Witajcie w Makau! Wschodniej krainie mlekiem, miodem i miliardami płynącej. To jeden z najbogatszych regionów świata, mekka turystyki i światowa stolica hazardu, gdzie wielkie pieniądze można zyskać i stracić w ułamku sekundy. Tylko w 2013 roku wszystkie kasyna Makau zarobiły… 45 miliardów dolarów. To kiczowate miejsce, rozświetlone neonami, pełne marmurów, złoceń i krwistej czerwieni, które ma przynosić podobno szczęście, chociaż tutaj szczęście to kapryśna kochanka, przepływ energii i wróżb I Ching. W Makau z łatwością można stracić poczucie czasu i zagubić się w wielkich, klimatyzowanych salach wypełnionych szczelnie dymem, duszącym zapachem intensywnych perfum i ciał napędzanych podnieceniem. Jedno kasyno większe od drugiego, kolejne sale bardziej wyrafinowane od drugich, tylko gry identyczne, takie same jak wszędzie, od speluny na brzegach Hongkongu aż po ekskluzywne hotele, w których wielkość konta nie ma żadnego znaczenia. Można tu przepaść i zatracić się, wzlecieć i upaść spalonym słońcem…
O wzlotach i upadkach uzależnionego hazardzisty, o rozświetlonych salach i krupierskich uśmiechach w złaknionym mamony Makau opowiada „Ballada o drobnym karciarzu” Lawrence’a Osborne’a.
Lord Doyle już od miesięcy przesiaduje w najdroższych hotelach w Makau, przesypia dni i wstaje o zmroku, by przepuszczać miliony przy stołach do bakarata. Pławi się w swoim nałogu, gardzi sobą, obarcza winą i tuła po piekielnych kręgach, nie potrafiąc się wyzwolić. Jednak jego szczęście zdaje się powoli wyczerpywać, mała fortuna, którą przywiózł ze sobą powoli ulatniać w horrendalnych zakładach i wszystko zmierza ku wielkiemu upadkowi. Kiedy jego wypełniony fałszem świat zaczyna walić się w posadach na pomoc przychodzi mu przypadkiem poznana młoda prostytutka, Dao-Ming, która da mu chwilę oddechu, a z którą spędzi krótki moment swojego życia. To właśnie ona jako pierwsza pozna prawdziwą historię Lorda Doyle.
Zaskakująca jest ta opowieść o samotności, o zniszczeniu nałogiem i poniżeniu. Doyle ma w sobie urok podstarzałego dandysa na skraju, balansującego pomiędzy rozpaczą a euforią, coś eleganckiego i prostackiego jednocześnie. To jedna z tych postaci, w których dojrzeć można cały ciężar drążących go od środka win, w którego oczach odbija się nienawiść i pogarda do samego siebie. Kogoś, kto zapętlił się i zagubił w salach wypełnionych sztucznym blichtrem, dających złudne poczucie stałości, bo nic nigdy się tam nie zmienia, tylko stan konta, tylko bieg fortuny. Osborne otworzył przed nami serce człowieka uzależnionego od hazardu, wpatrzonego w karty i oczy krupierów, omamionego duchotą i hektolitrami procentów połykanych każdej nocy. To taka odwrócona rzeczywistość, teatr pozorów, gdzie nic nie jest takie jak powinno być, a pod złotą fasadą i niby szczęśliwą czerwienią kryje się zgnilizna i fetor moralnego brudu.
Kiedy fasada elegancji zanika, kiedy przegrana daje w kość i nie ma już szansy odbicia, tylko wrażliwość i prawdziwe piękno mogą uratować kogoś takiego jak Doyle. I takim kwiatem pośród smrodliwych bagien jest Dao-Ming, która podobnie jak nasz bohater jest wyrzutkiem, outsiderem, kimś, kto nigdzie do końca nie pasuje, pomimo usilnych starań. Młoda call girl staje się tym, co realne, a jej autentyczność pozwala po części oczyścić czarną od kłamstw i zbrodni duszę Doyle’a. W jej ramionach upadają karciane ideologie, znikają przesądy hazardzisty, pozostaje namiętność – pot, ślina i łzy, oczyszczające w swojej prostocie. Tylko że ballada jest płynna, faluje i pędzi, by zatoczyć koło i rozpocząć opowieść znów od pierwszej zwrotki.
Nie przez przypadek powieść Lawrence’a Osborne’a porównuje się do kunsztu Dostojewskiego. „Ballada o drobnym karciarzu” ma w sobie to przygnębiające poczucie przemijającego życia, obarczonego winą, złamanego nałogiem, obezwładnionego myślą zarówno o wygranej, jak i przegranej. Smutek pariasa, człowieka, który na zawsze pozostanie na marginesie, nawet taplając się w złocie, któremu nikt nie będzie umiał spojrzeć w oczy, bo w nich jedynie pustka i zatracenie. Osborne’owi udało się w piękny sposób uchwycić epizod cudzego życia, wtłoczyć poezję między neony i kicz, nadać całości wyjątkową formę gatunkowej prozy, która porwie serce i rzuci na fale kapryśnej fortuny.
„Ballada o drobnym karciarzu” to proza z wyższej półki, miejscami oniryczna, hipnotyzująca atmosferą powtarzającej się w kółko chińskiej nocy w Makau. Mijają godziny, uciekają miliony, a uśmiech krupiera obiecuje zwycięstwo i zachęca, by nie zwracać na nic uwagi i stawiać najwyższą stawkę.
O.
FABUŁA:
- Lord Doyle przebywa w Makau od wielu miesięcy i głównie spędza czas rozpuszczając niemałą fortunę, przywiózł ze sobą z Anglii. Czasami wygrywa, ale zazwyczaj przegrywa horrendalne sumy, bo szczęście w takich miejscach to kapryśna kochanka. Kiedy jego życie chyli się ku upadkowi z kolan podnosi go młoda prostytutka, z którą spędza krótki moment swojego życia, a w której odnajdzie na krótki czas bezpieczną przystań.
TEMATYKA:
- Hazard, uzależnienie, kasyna, Makau, Chiny, Hongkong, samotność, nałóg, zagubienie, zatracenie.
DLA KOGO?
- Dla czytelników spragnionych prozy na najwyższym poziomie, nawiązującej do klasyki literatury, która przenika na wskroś ludzką duszę.
*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem ZNAK. <3
**Po więcej „Ballady o drobnym karciarzu” koniecznie zajrzyjcie na vloga!