Site icon Wielki Buk

„Jak sprzedać nawiedzony dom” Grady Hendrix | Bezsenne Środy

Okładka książki "Jak sprzedać nawiedzony dom" Grady Hendrixa, napis "najlepsza książka Grady'ego Hendriksa?", rysunek domu

W Bezsenną Środę najsmutniejsza i najstraszniejsza powieść Grady’ego Hendrixa do tej pory, ale czy… najlepsza? „Jak sprzedać nawiedzony dom”.

LOUISE I MARK

Louise i Mark wychowywali się w ciepłym, kochającym domu u boku cichego ojca, naukowca, i matki o iście artystycznej duszy. Relacje rodzeństwa od lat jednak są dość… skomplikowane. Kiedy ich rodzice giną w tragicznym wypadku, wbrew wszystkiemu muszą się spotkać, muszą poukładać swoje sprawy i zająć się tym, co po nich zostało. A został dom pełen specyficznych artystycznych projektów ich mamy, która całe życie była lalkarką i prowadziła swój teatrzyk. Ba, Louise i Mark wychowali się wśród jej lalek, wśród ożywianych jej głosem zabawek, pluszaków i marionetek, którym nadawała sens istnienia. Pośród wzajemnych żalów, wyrzutów i złości, Louise i Mark odkryją coś, co nadało kształt całej ich przeszłości.

CZY STRASZY?

Skrajne emocje. Nie da się inaczej wyrazić tego, do czego doprowadził mnie Grady Hendrix. Podczas lektury „Jak sprzedać nawiedzony dom” bywały momenty śmiechu, smutku i szalonego strachu. Do tej pory żadna lektura horroru nie miotała tak bardzo moim wnętrzem!

Historia Louise, jej brata i rodziny zaczyna się niczym przygnębiająca powieść obyczajowa. Rodzice giną w koszmarnym, niewyjaśnionym do końca wypadku. Louise zostawia córeczkę i wyrusza do rodzinnego domu. Hendrix skupia się na jej relacjach z bratem – chaotycznych, pełnych niedomówień i gniewu. Dom przestaje być wspomnieniem, a staje się miejscem batalii rodzeństwa, którzy spoglądają na dom jak problematyczny spadek. Siostra chce przejrzeć wszystko i zanurzyć się w pozorach wspomnień. Brat chce zmieść wszystko z powierzchni ziemi i sprzedać najszybciej jak się da. W ich słowach, w ich wzajemnych oskarżeniach można odnaleźć niejedną rodzinę w każdej części świata. Można parsknąć śmiechem. Można się zamyślić. Hendrix usypia naszą czujność.

Groza i strach wczołgują się zupełnie niezauważenie. Dom jak to dom – był świadkiem wielu radości, ale też wielu tragedii. A ten dom jest bardzo charakterystyczny. W jego ścianach bowiem patrzą tysiące oczu… Całość prowadzi kultowa powieść dla dzieci Margery Williams „Aksamitny Królik”. Ale u Hendrixa zyskuje drugie, koszmarne znaczenie.

NAJLEPSZY HENDRIX?

To jest najlepsza powieść Grady’ego Hendrixa do tej pory. Nie spodziewałam się, że uderzy we mnie z taką siłą. Skończyłam połykając łzy. Dziwne, prawda? Najpierw miałam oczy szeroko otwarte z przerażenia, by w jednej chwili wielki kamień smutku spadł na mnie z impetem. Hendrix robi to jednym celnie użytym zdaniem, sprawia, że horror nabiera kolejnego, głębszego znaczenia. Bo „Jak sprzedać nawiedzony dom” jest horrorem w najlepszym tego słowa znaczeniu. Horrorem w całej swojej krasie. Horrorem, który nie tylko przeraża, nie dając nic w zamian, ale zostawia nas pełnych emocji, przemyśleń, wspomnień. Rzadko się trafia taka perła, która wypełnia wszystkie nierealne względem książki i gatunku oczekiwania. Grady Hendrix wypełnił wszystkie pola, odhaczył wszystkie kratki. Zostawił mnie rozerwaną na kawałki i chwilę zajmie mi jeszcze zanim się pozbieram.

„Jak sprzedać nawiedzony dom” to właśnie jest to, o czym tyle razu Wam mówiłam i pisałam – to jest to, czy jest horror, co potrafi robić z człowiekiem. Oby więcej takich!

O.

Exit mobile version