Literacka horda Hunów w postaci Remigiusza Mroza nie daje czytelnikom wytchnienia, atakując w postaci najnowszej powieści kryminalnej z wątkiem obyczajowym Listy zza grobu, która rozpoczyna świeżutki nowy cykl z patomorfologiem Sewerynem Zaorskim w roli głównej.
Patomorfolog Seweryn Zaorski wraz z dwoma małymi córeczkami powraca po latach do swoich rodzinnych Żeromic , by rozpocząć nowe życie i nową pracę w nowym miejscu, z dala od przeszłości. Nie ma pojęcia, że pierwsze co napotka na swojej drodze tajemnicę związaną z jego dawną ukochaną, dzisiaj szczęśliwą matką, żoną burmistrza i dobrego przyjaciel Seweryna w jednym Kają Burzą Burzyńską. Kaja od lat, każdego roku, otrzymuje list od swojego zmarłego ojca. A w owych listach niby nic specjalnego do chwili, gdy nie okazuje się, że każda z wiadomości ma swoje drugie dno. Seweryn i Kaja wpadają na pierwszy trop, potem kolejny, pojawia się pierwszy trup i ni stąd, ni zowąd cała sprawa zaczyna komplikować obojgu życie. Co Seweryn robi w Żeromicach? Co stało się z ojcem Kai? Dokąd zaprowadzą ich tropy z listów zza grobu?
Małe miasteczko o ustalonych zasadach, bohater z przeszłością, który wraca na stare śmieci, tajemnica z przeszłości oraz mała społeczność, która lubi babrać się w swoich brudach, czyli wszystko co ma być jest na swoim miejscu. Na dokładkę moralnie dwuznaczny główny bohater, który co prawda bywa stereotypowo patomorfologiczny kłania się cierpki humor człowieka przywykłego do obcowania z trupami bardziej niż z żywymi ludźmi ale ma sekret, który ukrywa głęboko w swoich aktach, a sekret ten sprawia, że chcemy przyjrzeć się tej postaci bliżej. Remigiusz Mróz ma czuja do tworzenia takich bohaterów, którzy jak dotąd jedynie sporadycznie albo wcale nie pojawili się jeszcze w polskiej literaturze popularnej, i dobrze wie, jak tę pustkę wykorzystać.
Listy zza grobu nie zmienią Waszego życia, nie rzucą Was na kolana, nie przewartościują Waszej egzystencji, ale w zamian Remigiusz Mróz oferuje Wam wciągającą opowieść, która ma smakowity potencjał na kolejne części. To nie jest Ulissess Jamesa Joycea, tylko klasyczna popowa lekka historia sensacyjna, w dobrze znanym miłośnikom twórczości mrozowej stylu. Akcja mknie na rączych skrzydłach, niczego nie ma za dużo, niczego za mało, trochę tradycyjnej przepychanki w dialogach i zmierzamy prosto do celu. To ten rodzaj powieści, która jak scenariusz rysuje nam się w głowie i widzimy potencjał aktorski Mróz w końcu jako jeden z pierwszych wprowadził do literatury polskiej techniki serialowo-filmowe i jak widać po liczbie czytelników, to się po prostu sprawdza.
W przypadku takich pisarzy jak Remigiusz Mróz warto samemu sięgać po kolejne tytuły spod jego pióra, bo istnieje bardzo duża szansa, że wśród wielu rozmaitych tytułów czytelnicy znajdą coś dla siebie. Jak dla mnie Listy zza grobu to akcja: fascynacja. Czekam na kolejne tomy!
O.
*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem FILIA. <3
**Zapraszam na filmik i na KONKURS!