Książka bardzo osobista, opowieść intymna, pełna wyjątkowych kobiet, wyjątkowych pisarek, wyjątkowych historii – „Czarne mleko” Elif Shafak.
„Ta książka została napisana nie tylko dla matek, które przeżyły albo przeżyją podobną depresję, ale dla wszystkich – dla mężczyzn i kobiet, dla osób samotnych i małżeństw, dla rodziców i dzieci, dla pisarzy i czytelników – którzy czasami nie radzą sobie w życiu z mnogością ról do odegrania i obowiązków do spełnienia.”
PRZEZ CZARNE MLEKO
„Na kartach tej książki spisałam historię tego, jak zmierzałam się z moją wewnętrzną różnorodnością i tego, jak nauczyłam się tworzyć Jedność.”
Elif Shafak nie planowała zostać matką, ale gdy zaszła w ciążę nie wahała się ani przez chwilę. Po porodzie jednak zachorowała na depresję poporodową. Nie mogła pisać, nie mogła się odnaleźć, nie czuła tego, co podobno powinny wg społeczeństwa odczuwać świeżo upieczone mamy. Co więcej, nagle okazało się, że jej dotychczasowy styl życia – na pół koczowniczy, podróżniczy – nie odpowiada jej nowej roli. Spróbowała podejść do sprawy najbardziej życiowo, okazało się, że nie ona jedna zmaga się z pogodzeniem macierzyństwa i życia, jakie budowała przez lata. Podeszła do problemu jak pisarka – w budowaniu nowej jedności, poczucia spełnienia i zrozumienia pomogły jej inne pisarki. Legendy literatury, kobiety, które wybrały macierzyństwo świadomie, które matkami zostały z przypadku, lub zdecydowały się nie mieć dzieci. Wszystkie pisały i między słowami odnalazły siebie.
PISANA Z SERCA
„Mimo to jestem pewna, że ta historia została spisana czarnym mlekiem i białym atramentem – mieszanką gawędziarstwa, macierzyństwa, depresji i zamiłowania do podróży, destylowaną przez kilka miesięcy w temperaturze pokojowej.”
I tak w „Czarnym mleku” przewijają się nazwiska tych kobiet, które przez ostatnie dziesięciolecia tworzyły literaturę, ze szczególnym zwróceniem uwagi na pisarki świata literatury Zachodu. Sylvia Plath i jej dręczące obawy, poczucie spełnienia i niespełnienia, koszmar konieczności, którego nie była w końcu w stanie wytrzymać. Simone de Beauvoir, ikona feminizmu, która nigdy nie została matką, ale przez całe życie „matkowała” młodym kobietom i mężczyznom, którzy przewijali się przez salony jej i Sartre’a. Ayn Rand z jej pochwałą egoizmu, której poglądy a życie prywatne stanowią intrygujący dysonans poznawczy. Są i Virginia Woolf, Ursula K. Le Guin, Toni Morrison… Jest ich wiele, wiele więcej – to w ich życiorysach Elif Shafak dopatruje się odpowiedzi, przez ich pryzmat próbuje ułożyć samą siebie.
W międzyczasie wspomina swoje własne emocje i doświadczenia związane z ciążą i z początkami macierzyństwa. Konfrontuje swoje obawy na sposób iście Shafakowy, poetycki, literacki, robi to nie zanurzając się za głęboko w ciemność, ale trzymając się powierzchni. Robi to nawet z przymrużeniem oka, obnażają absurdy społeczne, operując zaskakującymi metaforami. Rozkłada swoją osobowość na części – części głęboko ze sobą skonfliktowane. Kobieta odgrywa w końcu wiele ról w swoim życiu (zresztą, każdy człowiek dopasowuje się do okoliczności), często są to role całkowicie sobie przeciwne. Shafak wierzy jednak, że konflikt może zostać zażegnany, ba, że wyjście jest na wyciągnięcie ręki. „Czarne mleko” ma tym samym niezwykle optymistyczny wydźwięk, pozostawia po sobie wiarę i głęboko zakorzenioną nadzieję.
„I tak mniej więcej toczy się teraz moje życie: robię krok w tył, ruszam do przodu, upadam, wstaję, idę dalej, potykam się i kolejny raz ląduję twarzą przy ziemi, zbieram się w garść i podejmuję marsz.”
Elif Shafak bryluje w opowiadaniu historii. Jest trochę jak ta współczesna Szeherezada – snuje dziesiątki opowieści, dopełnia je, rozciąga, łączy tak, jak tylko ona potrafi. „Czarne mleko” to jej najbardziej osobista książka. A przecież występują w niej dziesiątki innych kobiet! I chociaż nie jest dziełem stricte prozatorskim, to charakter pozostaje podobny do innych dzieł pisarki. To droga Elif Shafak, to jej podróż przez własne słabości, to pamiętnik i wspomnienie, to próba pogodzenia wielu części swojej osobowości w jedność, której czasami tak potrzebujemy. To właśnie po napisaniu „Czarnego mleka” powstała moja ukochana powieść tej autorki do tej pory – „Czterdzieści zasad miłości”.
O.
*We współpracy z Wydawnictwem Poznańskim.