Mija dwadzieścia lat od chwili wydania pierwszego tomu serii o ukochanym czarodzieju świata literatury, czyli Harrym Potterze, co nastraja nie lada magicznie także starszych czytelników fantastyki. J.K. Rowling obudziła w sercach magiczne ciągoty, przywróciła niejako fascynację klasycznym światem baśni, legend i czarodziejstwem wszelakim. Za jej przykładem ruszył tłum twórców popkultury zaoferowany możliwością korzystania z okazji, zahipnotyzowany dzikim niemalże sukcesem, nierealnym już do powtórzenia w tak globalnej skali. I chociaż historia Harryego wciąż swoiście trwa, a jego uniwersum poszerza się i rozpęcznia, to potrzeba magii także w tej nieco odmiennej, bardziej klasycznej i tradycyjnej odsłonie istnieje niezmiennie i przyciąga rzesze kolejnych spragnionych czarów czytelników.
Taki magiczny czar rzuca wyjątkowa powieść, która może olśnić młodszych, polskich czytelników, a która rozpoczyna magiczny cykl Kroniki Jaaru Adama Fabera, czyli Księga Luster.
Kate Hallander mieszka u boku ciotki w Londynie i jest zwyczajną nastolatką aż do chwili, kiedy okazuje się, że ze zwyczajnością ma niewiele wspólnego. Pewnego dnia, przyciągnięta urokiem sklepu z czarodziejskimi przedmiotami, staje u jego progu, a właścicielka domyślając się jej niezwykłego potencjału przekazuje jej Księgę Luster, wypełnioną zaklęciami na każdą możliwą okazję. Przypadkiem, rzucając swój pierwszy urok, Kate trafia do baśniowej krainy feerów, by tam odkryć, że nie tylko jest dobrze zapowiadającą się wiedźmą, ale wiedźmą z prawdziwą misją.
Feery, czyli wróżki damskie i męskie żyjące na kwiatach, jednorożce z charakterem, a wokół nich złowieszcze nimfy o czarnych sercach i potwory, przynależne ciemności oto kraina Jaaru stworzona przez Adama Fabera. To fantastyczne miejsce, świat nieodłącznie powiązany z naszym, tym po drugiej stronie, w którym podobno również ukrywają się magiczne istoty. Magia to nie tylko codzienność tych tajemniczych stworzeń, ale także broń i sposób na to, by przetrwać. Lub wymusić to, czego pragną. Dobro i zło, jak zwykle toczą swoje mniejsze i większe bitwy, losy ludzi i czarodziejów łączą się w nieoczywisty sposób, a wszystko to w przeświadczeniu, że gdzieś tam istnieje niewidzialna kraina, do której można trafić, jeśli tylko niefortunnie zabawisz się magią.
Adam Faber wykreował wciągającą, miejscami wzruszającą opowieść dla młodszych czytelników, którym marzą się baśniowe, fantastyczne krainy tryskające magią i czarodziejstwem. Poza londyńską miejscówką fabularną niewiele tu angielskości, czy londyńskości per se, dlatego nie ma sensu wyszukiwać porównań do kultowego dzieła Rowling i raczej pozostać przy samej potrzebie magii, a tę Kroniki Jaaru. Księga Luster zaspokajają pod każdym względem. Dużo w tej historii uroku i prostoty, co z pewnością ucieszy czytelników poszukujących nowych, zaczarowanych krain.
O.
*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Czwarta Strona. <3
**Zapraszam na filmik i na ROZDANIE!