Moi Drodzy!
Jak cudownie, ach, jak wspaniale, bo już jesień na progu! Tuż tuż, zapuka i zacznie się moja ukochana pora roku 😀 Będzie wiało, będzie padło, będzie zimno i przyjemnie. Rześkie, chłodne powietrze, przyjemny wicherek od czasu do czasu – to zdecydowanie to co lubię najbardziej na świecie. Na dokładkę era spadających, szumiących liści i kasztanów, które zebrałam skrycie, zanim miejscowe dzieciaki zauważyły co się święci. Wszystko żółte, czerwone i przepełnione intensywnym zapachem przyrody szykującej się do snu.
Poza tym to czas dyń, kabaczków i cukiń różnorakich, więc nic tylko się obżerać i gotować w wielkiej radości. Dni staną się coraz krótsze. Przyjdzie pora gorących herbat z sokiem malinowym lub imbirem. Ewentualnie gorącej czekolady. Wieczory wełnianych skarpet i przesiadywania pod kocem z bukiem w ręku. Czas pysznych ciast, z dyniowcem na czele i oczekiwania na jedno z ulubionych świąt w roku, czyli Halloween.
Tak, tak, nic tylko się zachwycać 😀 Jak co roku, jesienną porą sięgam po lektury mroczniejsze, najlepiej ze straszydłem jakimś w tle, bo straszydła i gotyk idealnie sprawdzają się, gdy za oknem mrocznie i siąpi deszcz. Przydają się też książki dłuższe, grubaśniejsze, mocno sycące o intensywnych smakach. I taka właśnie będzie ta jesień – przepyszna.
Z tej okazji przygotowałam dla Was mój zupełnie subiektywny wybór lektur idealnych na nadchodzący wietrzno-deszczowy czas, wraz z kilkoma zapowiedziami moich kolejnych buków:
1. „Opactwo Northanger” Jane Austen („Northanger Abbey”)
Cudowna i jedyna w swoim rodzaju Jane stworzyła prześwietną parodię powieści gotyckich, tak modnych w początku dziewiętnastego wieku. Jest w tej powieści wszystko, co tak klasyczne dla jej prozy: humor, Bath, inteligentna bohaterka i cała masa fabularnych perypetii. Ale najważniejsza w tej powieści jest tajemnicza posiadłość, w której, co bardzo możliwe, skrywane są brudne sekrety i mroczne rodzinne tajemnice. Świetna zabawa w klasycznym stylu.
Całą powieść znajdziecie do poczytania na stronie Project Gutenberg TUTAJ.
2. „Poganka” Narcyza Żmichowska
Perfekcyjnie romantyczna. Genialnie gotycka. Mroczna i namiętna, w zasadzie modelowa dla gatunku. A w dodatku kryje w sobie moc perełek do odnalezienia, jak wszystkie powieści szkatułkowe. Grupa przyjaciół zbiera się umilając sobie jesienno-zimowe wieczory opowieściami i dyskusjami na różnorakie tematy. Jedną z osób jest Benjamin, o którego losach niewielu dotąd słyszało. Pewnej nocy postanawia podzielić się z grupą swoją niezwykłą opowieścią o wielkiej miłości do pogańskiej Aspazji, dla której rzucił wszystko i zatracił się w jej wspaniałym zamku. Pięknie napisana i niezwykle niepokojąca.
Całą powieść znajdziecie na stronie Wolnych Lektur do TUTAJ.
3. „Wywiad z wampirem” Anne Rice
Nadszedł już czas, bym w końcu zapoznała się z prozą Anne Rice i jej wampirzym cyklem, którym podbiła tylu czytelników na całym świecie. Uwielbiam ekranizację i zachwyca mnie już myśl o obłąkanej Luizjanie, po ulicach której przechadzali się Lestat i Louis. Czuję, że to będzie kawał krwistej lektury!
4. „Upiór opery” Gaston Leroux („Le Fantôme de L’Opéra”)
Pewnie niewielu z Was wie, iż ten znany i tak uwielbiany musical Andrew Lloyda Webera (jaki to jest muzyczny szał!), jakim jest historia zamieszkującego w podziemiach paryskiej opery upiora i jego wynaturzonej miłości do młodziutkiej Christine, tak naprawdę oparty jest o powieść. Wciąż jeszcze wyczekuje lektury na półce, ale wiem, że to kawał doskonałego buka na długie jesienne wieczory.
Wersję angielską powieści znajdziecie na stronie Project Gutenberg TUTAJ.
5. „Something Wicked This Way Comes” Ray Bradbury
Ta opowieść za mną chodzi, okrąża mnie i zbliża się nieubłaganie. Co więcej, mam nawet za sobą już sześć bardzo intrygujących rozdziałów, jednak z nieznanych przyczyn przerwałam lekturę jakiś czas temu – zostawiłam sobie na jesień chyba. Dlaczego? Bo akcja tej strasznej historii rozgrywa się w październiku, gdy do amerykańskiego miasteczka, tuż przed Halloween, zajeżdża tajemnicze wesołe miasteczko. Coś dziwnego zaczyna dziać się z mieszkańcami, a zagadkę odkryć ma dwóch nastoletnich przyjaciół. Spodziewajcie się tej jesieni na Wielkim Buku.
6. “Złodziejka Książek” Markus Zusak
Ach, ile ja się o tej powieści pozytywnych recenzji naczytałam i nasłuchałam! Ochy, achy, zachwyty i podkrzykiwania. A na dokładkę nawet jedna negatywna recenzja od Marty, która przekazała mi książkę 😀 Nie mogę w takim wypadku nie przeczytać. Już widzę, że szykuje się lektura pełna wzruszeń i pochlipywania. Wkrótce zabieram się za czytanie.
7. “Miasteczko Salem” Stephen King („Salem’s Lot”)
Nie ma to jak Mistrz Horroru! Cały kunszt Kinga widać właśnie w tej doskonałej opowieści o wampirze, który pojawia się w tytułowym miasteczku i zaczyna siać spustoszenie wśród mieszkańców. Jest krwawo, strasznie i doskonale kingowo – ciary na plecach gwarantowane. Właśnie za takim klimatem tęsknię w jego nowych książkach.
8. “Zamczysko w Otranto” Horace Walpole („The Castle of Otranto”)
Jedna z pierwszych bestsellerowych powieści gotyckich swoich czasów. Oparta na micie znalezionego przed wiekami rękopisu opowiada dzieje zamczyska, które zamieszkuje ród księcia Manfreda. Labirynty, ciemne korytarze, lochy i śmierć, która zdaje się czyhać za każdym załomkiem. A wszystko to w oparach zdrady z przeszłości, kłamstwa i mordu. Klasyka gatunku, niesamowita do dzisiaj.
9. “Carmilla” Joseph Sheridan Le Fanu
Jeśli jest coś bardziej zmysłowego od dziewiętnastowiecznego wampira, stanowiącego obraz ówczesnej cyganerii, to jest to kobieta-wampir, która ni stąd ni zowąd pojawia się w odosobnionym zamku, by uwieść serce młodziutkiej, naiwnej córki jego właściciela. Jest tu nieujarzmiona kobiecość i tajemnica sprzed lat. Do poczytania TUTAJ.
A na dokładkę pełny tekst opowiadania na stronie Project Gutenberg TUTAJ.
10. „Tajemnica zamku Karpaty” Juliusz Verne
Ach, ten Verne! Uwielbiam przygodę! Tej jesieni na pewno będę musiała odwiedzić tajemniczy zamek w Rumunii, który od lat stoi opuszczony, budząc grozę w okolicznych mieszkańcach. Tak się akurat składa, że okolica ta przynależy legendarnie do niejakiego Hrabiego Draculi. Do zamczyska rusza wyprawa, by rozwiązać zagadkę tego niezwykłego miejsca. Już niebawem na Wielkim Buku!
A czego wyczekuję w nadchodzącym sezonie jesienno-zimowym w literaturze? Tytuły są dwa i już nie mogę się ich doczekać.
- „Przebudzenie” Stephen King („Revival”) – sam King napisał na Twitterze, że będzie to porządny, mięsisty horror, do prawdziwego straszenia. Bardzo chcę mu wierzyć i liczę, że to będzie ten King, za którym tak tęskniłam. Przekonam się już 11 listopada (w Polsce premiera 13 listopada nakładem wydawnictwa Prószyński i Ska).
- „Księgi Jakubowe” Olgi Tokarczuk – to będzie dopiero KAWAŁ przepysznego buka! Szykuje się literacka uczta do zachwytów, epicka i z historycznym rozmachem. Pojawi się w październiku nakładem Wydawnictwa Literackiego.
Wydawnictwa zapowiadają perełkowe nowości, z których ja ogromnie polecam Wam dwa tytuły, o których już pisałam na Buku:
- „Wszystko, co lśni” Eleanor Cattor („The Luminaries”) – tytuł wychodzi nakładem Wydawnictwa Literackiego już w październiku; powieść ZACHWYCAJĄCA, do poczytania TUTAJ.
- “Anglicy na pokładzie” Matthew Kneale (“English Passengers”) – już za kilka dni, bo 30 września, pojawi się nakładem Wydawnictwa Wiatr od Morza; CUDO, do poczytania TUTAJ.
To będzie piękny nowy sezon i szykuje się masa porządnego zaczytania 😀
Bo warto czytać.
O.
P.S. A czy Wy już macie bukowe plany na jesień?
Na razie ściągam Żmichowską, bo mnie zaciekawiłaś, ale będę też polować na „Księgi Jakubowe” i „Wszystko, co lśni”. Iiii nowy Mitchell wychodzi w październiku, i nowy Moers… to będzie piękna książkowa jesień <3
A no właśnie! Nowy Mitchell 😀 Co do Moersa, to muszę raz jeszcze zrobić podejście do „Miasta Śniących Książek” 😀
Ja też, ja też, żeby sobie odświeżyć przed tą premierą. Wiesz, tam są smoki, to już na dzień dobry jestem za 😀
Właśnie czytam „Miasto Śniących Książek” – zabawna książka 😛
Usłyszałam coś o smokach? – gdzie? gdzie? 😀
Podobno u Moersa 😀
Jesień jest wspaniała! Tylko doba coraz krótsza i coraz trudniej rano wstawać. No ale i tak to moja ulubiona pora roku 🙂
Moja też 😀 Ale to fakt, że wstawać ciężej 🙂
Na myśl o „Revivalu” dostaję ślinotoku… 😉
Dołączam się [podaje wirtualny śliniaczek] 😀
Jesień byłaby fajna, gdyby trwała maksymalnie dwa miesiące i nie przechodziła w zimę, tylko od razu w kwiecień. A tak, niestety, jest dla mnie nie do zniesienia 🙁 pociechą są wieczory pod kocem z książką albo dobrym filmem, grzane białe wino w „Samych fusach” z przyjaciółmi” i Halloween, które uwielbiam. Zachęciłam mnie do przeczytania „Opactwa…”-to jedna z nielicznych książek Jane Austen której jeszcze nie miałam przyjemności poznać. „Pogankę” Narcyzy Żmichowskiej czytałam dawno, dawno temu, pod ławką w czasie lekcji matematyki, nic już nie pamiętam – świetna okazja do przypomnienia sobie tej książki 🙂
A widzisz, bo u mnie odwrotnie – wczoraj spadł pierwszy porządny jesienny deszcz i przyszedł zimny wiatr, to od razu zrobiło mi się lepiej 😀 I też już rozmyślam o grzanym winie pod kocykiem- mniam mniam 😀
„Opactwo…” jest doskonałe – prześwietna parodia 😀
Różnimy się pięknie 🙂 chociaż dzisiaj już teraz cieszę się na wieczór pod kocem z książką – mistrzostwa siatkówki się skończyły, wieczory znów należą tylko do książek i filmów 🙂
Jestem tak bardzo niesportowa, że aż szkoda pisać 😀 Ale jestem filmowo-serialowo-książkowo-growa <3
Haha, ja z kolei zupełnie growa nie jestem 😛 chociaż to się może zmienić, bo mój kumpel usilnie namawia mnie na spróbowanie. A że jesienno-zimowe wieczory nie sprzyjają włóczeniu się na rowerach to kto wie, może się skuszę 🙂
Skuś się – growość to jedna z moich podstaw życia 😀
Trzeba próbować nowych rzeczy 🙂
Zgadzam się 🙂
jakoś nie wyobrażam sobie roku bez jesieni 🙂 też planuje coś w podobnym klimacie czytać.. na pewno Joe Hill i King się u mnie pojawią 🙂
W końcu muszę „Rogi” przeczytać 😀 A co Kinga planujesz?
myślę nad Mroczną wieżą..a z ostatnich jeszcze nie czytałem nic Joyland, Doktor Sen no i Revival jak wyjdzie może 😀 ale jakieś stare starocie też czekają… tyle zaległości, że człowiek sam nie wie.. dobrze, że Bastion w końcu przeczytałem 🙂
Mroczna Wieża też na mnie czeka i podobno jest PRZEŚWIETNA 😀 W ogóle jeszcze tłum Kinga, ale to dobrze 😀
Dokładnie.. człowiek jakby wszystko przeczytał to by się tylko nudził.. a tak to kolejka do czytania tylko ciekawsza.. 🙂
Dużo cudowności <3 Jestem po lekturze numerków 3, 4, 6, 7, 9 😀 Jeśli chodzi o Ann Rice, pierwsza część była ok, natomiast druga mnie troszkę wynudziła i póki co nie czytałam dalej… "Złodziejkę…" polecam mocno 🙂 A "Opactwo…" w kwiatuszkowej obwolucie biorę sobie do łóżka na pochmurną jesień 😀 Ja akurat jesieni nie lubię, więc będę z dobrymi książkami czekać na cieplejsze dni 🙂
„Opactwo…” będzie zdecydowanie perfekcyjne na jesień 😀 Co do Rice, to tej jesieni planuję „Wywiad z wampirem” i polecaną przez Monweg serię o czarownicach 😀
„Wywiad…” jest ok, choć jak dla mnie bez szału 🙂 Może się zdecyduję jednak poczytać trzecią część cyklu o wampirach Rice, to taka jesienna lekturka 😀
Uwielbiam 'Upióra w operze’ zarówno w wersji filmowej, jak i teatralnej, więc nie wiem jak to możliwe, że książka tak mnie rozczarowała. Bardzo jestem ciekawa Twojej opinii.
Planów czytelnicy raczej nie robię, ciężko mi powiedzieć na co będę miała ochotę za dwa dni, a co dopiero w dłuższym okresie. Zazwyczaj kiedy kończę jedną książkę już w głowie mam pomysł na następną i tak jakoś to ciągnę. Z niecierpliwością czekam jednak na „Wszystko, co lśni”.
A ja bez planów żyć nie umiem 😀
Co do „Upiora…” to wielbię musical i jestem okropnie ciekawa lektury – mam nadzieję, że nie zawiedzie mnie, tak jak Ciebie 🙂
„Wszystko, co lśni” jest CUDOWNE – bardzo polecam 🙂
Zapowiada Ci się krwista jesień 😀 Na pewno mrocznie i upiornie – też lubię takie klimaty, choć ja pewnie tej jesieni pójdę w fantastykę (tak mi się jakoś robi, gdy spada temperatura i ciemnieją wieczory), albo w stary dobry horror.
Upiora czytałam dawno temu i polecam. Pamiętam, że zrobił na mnie ogromne wrażenie! Za to zainspiruję się Verne. Rumunia to moja słabość wielka jeszcze od studiów 🙂
Zdradzę Ci, że wczoraj po raz pierwszy w życiu spotkałam Kapitana Nemo – zaszła miłość od pierwszego wejrzenia <3
A ja te draculiczne klimaty uwielbiam!
A propos fantastyki, tej klasycznej, to przypomniałam sobie o Wiedźminie właśnie!
A Ty mi przypomniałaś o Nemo! 😀
😀
U mnie właściwie sezon herbatek już nastał wraz z pierwszym przeziębieniem. Nie narzekam, był pretekst, żeby więcej niż zwykle czytać pod kocem 🙂
W kwestii „Złodziejki książek” możesz też mój głos dopisać do „raczej negatywnych”. Nie była jakaś strasznie słaba, ale powinnam była ją przeczytać jako nastolatka, przed tymi wszystkim genialnymi lekturami, na które wpadłam na studiach i później. Teraz wypadła przeciętnie. Lubię nie wiedzieć, jak „to” robi pisarz, a tutaj widziałam wszystkie szwy 🙁 Ale mam nadzieję, że to nic obiektywnego i Tobie bardziej się spodoba. Na pewno warto przeczytać, choćby po to, żeby wiedzieć, co to za zjawisko 🙂
Ja też mam jesienią ochotę na bardziej mroczne lektury, a ostatnio marzy mi się jakaś mglista, dżdżysta powieść drogi. Na razie jednak hiszpańska wojna domowa przykuła moją uwagę, więc kontynuuję „Uśpiony głos” i zerkam w stronę słoika, może czeka tam coś jesiennego 🙂
Miłego dnia, nad morzem też tak deszczowo? 🙂
A na Catton się zasadzam, bo mnie na nią zachorowałaś swoją recenzją 🙂
Na morzem czasem słońce, czasem deszcz, ale wiatr zimny nastał 😀 Herbata z sokiem już obok klawiatury, kolejna dynia zakupiona na ciacho i koc wieczorny też czeka 😀
Staram się do „Złodziejki…” podejść jak najbardziej oble, żeby nie nastawiać się na żadną ze stron – ciekawa jestem efektu 🙂
Ściski nadmorskie i wracaj do zdrowia szybko :*
P.S. Dziękuję :* Catton jest cudowna <3
Jakos nie jestem wielka fanka jesieni (zimno mokro), ale kto nie lubi wygrzewać się pod kocykiem i z książką? 🙂 Widze, ze z twojej strony jesień zapowiada się wybitnie. Ja już obiecałam, ze zabiorę się za The Illuminaries, wiec mam nadzieje, ze uda mi się to całkiem niedługo.
Książki i kocyki są najlepsze 😀
Zobaczymy na ile uda mi się przeczytać wszystko, co sobie zaplanowałam, bo jeszcze tłum innych buków czeka i gapi się z półek 😀
„The Luminaries” czytaj, bo są cudowni <3
Wlasciwie, to my – czytacze, w kazdej porze roku znajdziemy cos dla siebie: bo jesien i kocyki, zima podobnie, plus jakies grzace i ksiazkowe prezenty pod choinka… Moja ulubiona wiosna, to pierwsze wypady z ksiazka do parku, lato – czytanie na plazy 🙂
To prawda, umiemy dostosować się do każdej pory roku 😛 mnie jednak nic nie zastąpi ciepłych, letnich dni z książką na leżaku w ogródku… ech.
Natchnęłaś mnie coby sobie „Upiora Opery” znaleźć 🙂
„Upiór…” może być naprawdę godny 😀
Tylko znaleźć go… Eh 😉
Wrzuciłam link do angielskiej wersji na Gutenbergu 🙂
can I handle that? 😉
Do or do not, there is no try 😀
O, jak pięknie napisałaś we wstępie o jesieni 🙂
Niecierpliwie czekam na Kinga i Catton. Poza tym, mnóstwo jeszcze zaległości w kolejce, są jeszcze bieżące premiery i.. czasu brak !
Nic nawet nie pisz – tłumy buków czekają 😀
„Pogankę” na studiach czytaliśmy – jednak mam wrażenie, że po macoszemu bardzo ją potraktowałam i winnam jej zadośćuczynienie. Anne Rice też na półce stoi, zapomniana i opuszczona. I Walpole <3
Cudna lista!
Dziękuję :*
„Pogankę” również miałam na studiach, ale nasz profesor był hiper pasjonatem i zaraził mnie gotykiem 😀 To na jego zajęciach również poznałam Walpole’a 🙂
Oooo, profesor-pasjonat to prawdziwy skarb 🙂
To były wyjątkowe zajęcia 🙂
Ha, ja nie potrafię snuć takich długoterminowych planów. Mam ogromny problem, żeby zaplanować jedną lekturę do przodu – skomponowanie takiej listy, jaką zaproponowałaś Ty jest dla mnie po prostu nieosiągalne. Szacun! 🙂
Dziękuję 🙂 Chociaż ta lista to w połowie lektury przeze mnie polecane, a w połowie lista na koniecznie do przeczytania 😀 No ale ja jestem maniaczka planowania – to takie moje wariactwo i zawsze czytam po kolei 😉
Ciekawa jestem jak Ci się spodoba „Złodziejka książek”, mnie kilka lat temu zaczarowała ta książka. W planach mam „Wszystko, co lśni”, „Anglików na pokładzie”, „Profesora Stonera”, „Ducha na wyspie”, „Jedwabnika” i „Nie gaś światła”.
Ooo! Prześwietne tytuły 🙂 No właśnie – muszę jeszcze „Jedwabnika” tej jesieni zdobyć 🙂
Też bardzo jestem ciekawa „Złodziejki…” – w październiku chyba zabiorę się za lekturę 😀
„Jedwabnik” już zamówiony w przedsprzedaży, teraz pozostaje wypatrywanie listonosza 😀
Złodziejka Książek jest fantastyczna! Bardzo chciałabym przeczytać książkę Kinga. Dużo słyszałam o niej pozytywnych opinii.
Pozdrawiam 😉
http://lustrzananadzieja.blogspot.com/
Przekonam się w październiku – już nie mogę się doczekać lektury 🙂
„Miasteczko Salem” – prześwietne i wywołuje porządne ciary – idealne na jesień 🙂
Ja też kocham jesień! Ludzie krzywo patrzą, kiedy pada, a ja mam humor lepszy niż w Boże Narodzenie. Uwielbiam pluchę, krótkie dni, spadające liście… Ach. „Opactwo Northanger” chętnie przeczytam, bo już mam na półce, a wyczekuję także „Wszystko, co lśni”, bo już od dawna chciałam ją przeczytać. 🙂
„Wszystko, co lśni” – zachwycająca <3 i "Opactwo…" też – klasyczna, wspaniała Jane <3
Przybijam jesienną piątkę i podzielam radość 😀
Jesień <3
Planów nie mam. Czytam to na co w danym momencie przyjdzie mi ochota. Ale zauważyłam „Wywiad z wampirem” na Twojej liście i gorąco Ci polecam te książkę.
Jest jednak jedna książka, z którą muszę się zmierzyć. Wiele o niej czytałam i odleżała swoje na półce – „Złodziejka książek”.
Pozdrawiam 🙂
„Wywiad z wampirem” i planuję też polecaną przez Ciebie serię o czarownicach, a przynajmniej pierwszy tom 😀
Czekam na ,,Wszystko, co lśni”, ,,Revival” i ,,Księgi Jakubowe”. W sumie nie wiem, który tytuł z tej trójki intryguje mnie najbardziej…
Niedawno kupiłam Miasteczko Salem – wersję ilustrowaną i teraz czeka na wybitnie deszczowy, jesienny wieczór :).
Będzie doskonała na jesień 😀
A ja bym dodał do tej listy „Króla w Żółci” R. W. Chambersa – który nareszcie wyszedł w polskim przekładzie. Oczywiście pozycja znana mi wcześniej była w oryginale, niemniej nie mogę się doczekać by zobaczyć jak udał się przekład (mam nadzieję, że się udał…) 😉
Ciekawa jestem również przekładu, chociaż zakup chyba odpuszczę na razie 🙂
Ja się do niego przymierzam w najbliższym czasie, bowiem właśnie proza Chambersa zainspirowała mnie do założenia mojego bloga, a także, po części do napisania „Edenu”. Więc jest to dla mnie dość istotne wydarzenie. 🙂