakby nieistotnym wydaje się być fakt, że narratorem tej opowieści, co kilka rozdziałów, bywa też ojciec rodziny i założyciel rodu – Esteban Trueba. Jego wątek, jego własna historia, to tak naprawdę historia wszystkich jego kobiet. Matki, siostry, pierwszej narzeczonej Rosy, ukochanej Clary, córki Blanki i wnuczki Alby. One wszystkie są jego jasnością (nie przez przypadek wszystkie te imiona są derywatami światłości, czyli tego, co czyste i dobre), dzięki nim udaje mu się trwać. Są światełkiem w tunelu, gdy wszystko inne pogrąża się w okrutnej ciemności i nieodwracalności. Życie z nimi to dla niego cel sam w sobie i zdaje on sobie sprawę, że jego dzieje są nieistotne bez kobiecych opowieści. Niemniej, żadna z nich nie miałaby racji bytu, gdyby nie Esteban Trueba. Jego przyziemność, surowość i brutalność pozwalała równoważyć to kobiece oderwanie od rzeczywistości i ściągać je na ziemię właśnie wtedy, gdy spokój był im najbardziej potrzebny.
Podobną rolę odgrywają wszyscy męscy bohaterowie partnerujący bohaterkom „Domu duchów”. Pedro Trzeci García, miłość życia Blanki i ojciec Alby, stanowi to, co najpewniejsze na świecie. Podporę, na którą można zawsze liczyć w razie życiowej zawieruchy. Gdy wszystko wokół się wali, przemoc i gwałt siłą wnikają do spokojnego i ustalonego porządku, Blanka i Pedro zawsze mogą na siebie liczyć. Kochają się, pomimo wielkich różnic, jakie ich dzielą. Dla Blanki nie ma miejsca w politycznej działalności Pedra, podobnie jak dla niego nie ma miejsca w ustatkowanym narożnym domu, w którym mieszkają Blanka z Albą. Dokładnie taką samą rolę pełni w życiu Alby Miguel, który przypomina jej ojca. Politycznie zdystansowany, stanowi azyl bezpieczeństwa, nawet wtedy, gdy świat dziewczyny wali się jej na głowę. Przeciwieństwem jest wcielony koszmar Alby, jej wywróżone w dzieciństwie zagrożenie, czyli pułkownik Esteban García. Okrutny i sadystyczny, którego rolą jest zemsta i uświadomienie całemu rodowi Trueba, że lud nigdy nie zapomina.
Tym samym, w „Domu duchów” na zmianę przenikają się siły dobra, symbolizowane przez mocno związane ze sobą, z tradycją i z przeszłością kobiety oraz siły zła, w których mieści się cały brutalny, krwawy i upolityczniony świat mężczyzn. Bohaterki Allende to boginie ogniska domowego, ciepłego, eterycznego wnętrza, pilnie strzegące sekretów i ukrywające się przed atawistycznymi popędami partnerów. Babki, matki i córki broniące się przed wojownikami i mścicielami. Za kobietami idzie światło, życiodajna energia, która jest ich odpowiedzią na niepewność jutra. Przyzwyczajone do dziwnych zjawisk nie z tego świata, na każdym kroku oswajają śmierć i godzą się ze swoim losem. W tym pogodzeniu odnajdują radość i spełnienie. Pomagają i wspierają dokładnie tam, gdzie najbardziej to wsparcie jest potrzebne. Kobiety rodu Trueba udowadniają, że dramatyczne wydarzenia, których są świadkami, upadające reżimy, nowe rządy, tak naprawdę niewiele znaczą, gdy w sercu nosisz miłość, wiarę i nadzieję na lepsze jutro.
O.
*Recenzja napisana dla księgarni internetowej Dybook, a którą możecie przeczytać również TUTAJ.
Nie słyszałam jeszcze o tej książce, ale kiedyw widzęlub słyszę „realizm magiczny” zapala się u mnie lampka, która mówi mi, że mam czym prędzej taką książkę zdobywać 😉
Koniecznie! Jest piękna, a do tego to jedna z czołowych powieści realizmu magicznego, więc na pewno się zachwycisz 🙂
No to w takim razie już teraz dopisuję sobie do pozycji, które muszę zdobyć 🙂
Jeszcze nie czytała nic tej autorki, ale kiedy widzę napis iberoamerykańska, aż mi się oczy świecą;) Twoja recenzja dopełniła dzieła – magia, ognisko domowe, zła wróżba… zapisuję 🙂
Do tej pory znałam Allende jedynie ze słyszenia i oglądałam niejednokrotnie ekranizację (również doskonałą), ale ma się nijak do samej powieści 🙂 Perełka!
Ah, Dom duchów, jedna z moich ulubionych powieści – ale koniecznie trzeba też przeczytać pozostałe części tej trylogii – Portret w sepii i Córkę fortuny.
No ja się zastanawiam w jaki sposób uchowałam się bez Allende przez tyle lat 😀
Pozdrawiam,
O.
nie słyszałem o tej książce choć autorkę skądś kojarze..choć moze to inna Isabel 😉 recenzja bardzo ciekawa i zachęca do siegnięcia.. zobaczymy moze w bibliotece się natknę 🙂
Sądzę, że na pewno odnajdzie się w bibliotece, bo to prawdziwy iberoamerykański klasyk jest 🙂
Mam w domu jedną książkę Isabel Allende, ale jeszcze jej nie czytałam. „Dom duchów” na pewno ustawi się w kolejce 🙂
😀