Site icon Wielki Buk

„Droga” Cormac McCarthy | DUŻY BUK

Od lat zbierałam się, by opowiedzieć o Drodze Cormaca McCarthyego. Od lat ważyłam słowa, mieliłam je w głowie, przeżywałam w sercu. Powieść czytałam trzykrotnie. Trzykrotnie zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Jak to McCarthy pisarz mojego życia.

Syreni świat. Tak Cormac McCarthy nazywa nasz świat, naszą rzeczywistość, ten czas, tu i teraz. Syreni świat, który w obliczu klęski i śmierci powraca we wspomnieniach, omamia stłamszonego wędrowca przyszłości, pozwala mu śnić, by na jawie brutalnie wybudzać z majaków. A gdyby wszystko to, co znamy blask słońca, błękit nieba, zieleń traw, szum drzew, chlupotanie morza gdyby wszystko obróciło się w pył? Tylko syreni świat mógłby dawać nadzieję na jutro, które najpewniej nie nadejdzie. Tylko syreni świat mógłby rozszarpywać stare rany, ale popychałby także nogi naprzód, na drodze ku potępieniu. Tylko syreni świat podsycałby ostatnie iskierki dobra, które musiało zaszyć się w niedostępnych ciemnościach.

Gdyby ziemia pokryła się pyłem, gdyby słońce gasło za gęstymi chmurami, gdyby ogień pożerał wszystko wokół, gdyby nastała kraina śmierci Ale Droga pozostała. Setki kilometrów poplątanych ścieżek, po której snują się ostatni ludzie niczym duchy, niczym zjawy. Po Drodze, w kierunku południa, w kierunku morza, zmierzają ojciec i syn, mężczyzna i chłopiec. Ojciec wie, że nie zostało mu za wiele czasu, a chłopiec jest jedyną nadzieją w tym rozpaczliwym świecie.

przeł. Robert Sudół

Na Drodze, jak to u Cormaca McCarthyego, czeka na wygnanych z raju wędrowców zło. Niekończące się połacie ludzkiego okrucieństwa, bezwzględności tak bestialskiej, że trudno ją ująć słowami. Może dlatego Droga jest tak niewielka objętościowo. Wystarczyły zarysy ludzkiego barbarzyństwa i obserwująca to z bliska bezradność, która aż dusi serce. Jego bohaterowie zmagają się życiem, z każdym kolejnym dniem, wcale nie po to, by swój byt polepszyć w jakikolwiek sposób, ale by przetrwać. Nic więcej. Przeżyć kolejny nadchodzący dzień. Dotrwać do kolejnego brzasku. A wokół kanibale, pożeracze mięsa i duszy, potwory w ludzkiej skórze, demony piekielne, które objęły panowanie. Chciałoby się zasnąć, chciałoby się zniknąć, pogrążyć w majakach syrenich światów, ale trzeba iść dalej. Naprzód. Krok za krokiem

Kto sięga po prozę Cormaca McCarthyego, ten musi przygotować się na ten konserwatywny pesymizm. Na fale emocji, które przepływają przez nasze serce, prosto do czytelniczej duszy. Na oszczędny język, który obezwładnia swoim pięknem. Na surowe, precyzyjne zdania, które zadają bezlitosne ciosy. Na westchnienia rozpaczy i przerażenia zmieszanych z zachwytem. Kłania się William Faulkner. Uśmiecha się Flannery OConnor.

Czy Droga to proza wybitna? Tak. Duży Buk. Jeden z największych.

O.

Więcej Cormaca McCarthyego na Wielkim Buku:

W ciemność: TUTAJ
Dziecię Boże: TUTAJ
Rącze konie: TUTAJ

Exit mobile version