Powieść gatunku family noir, opowieść o rodzinnych sekretach, rodzinnych tajemnicach i zbrodni, która zostawia czytelnika z szeroko otwartymi oczami ze zdumienia – „Daisy Darker” Alice Feeney.
RODZINA DARKERÓW
„Tyle czasu minęło, odkąd byliśmy razem. Zastanawiam się, czy wszystkie rodziny mają tyle tajemnic co nasza. Gdy przyjdzie przypływ, odetnie nas od reszty świata na osiem godzin. Wątpię, abyśmy po odpływie mogli jeszcze kiedykolwiek być razem.”
Rodzina Darkerów już dawno nie spędzała wspólnie czasu. Teraz, po latach, nadarzyła się okazja – babcia kończy osiemdziesiąte urodziny. Wierzy, że to jej ostatnie urodziny, więc to właśnie teraz ujawni swój testament. Darkerowie zbierają się w komplecie w rozpadającym się domu babci na kornwalijskich klifach. Domu, który co kilka godzin zostaje odcięty od świata przypływem. Do domu przyjeżdża również Daisy. Daisy, która od lat choruje na serce, a która równie blisko serca nosi swój sekret. Przygląda się rodzinie i wie już, że nie wszyscy opuszczą go żywi. Jaką tajemnice skrywają Darkerowie? A jak sekret Daisy?
FAMILY NOIR
„Rodziny są jak linie papilarne; nie ma dwóch identycznych i każda zostawia ślad. W gobelinie mojej rodziny istniało kilka luźnych nici. Miał postrzępione krawędzie na długo przed moimi narodzinami, a jeśli mu się uważnie przyjrzeć, znajdzie się nawet kilka dziur. Niektórzy ludzie nie potrafią dostrzec piękna w niedoskonałości, ja jednak zawsze kochałam babcię, rodziców i siostry. Bez względu na ich stosunek do mnie i na to, co się stało.”
Ten jeden wspólny wypad. Ta jedna zjawiskowa miejscówka. Ta jedna dysfunkcyjna rodzina. Ta drążąca ich, budząca grozę tajemnica. Ta, która sprawiła, że rodzina zgniła od środka, rozpadła się, zagubiła. Oto przepis na family noir, thriller rodzinny, dreszczowiec obyczajowy, w którym to właśnie więzy rodzinne i rodzinne sekrety odgrywają najważniejszą rolę. „Daisy Darker” to doskonały przykład gatunku, którego kolejne rozdziały pożeramy zachłannie, pożeramy łapczywie, ciekawi tego, jak ta historia się zakończy. Zanim jednak dotrzemy do wielkiego finału, to po drodze musimy być gotowi, by wyłapać te najważniejsze wskazówki, wszystkie tropy, jakie Alice Feeney zostawiła nam po drodze. Tylko wtedy nasz wewnętrzny detektyw będzie w stanie odgadnąć, o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi.
Fabuła rozkręca się niespiesznie. Obserwujemy przyjazd rodziny, poznajemy po kolei jej członków. Kluczem do ich historii pozostaje Daisy, nasza narratorka. Od pierwszych zdań jednak zdajemy sobie sprawę, że musimy mieć do niej ograniczone zaufanie, musimy spoglądać głębiej, czytać między słowami. W końcu – jak sama powtarza – ona ma swój własny sekret, a jak to z sekretami bywa – może być co najmniej niebezpieczny i dwuznaczny. Alice Feeney potrafi budować nastrój, panuje nad każdym detalem, nad każdym wspomnieniem, nad każdym wątkiem. Tutaj nawet miejsce ma znaczenie, swoje drugie dno. Poszarpane klify Kornwalii, walące o kamienie fale, bezlitosny przypływ, przed którym nie ma ucieczki… Każdy aspekt „Daisy Darker” ma swój ukryty sens, a fragmenty zagadki wskoczą na swoje miejsce w swoim czasie. No chyba, że odnajdziemy je wcześniej.
Mam słabość do takich rodzinnych, mrocznych, pogmatwanych historii. Mam słabość do twistów ciemnych i rozpaczliwych. Mam słabość do miejscówek morskich i skalistych. „Daisy Darker” pozwoliła mi zniknąć całkowicie na kilka godzin, zanurzyć się w mroku i wynurzyć z oczami wielkimi z wrażenia. Niektóre wątki odgadłam, połapałam się, połączyłam nitki. Ale jest coś, czego się nie spodziewałam, czujność gdzieś po drodze straciłam, więc efekt „wow” uderzył we mnie z siłą rozpędzonego pociągu. Mam nadzieję, że i Wam spodoba się thriller rodzinny Alice Feeney, żeby zbije Was z tropu i jak ja przez moment będziecie w szoku po skończonej lekturze.
Dla fanów „Szklanego domu” Eve Chase, „Malibu płonie” Taylor Jenkins Reid czy „Papierowego pałacu” Mirandy Cowley Heller.
O.