„Echa pamięci” Katherine Webb

Bombla_EchaPamięci

Edie Sedgewick, Camille Claudel, Misia Godebska, Marie-Therese Walter, Victorine Meurent i wiele, wiele innych. Co łączy te wymienione jednym tchem kobiety? Każda z nich, na jakimś etapie swojego życia, a czasami nawet przez całe lata, była muzą. Muzą znanego malarza, artysty. Czasami jednego, przez dłuższy okres czasu, a niekiedy wielu naraz, inspirując kolejnych wielkich swojej epoki. Niektóre z nich łączyły z malarzami płomienne romanse, krótkie związki, ulotne chwile i miłostki. Inne stawały się kobietami ich życia, bez których wena nie przychodziła już nigdy. Utrwalone na płótnach, na zdjęciach i papierze, stawały się ikonami w swoim środowisku. Ich twarze, jeśli nawet imiona nieznane, rozpoznawalne stawały się już z daleka, a ich historie inspirowały kolejne pokolenia. Często jednak życie muzy nie było usłane różami. Występowały jako „ta druga”, zastępstwo dla żony lub innej stałej kochanki. Bywały potrzebne tylko w danym okresie czasu. Rzadko którakolwiek zostawała na dłużej. Każda z nich jednak fascynująca, przyciągająca spojrzenia, tragiczna w swojej ulotności.

O muzie wielkiego artysty, skrzywdzonej i niewinnej w swojej naiwności, opowiada w niezwykłej powieści zatytułowanej „Echa pamięci” („A Half Forgotten Song”) Katherine Webb – autorka debiutanckiej, bestsellerowej powieści „Dziedzictwo”, która uznana została za „najlepszą powieść lata” w 2010 roku. I nie inaczej może zdarzyć się z jej najnowszą, wydaną w Polsce książką, bowiem „Echa pamięci” dosłownie przenoszą na angielskie klify, do nadmorskiej miejscowości Blacknowle, gdzie dolatuje świeży zapach bryzy, wilgotnych skał i wodorostów, a czytelnik towarzyszyć będzie bohaterom w podróży w przeszłość. Jest tu magia dawnych lat, ukryte wspomnienia, które czekają tylko, by ktoś je odnalazł, żeby, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przywołać je na nowo. A że jest to wspomnienie rozgrzanych wakacyjnych miesięcy, lat trzydziestych XX wieku, to zdaje się być kolejną doskonałą książką na rozpoczynające się powoli lato.

Życie Zacha Gilchrista powoli rozpada się. Rozwód, wyjazd ukochanej córeczki za ocean i chyląca się ku upadkowi jego galeria sztuki. Tak jak nie idzie Zachowi interes, tak również rozmywa się jego pasja do sztuki. Miał pisać biografię jednego z okolicznych malarzy, Charlesa Aubreya, który spędzał nad morzem letnie miesiące, tuż przed rozpoczęciem II wojny światowej, a którego twórczość wciąż nosi znamiona nieodgadnionej tajemnicy. Jednak stracił motywację i chęć do działania. Tkwi w martwym punkcie, zawieszony między swoimi pragnieniami a finansowymi zobowiązaniami. Gdy ni stąd ni zowąd na rynku sztuki pojawiają się nowe, nieznane jeszcze dotąd szkice Aubreya, Zach pakuje walizki i podąża za tropem do Blacknowle. Tam, zupełnie przypadkiem poznaje Mitzy Hatcher, zdziwaczałą kobietę u kresu życia, która wbrew jakimkolwiek znanym faktom twierdzi, że była kochanką Charlesa Aubreya, jego jedyną miłością i największą muzą. Wraz z Zachem czytelnik zostaje wciągnięty w wir sekretnych namiętności młodziutkiej dziewczyny, która latem 1937 roku bez pamięci zakochała się w malarzu, a z czasem jej dziewczęca miłość zamieniła się w chorobliwą obsesję i doprowadziła do tragedii.

Katherine Webb bardzo umiejętnie szafuje tajemnicą. Opowieść, którą snuje Mitzy, a która całkiem realnie wpływa na teraźniejszość Zacha i innych postaci wokół niego, przepełniona jest sekretami, niedopowiedzeniami, które sam musi odkryć. Mitzy w tym względzie nie do końca można ufać. Ukrywa fakty za chorobliwymi uczuciami, które z roku na rok przybierały na sile, a na starość jakby zamknęły ją w bańce własnej wyobraźni. Niektóre wyparła dla własnego dobra, a inne ze wstydu i zagubienia. Tylko niektórzy mieszkańcy Blacknowle domyślają się prawdy, jednak żaden z nich nie ma w pełni pojęcia, co wydarzyło się w tamtych latach, gdy do wsi przyjeżdżał Charles Aubrey ze swoją rodziną. Co stało się z jego córkami? Co z piękną Marokanką, która zawsze towarzyszyła mu w podróży? I przede wszystkim kim była i co takiego zrobiła Mitzy Hatcher, że od ponad siedemdziesięciu lat nie opuszcza swojego domku na klifach?

Jedno jest pewne, o czym przekonuje się rychło Zach słuchając opowieści Mitzy – niełatwo było być muzą wielkiego, podziwianego artysty. Niełatwo było przeżywać rozkosze płynące jedynie z jego spojrzenia, czujnej uwagi poświęconej dziewczynie, która zaznała w życiu jedynie samotności i upokorzeń. Niełatwo było być wykorzystywaną jako żywy model przez całe lato, by w chwilę później zostać porzuconą na resztę roku. Z pewnością nie wtedy, gdy artysta był jej pierwszą i jedyną miłością. Jedynym mężczyzną, który kiedykolwiek łaskawie spojrzał na dojrzewającą młodą kobietę, który stanowił namiastkę nieznanego ojca, ten pierwiastek męski, którego tak bardzo brakowało Mitzy przez całe życie, a którego nigdy nie miała poznać. Taka muza, zdradzona i opuszczona w swoich oczach, może zrobić coś nieodwracalnego. Może zrujnować sielankowy świat artysty i jego rodziny. Bo ona przecież nie ma nic do stracenia.

„Echa pamięci” czyta się z zapartym tchem i potrzeba nie lada wysiłku, by wyzwolić się z zaklęcia, jakie na czytelnika rzuca swoją opowieścią Katherine Webb. Autorka stworzyła po prostu piękną, przejmującą historię, która być może, chociaż po części, mogła przydarzyć się komuś, kiedyś, dawno temu. Opowieść o dojrzewaniu, samotności i odrzuceniu, gdy smutek jest tak wielki, rana tak głęboka, że tylko ostateczne środki mogą uratować przed upadkiem w otchłań. Opowieść o dziewczynie, która zobaczyła swoje odbicie w oczach mężczyzny i nie potrafiła zrozumieć, że była jedynie chwilową fascynacją, przejściowym obiektem natchnienia i twórczej weny. Historię o echach wspomnień, które powracają zawsze w najmniej oczekiwanym momencie, a od których ucieczką jest tylko śmierć.

O.

*Recenzja dla portalu Gildia.pl.

Komentarze do: “„Echa pamięci” Katherine Webb

  1. Miłośniczka Książek napisał(a):

    Mam za sobą „Dziedzictwo”, które bardzo mi się podobało. Miałam możliwość otrzymania do recenzji najnowszej powieści autorki, ale zrezygnowałam. I to nie dlatego, że mnie książka nie interesuje. Po prostu miałam wówczas tyle na głowie (i w sumie to nadal jeszcze mam), że nie chciałam dokładać sobie więcej. Niemniej jednak po książkę z pewnością sięgnę. Jak nie teraz, to w późniejszym terminie.

    • Bombeletta napisał(a):

      Nie napiszę „żałuj”, bo zaczytujesz się w naprawdę godnych bukach, ale „Echa…” koniecznie muszę Ci polecić – jest duże prawdopodobieństwo zachwytu 😀 I jak Ci się uda, to sięgnij jeszcze latem, bo to klimatyczna, wakacyjna lektura i jesienią może już tak nie pasować 😉
      A „Dziedzictwo” koniecznie muszę dorwać w łapki 🙂

  2. takitutaki napisał(a):

    ciekawie brzmi fabuła.. zapisuje na przyszłą przyszłość.. jak będę zmęczony kryminałami i tego typu historiami, będzie jak znalazł.. choć może zacznę od debiutu bo słyszałem że też dobry 🙂

    • Bombeletta napisał(a):

      Koniecznie dla Żony – gwarantuję zachwyt 😀 A i Tobie może się spodobać, bo męski bohater 🙂 Również będę polować na „Dziedzictwo”, bo brzmi równie prześwietnie.

  3. tanayah napisał(a):

    Miałam tę książkę w ręku w księgarni, ale jednak nie kupiłam. Za to już zapisałam się na „Dziedzictwo” w bibliotece 🙂

  4. tommyknocker napisał(a):

    „Dziedzictwo” przeczytane; cieszy mnie, że kolejna powieść pani Webb też jest bardzo dobra 🙂
    p.s. a znasz Rachel Hore, właśnie skończyłem ponad 500-stronicową powieść „Pod nocnym niebem” o rodzinnych tajemnicach i o fascynacji astronomią. Piękna historia, musisz przeczytać 🙂

    • Bombeletta napisał(a):

      A ja już wiem, że koniecznie muszę poznać „Dziedzictwo” 🙂 A Rachel Hore jeszcze nie znam, ale brzmi tak przegodnie, że zapisuję jako „do nadrobienia” (chociaż to dopiero na jesieni będzie) 🙂

  5. joly_fh napisał(a):

    No proszę, znowu mnie ubiegłaś, bo mam w najbliższych planach zabranie się za tę książkę. Ale trochę mnie jej recenzja u Ciebie zaskoczyła 😉 Btw. polecaną wyżej Pod nocnym niebem czytałam, jest niezła, ale trochę autorkę poniosło…

  6. Agata napisał(a):

    Z miesiąc temu czytałam „Dziedzictwo” i właściwie w ciemno kupiłam też kolejną książkę autorki. Widzę, że było warto – już czekam na swój urlop, by zanurzyć się w tej historii 🙂

Dodaj komentarz: