Czasami nachodzą człowieka takie myśli o ucieczce od cywilizacji. O zaszyciu się gdzieś w leśnej głuszy, gdzieś w górskich ostępach, na odludziu, tak, by przez nikogo nie być niepokojonym. Marzenie o pustelnictwie, powrocie do natury, do źródeł człowieczeństwa. Ta naiwna wiara w jedność natury i człowieka, w możliwość egzystowania wspólnie, uzupełniając się i oddając sobie to, co najlepsze…
„Those thirty years in the woods, it seemed, oppressed his mind; the forests, the countless multitudes of trees, had wearied him. His nerves, perhaps, had suffered finally. Snow, frost and sun, stars, and the wind had been his companions during the long days and endless nights in his lonely Post, but chiefly – trees. Trees, trees, trees!”
Dzisiaj trudno już o takie odludzia. Nie da się tak po prostu całkiem odseparować. Jeszcze na początku XX wieku istniały połacie lasów, których tajemne ścieżki znali wyłącznie nieliczni. Były to miejsca pełne sekretów, pradawnych wierzeń i szlaków, na których napotkane istoty mogły nie być do końca ludźmi. Między drzewami błyskały oczy, kusiły ognie, by wciągnąć w przepastną, obezwładniającą umysł ciemność lasu.
O nadnaturalnej mocy przyrody, o mroku, w którym czai się zło, a sam diabeł krzyczy wśród wyjącego wiatru opowiada niesamowite, wspaniałe opowiadanie zatytułowane „The Wolves of God” mistrza grozy – Algernona Blackwooda.
Jim Peace wraca po trzydziestu latach na rodzinną wyspę. W wieku osiemnastu lat podjął się pracy dla Hudson Bay Company i wyjechał w leśne ostępy północnej Kanady. Jego powrót wywołuje w nim wiele emocji, skrajne wzruszenie i wspomnienia z dzieciństwa. W końcu może osiąść w rodzinnych stronach i zapomnieć o tym, co wydarzyło się w mrokach puszczy. Pomoże mu w tym jego brat Tom, którego niepokoi taka brutalna przemiana jedynego żyjącego członka rodziny. Bo Jimowi przytrafiło się coś potwornego, coś, czego nie potrafi wyrazić, a co pojawia się w jego oczach, gdy usłyszy szczekanie psów w oddali, czy wycie wiatru za oknem. Nie wspominając o niewysłowionej radości, gdy zdaje sobie sprawę, że na wyspie prawie w ogóle nie ma drzew. Niestety, tajemnica kanadyjskich lasów chodzi za nim jak cień, dusi go i nawiedza, by pewnego dnia znienacka do niego powrócić.
„The Wolves of God” to kolejne opowiadanie Algernona Blackwooda, które obala mit przyjaznej człowiekowi przyrody, dziczy, która jest częścią ludzkości, tak jak człowiek jest częścią tych nieskończonych połaci lasów. Według Blackwooda las to część folkloru, puszcza to kraina duchów, istot nadprzyrodzonych, które raczej nie życzą sobie przekraczania ich granic. To miejsca posiadające własny kodeks, własne moralne prawa – człowiek, szczególnie ten „cywilizowany”, miejski, znający jedynie duże zbiorowości, życie wśród innych, w krainie tej złowrogiej siły jest jedynie nic nieznaczącą kukiełką, dodatkowym elementem, którego warto jest się pozbyć. Las jak żywa istota mami, kusi, straszy, byle wypędzić, byle odgonić od szlaków prowadzących ku prawdzie.
Dzisiaj nie zmrużę oka, bo słyszę złowieszcze wycie wilków pośród drzew.
O.
*To niesamowite opowiadanie Algernona Blackwooda znajdziecie zupełnie za darmo, w oryginale, na stronie Project Gutenberg TUTAJ.
Blackwood & przyroda – mniam 😀
Nic dodać, nic ująć 😀
😀 póki co pochwalę się że zdobyłem „Księgi Jakubowe” z biblioteki.. jakiś cud sie stał i dziwnie przeskoczyłem kolejkę bo w zeszłym tygodniu byłem jeszcze 8 🙂
MEGA 😀 To będzie uczta 😀
Już ściągnęłam i tak sobie myślę, że muszę sobie zrobić „seans” z podpatrzonych u Ciebie opowiadań i krótkich tekstów 😉
Zrób seans, zrób – czekam na Twoje wrażenia! 😀
O, jak mrocznie dzisiaj będzie ! Blackwood jest świetny !
Blackwood jest CUDOWNY 😀
„Dziś trudno już o takie odludzia”’, a ja też za nimi przepadam i gdybym tylko mogła… Choć bywają straszne 😉 To opowiadanie to jakieś cudo!! Groza przyrody urzeka mnie chyba najbardziej… Muszę przeczytać!
To cały Algernon jest dla Ciebie <3 Ostrzegam – miłość do Algernona jest zaraźliwa <3
Ach, to nic! To nawet dobrze 😀
PS. Wypróbowuję nowe logowanie – muszę wreszcie zmienić te lacunerhei na normalny nick 🙂
O, to chyba wreszcie jestem ja 😀
Jesteś 😀
Zgadzam się! Jestem tego dowodem 😀
O nieee! Ja mam takie odludzie, no może nie są to jakieś olbrzymie połacie pustkowi i czuję, że wkrótce zacznie się tam zagęszczać, ale ciągle jeszcze można tam pobyć sam na sam z lasem i innymi strachami 🙂 I teraz nie wiem – czytać, nie czytać? Bo jak ja tam potem na noc zostanę?! Ale dobra, przeczytam – poprzednia Bezsenna Środa była rewelacyjna, ten tekst pewnie też mnie powali 😀 Sprawdzę!
😀 Odludzia straszne są!!! 😀 I lasy też 😀 A w ogóle lasy w ujęciu Algernona to są TAK STRASZNE, że może lepiej nie czytaj przed nocowaniem w pobliżu 😀 Albo czytaj, bo Algernon jest BOSKI <3
Już ściągam i ląduje ona w kolejce do czytania tych środowych strasznych opowiadań. 😀
Algernon jest rewelacyjny i straszy przednio 😀