Site icon Wielki Buk

„Eva, Teva i więcej Tev” Kathryn Evans – recenzja

Literatura młodzieżowa uwielbia czerpać inspiracje z klasyki, z dobrze znanych, tak docenionych, uniwersalnych opowieści, które trafiły do masowej wyobraźni. Stąd wariacje baśni, przeróbki legend, czy wszelkie możliwe nawiązania do światowego folkloru. Terytorium bezpieczne i sprawdzone, z dużą szansą na powodzenie u sporej liczby czytelników, a to z kolei daje szansę na niekończące się kontynuacje, na rozbudowany fandom i rzesze stojących po autograf młodych książkoholików. Czasami jednak pisarze young adult zdobywają się na odwagę i porzucają rozpopularyzowane literackie tropy, by podążyć własną ścieżką i zaczerpnąć inspiracji zgoła skąd indziej, tam, gdzie jeszcze zaglądało niewielu.

Debiutancka powieść Kathryn Evans opuszcza właśnie te bezpieczne rejony i sięga po science fiction gatunek chyba najmniej popularny w literaturze młodzieżowej, na dokładkę z domieszką podstaw cielesnego horroru. W ten sposób do rąk czytelnika trafia Eva, Teva i więcej Tev.

Z jednej strony Teva to typowa nastoletnia dziewczyna. Ma ukochaną przyjaciółkę Maddy, wspaniałego, oddanego chłopaka imieniem Ollie i tłum znajomych. Do tego jest zdolna, nauka przychodzi jej z łatwością i marzy o świetlanej przyszłości na wybranej samodzielnie uczelni. Wie jednak, że ta przyszłość najpewniej nigdy nie będzie możliwa. Czemu? Teva nie jest jedyną Tevą w swoim domu. Raz do roku jej ciało rozrywa się na dwie różne osoby, jedna pozostaje w ukryciu, druga przejmuje życie swojej poprzedniczki i o rok starsza idzie w świat. Kilkanaście innych dziewczynek schowanych przed światem, bez szansy na normalne życie, z mamą, która boi się ujawnić rodzinny sekret. A jeśli jedna z Tev postanowi złamać zakaz? A druga spróbuje powstrzymać siłą nieuchronny podział?

Już na początku lektury tej młodzieżowej powieści czytelnika może zaskoczyć odczuwalna fascynacja naukowym eksperymentem à la kinowa twórczość Davida Cronenberga. Te rozczapierzające się ciała, te rozrywające się tkanki! A to nie wszystko, bo między stronami czekają też zabawa genami, wykorzystywanie dzieci do badań klinicznych, czy testowanie niebezpiecznych substancji laboratoryjnych. Kathryn Evans nie unika obrzydliwości, ale ogranicza epatowanie okrucieństwem, tak, by młody czytelnik nieprzyzwyczajony do tego typu konceptów nie poczuł się z gruntu odrzucony. Należy jednak przyznać, że sam pomysł podziału komórek, z wykorzystaniem efektu wychodzenia jednej postaci z drugiej brzmi ciekawie, nieco mrocznie i nietuzinkowo. Co więcej, sporo tutaj rozwiązań pozostawionych jest wyobraźni czytelnika, niektóre z nich ledwie zarysowane, co tylko wzmacnia efekt cielesnej niesamowitości.

Eva, Teva i więcej Tev to opowieść o inności, o bólu i rodzinnych tajemnicach, które trzeba chronić za wszelką cenę. To także historia poświęcenia względem drugiej osoby, względem samej siebie, względem swojej rodziny, która nie jest być może idealna, ale jest jedynym, co chroni sekret, co odgradza od bezlitosnej rzeczywistości. Co prawda sam koncept fabularny pozostaje nieskomplikowany, a bohaterowie po młodzieżowemu uproszczeni, ale eksperymentalne tło dla całości nadaje tej powieści odpowiedniej dawki pieprzu, która spodoba się młodocianym miłośnikom oryginalnych opowieści rodem z science fiction. Widać, że Kathryn Evans miała pomysł i zrealizowała go nie podążając ślepo za najpopularniejszymi trendami w literaturze młodzieżowej. Tym samym stała się ciekawym głosem young adult, który być może rozbrzmiewać będzie w wyobraźni niejednego czytelnika.

O.

FABUŁA:

TEMATYKA:

DLA KOGO?

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem YA. <3

**Zapraszam na filmik i na ROZDANIE! (wieczorną porą)

Exit mobile version