Site icon Wielki Buk

„444” Maciej Siembieda – recenzja

Ciemne plamy na mapie historii kuszą i inspirują. Nie ma co się dziwić, bo w końcu tylko nielicznych faktów możemy być pewni do samego końca, reszta pozostaje interpretacją, operowaniem na cienkich granicach prawdy historycznej a fikcji, od jednego stałego punktu do drugiego, po cienkim lodzie, samemu wypełniając luki. Kiedy jedynie historia nowożytna pozostaje pewnikiem, to już historia wieków dawnych otwiera tysiące ścieżek dla szukających inspiracji twórców. Pojawiają się tajemnice, niedomówienia tworzą niemal same, a to z kolei aż prowokuje do kulturowej zabawy.

Taką zabawę faktami i fikcją podejmuje polski dziennikarz, specjalista od śledztw historycznych Maciej Siembieda w powieści 444.

Wszystko zaczyna się od prastarej przepowiedni niczym z Baśni Tysiąca i Jednej Nocy. Księżyc kłamca, piaski pustyni, zdrada w ferworze wojny i proroctwo, od którego zależą losy świata. Mijają lata, mijają wieki, tylko nieliczni wtajemniczeni są w wiedzę z przeszłości, w tym polski malarz Jan Matejko, który na jednym ze swoich obrazów zamyka wskazówkę do zrozumienia prawdy. W przyszłości na trop jego pędzla trafi między innymi podrzędny dziennikarz Paweł Włodarczyk, by zginąć z rąk sekretnego bractwa i tym samym rozpędzić współczesną maszynę, pełną niedopowiedzeń, tajemnic i zbrodni. Ze starożytną zagadką przyjdzie zmierzyć się prokuratorowi Jakubowi Kani z IPN, by odkryć spisek na światową skalę.

Kto by pomyślał, że polska zagadka historyczna może posłużyć za kanwę przygodowej opowieści! Nie sposób nie porównać powieści Macieja Siembiedy do stylu bestsellerowej twórczości Dana Browna, z Kodem Leonarda da Vinci na czele, bo to chwytliwe porównanie narzuca się na język niemal samo, razem z truizmem w stylu kodu Matejki, czy polskiego Dana Browna. W 444 pisarz w podobnie zręczny sposób wykorzystuje fikcję literacką, by swobodnie bawić się faktami historycznymi, mieszając je z domysłami i popularnymi przypuszczeniami, otwierając przed czytelnikiem wiele możliwych ścieżek interpretacyjnych. Całość podrasowana jest ideą spisku na szeroką skalę oraz przemocą, która przez wieki towarzyszy historycznym wydarzeniom, stwarzając wrażenie, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Tajne stowarzyszenia, sekretni zabójcy, tajemnicze porozumienia na najwyższych szczeblach władzy, a to wszystko w otoczce niemal nierealnej przepowiedni o kontrowersyjnym zabarwieniu kulturowo-religijnym.

Co prawda powieść 444 oparta jest o nieco uproszczony schemat fabularny szeroko eksploatowany współcześnie w powieści sensacyjno-przygodowej, ale tym samym jest ona zrozumiała dla wszystkich, przystępna i zachęcająca do lektury dla czystej przyjemności. Tutaj baśń łączy się z historią, tajemnica z kłamstwem, a kluczem do odkrycia rozwiązania zagadki jest narodowe dziedzictwo, tak intrygująco wykorzystane, by idealnie sprostać swojej roli przekaźnika tajnej wiedzy. Maciej Siembieda wykreował pełną rozmachu fabułę, z polskim twistem, rozciągającą się całe lata wstecz i w przyszłość, dając dość niekonwencjonalną wizję wydarzeń, które nastąpią. Bywa zabawnie, bywa mrocznie i jak to w powieściach tego typu czasami mocno na wyrost, ale nie ma co ukrywać tak musi po prostu być.

O.

FABUŁA:

TEMATYKA:

DLA KOGO?

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Wielka Litera.

Exit mobile version