Człowiek potrafi być okrutną istotą. Targany najbardziej skrajnymi emocjami, rozjuszony, prowadzony najniższymi instynktami i skierowany przede wszystkim na samego siebie potrafi obrócić się przeciwko innym, tym słabszym, tym, którzy sami nie do końca potrafią się bronić. Ludzka natura jest bardzo niedoskonała, oparta na uczuciach, na bardzo subiektywnym postrzeganiu świata, co często bywa zwodnicze, bardziej pierwotne i bestialskie niż u samych zwierząt. Skrajna brzydota, deformacja, mutacja wzbudza w nas przede wszystkim ciekawość, czasami współczucie, czasami obrzydzenie. Ale zaskakujące jest także to, że równie skrajne piękno, delikatność, niewinność potrafią wywołać gniew, agresję, a nawet nienawiść. Wszelka inność nas drażni, bo lubimy podobieństwo, a to co tak różne, odmienne, lepsze bądź gorsze, w zależności od naszej wewnętrznej oceny, może obudzić w człowieku potwora.
O upadającej ludzkości, o pięknej i bestii, o ludziach, w których można przejrzeć się niczym w zwierciadłach duszy opowiada niezwykły, nadprzyrodzony thriller Deana Koontza zatytułowany „Niewinność” (oryg. „Innocence”).
„Doznawszy zapierającego dech w piersiach szoku na widok jego twarzy, mężczyźni na chwilę zamarli. Początkowo, ale tylko wtedy, ich wykrzywione oblicza przypominały miny bezradnych dzieci osaczonych przez istotę, która prześladowała je w najgorszych snach, istotę, która w krainie snu nigdy nie miała wyraźnych rysów, teraz jednak ukazała twarz bardziej przerażającą niż ich najkoszmarniejsze wyobrażenia.”
Addison i Gwyneth to niezwykła para. Ona nie może na niego spojrzeć, a on nie może jej dotknąć. On przez lata ukrywał się pod ziemią, w miejskich tunelach, chowając przed światem swoje potworne oblicze. Ona żyła pod kloszem, chroniona jak cenny kwiat, do chwili, gdy zamordowano jej ojca i musiała uciec przed człowiekiem, który chciał ją skrzywdzić. Addison i Gwyneth są inni, odmienni, mają w sobie coś, co sprawia, że otoczenie nie chce ich znać, boi się ich i nienawidzi. Wzbudzają skrajną niechęć, pragnienie ucieczki, rządzę mordu… Poznają się przypadkiem, w nocnych korytarzach miejskiej biblioteki i od razu ich los zostaje związany. To było przeznaczenie, przed którym nie mogli uciec. Teraz w ich rękach ważą się losy świata. Zło zerka szklistymi paciorkami marionetek, przez spojrzenia napotkanych po drodze ludzi, przez oczy tych, którzy stanowią siedlisko „mglistych”. Coś się zbliża i coś nadchodzi. Kim są Addison i Gwyneth?
„Niewinność” to zdradziecka i bardzo niepokojąca lektura. Od początku prowadzi czytelnika na manowce, podsuwa fałszywe tropy i nasuwa dziwaczne skojarzenia. Można ująć to najprościej i napisać, że to apokaliptyczna historia walki dobra ze złem, ale wtedy powieść utraci swoją głębię. Bo dobro i zło walczą od zawsze, a to przyszłość całej ludzkości stoi tutaj na szali. Dobro musi się ukrywać i zło tak naprawdę również, czekając spokojnie na otwartą konfrontację.
Dean Koontz stworzył fascynującą wizję, bardzo miejską, niezwykle tajemniczą, kryjącą w sobie zagadki starsze od samego świata. W „Niewinności” jest nadzieja na lepsze jutro, jest również skaza drążąca ludzkie dusze, jest piękno, które przeraża i okrucieństwo, które wywołuje dreszcze. Ale przede wszystkim jest ostateczna dobroć. Dobroć i miłość, bez których ludzkość zniknęłaby w ułamku eonów czasu. „Niewinność” Deana Koontza zabiera czytelnika w otchłań, ale w końcu zostawia nadzieję i sprawia, że chcemy spojrzeć w głąb swojej duszy, na przekór wszystkiemu.
Dzisiaj nie zmrużę oka, bo patrzę i widzę, jak daleko mi do doskonałości.
O.
*Za książkę ogromnie dziękuję Łukaszowi z fanpage’a polskich fanów Deana Koontza 🙂
Oj, kusisz tym Koontzem 😀 Niedawno czytałam jego „Klucz do północy” i teraz chętnie skuszę się na coś jeszcze, tylko co? Winter is coming i mam ochotę na jakieś horrorowe straszydło 😀
A jak 😀 Tutaj jest mniej strasznie, bardziej niepokojąco – Koontz tak trochę wymknął się gatunkowi, ale jest pięknie 😀
Kolejny Koontz na twoim blogu! I to w Bezsenną Środę 🙂 Nie jestem pewna, czy chcę zajrzeć w głąb mojej duszy, ale w głąb tej książki to na pewno 😉
I know! A to wszystko przez Łukasza z fanpage’a Koontza, bo podesłał mi książkę i nie mogłam się doczekać lektury 🙂 A powieśc jest piękna – to nie jest horror, nie jest groza, ale nadprzyrodzony thriller 😀
Brzmi naprawdę dobrze 🙂
Pięknie piszesz o tej książce, choć ja porzuciłem lekturę po jakiś 100 stronach. Może jeszcze kiedyś do niej wrócę..
Tak zachęcasz, że mam ochotę poznać twórczość tego autora. Nie ma bata 🙂 Recenzje jak zwykle to perełki i majstersztyk 🙂 😀
Poznaj poznaj, bo Koontz jest świetny 🙂 Sama dopiero poznaję jego twórczość 😀
Polecam wszystkim fanom Deana Koontza. Uwielbiam tego pisarza i właśnie kończę ją czytać. pozdrawiam serdecznie. Świetna recenzja. Agnieszka
oo znów tak dobrze brzmiący Koontz.. a ja jeszcze za Opiekunów się nie wziąłem…