Moi Drodzy,
„Palec mię świerzbi, to dowodzi,
Że jakiś potwór tu nadchodzi…”
Zbliża się wielkimi krokami, nadciąga i nadlatuje na miotle. Słychać już chichoty, rechoty, a w kotle bulgocze, buzuje, gotuje się i warzy…
DŁUGI WEEKEND CZAROWNIC na Wielkim Buku!
Nadciąga Noc Walpurgi, o której po raz pierwszy przeczytałam u Astrid Lindgren i tak jak dzieciaki z Bullerbyn zapragnęłam przebierać się i ganiać na miotle. Noc Walpurgi, czyli noc sabatu na Górze Brocken w noc z 30 kwietnia na 1 maja.
Kto pragnie świętować ze mną? 🙂
W zeszłym roku zaczęłam tę tradycję na Wielkim Buku i w tym roku kontynuuję, bez dwóch zdań. Będzie to weekend pełen wrażeń, bo przygotowałam dla Was specjalny TAG, przygotowałam pyszną TOPkę i recenzję powieści Johna Updike’a, ale… zaczynamy od
Pytanie konkursowe:
Kogo z czarownic lub czarowników (bo tutaj płeć nie będzie miała znaczenia) wybralibyście na swojego nauczyciela i dlaczego? Od kogo pragnęlibyście uczyć się magii, zaklęć i sztuczek?
Nagroda: zestaw pysznych magicznych buków:
Magicznej zabawy!
O.
REGULAMIN KONKURSU:
- Organizator: Olga Kowalska blog Wielki Buk;
- Konkurs trwa: od 29 kwietnia 2016 do 2 maja 2016 do 23:59.
- Zwycięzcy: Jednego zwycięzcę wybiorę poprzez losowanie i to do niego pofrunie konkursowy pakiet.
- Nagroda: 1 pakiet w/w książek.
- Uczestnikiem konkursu zostaje osoba udzielająca odpowiedzi na pytanie konkursowe, w formie pisemnej, w komentarzach pod tekstem.
- Koszt nadania nagród ponosi organizator. Nagrody nie są wysyłane poza granice Rzeczypospolitej. Termin zgłaszania się po nagrodę to 15 maja 2016, po którym to terminie zwycięzca automatycznie zrzeka się nagrody w przypadku niepodania swoich danych do wysyłki.
Drogi Wielki Buku! Z mojej strony wybór nie mógłby być inny jak Mithrandir czyli oczywiście najwspanialszy Gandalf Szary, którego sama obecność byłaby cenniejsza od wszystkich krasnoludzkich skarbów, a co dopiero mówić o lekcjach czegokolwiek. Jednak nawet jeśli uosobienie czarodzieja nie dotrze do europejskiego Śródziemia to chyba nie muszę wspominać, że byłabym wniebowzięta gdyby to zestaw trafił do mnie. Pozdrawiam! 😀
Nie przepadam za tymi wszystkimi bajkowymi czarodziejami, czarami itd., ale… wiedźmy to już co innego 😀 Weekend spróbuję śledzić, choć pewnie skończy się na tym, że będę wszystko czytać na raz w ramach nadrabiania.
Na mojego nauczyciela wybrałabym oczywiście Magnusa Bane’a ^_^ Dlaczego? To chyba oczywiste – jest cholernie zdolny, zna się na rzeczy, a przy tym nie zapomina o codzienności, o ludziach, o zabawie. Nie zamyka się w swoim świecie, ale dzieli z nami swój świat i sądzę, że w roli nauczyciela spełniłby się idealnie ( choć zapewne pod wątpliwość można by poddać jego metody nauczania – na pewno nie byłoby nudno ) ☺☺
Zdecydowanie magii chciałabym się uczyć od nieśmiertelnego Nicholasa Flamela i jego żony Perenelle. Para ujęła mnie swymi przygodami w serii pt. „Sekrety Nieśmiertelnego Nicholasa Flamela”. Wiele razy marzyłam o tym by zająć miejsce bliźniaków z przepowiedni i przeżyć to wszystko co oni u boku tak niesamowitego alchemika i potężnej czarodziejki. Osób, które poznały bogów, zgłębiły sekret nieśmiertelności i ocalili wiele istnień.
Na moją nauczycielkę oczywiście wybrałbym Triss Merigold z sagi o Wiedźminie, ponieważ bardzo ją lubię i ona nadaje sie na nauczycielkę magii, poniewaz jako jedyna wykonała czar, który został potem nazwany na jej cześć „Niszczące Gradobicie Merigold”. Była także bardzo odważna, dokonała wielu czynów, które to potwierdzą i z tego powodu była nazywana „Nieulękłą”.
Nie popieram idei sabatów itp., ale buki widzę cudowne, więc w konkursie wezmę udział.
Może nie będę oryginalna, ale czarownikiem (czy raczej czarodziejem), od którego chciałabym się uczyć jest *fanfary* Merlin! Dlaczego? Ano dlatego, że był niesamowicie mądry i utalentowany. Jestem przekonana, że byłby w stanie przekazać mi swoją ogromną wiedzę i wszelkie tajemnice magii. (Ponadto jestem zakochana w serialowym Merlinie, ale o tym sza!) Moim zdaniem byłby idealnym mentorem!
Nie wezmę udziału, bo trzy z tych książek już są na mojej półce 🙂 Ale zapowiadana noc Walpurgi brzmi zacnie 😀
Ja wybrałabym Georga i Freda Weasley’ów, bo bardzo podobała mi się ich umiejętność wykorzystywania teorii i tworzenia z niej innego rodzaju magii 😉
Na moją nauczycielkę wybrałabym Dianę Bishop, czarownicę pochodzącą z rodu pierwszej czarownicy spalonej w Salem. Dlaczego? Cóż, Diana jest absolutnie wyjątkowa. Oprócz niespotykanego i rzadkiego magicznego talentu jest historyczką i wykłada na uniwersytecie. Jest wszechstronnie uzdolniona, a wyuczone u niej rzemiosło mogłoby uczynić mnie bardzo potężną czarownicą! 😀
Moim nauczycielem byłby Severus Snape. Nie dosyć, że zawsze uwielbiałam czarne charaktery, to jeszcze profesor na pewno nauczyłby mnie sporządzania eliksirów. Czasami warto by było komuś do herbatki wlać kilka kropelek Veritaserum ;). Ten wymagający nauczyciel z pewnością przyłożyłby się do nauczenia mnie wielu pożytecznych zaklęć i odczyniania złych uroków. Odkąd tylko seria o Harry’m Potter’ze weszła na Polski rynek, Snape stał się moim ulubieńcem. I nawet mój faworyt wśród cytatów padł z ust profesora :).
Pozdrawiam
Odpowiedź jest prosta! Profesor McGonagall.
Wybrałam ją, ponieważ:
-Ma ogromną wiedzę magiczną,
-jest sprawiedliwa- co z tego, że lubi ucznia, jeżeli zrobił coś źle, to trzeba go ukarać
-nie daje się ponieść emocjom
-charakteryzuje ją dobry, czasem „cięty” żart
-delikatnie unosi głowę (tak jak ja!)
-elegancka, dostojna, o wysokiej kulturze osobistej
– jej głos uspokaja
7 x TAK dla McGonagall! :
{(Do KONKURSU)} Chciał bym, żeby czarodziej o imieniu Balthazar Blakę (z filmu Uczeń czarnoksiężnika). Nauczył mnie magii.
Dlatego, że on był bardzo dobrym nauczycielem wręcz starał się zrozumieć głównego bohatera był jak jego przyjaciel po prostu była między nimi wiąż. Co było widać na końcu filmu. ( Bardzo wspaniały zestaw książek słyszałem wiele dobrych recenzji.)
Babcia Weatherwax. Jeśli tylko zgodziłaby się mnie szkolić. A jak już terminować u babci, to wiele można się nauczyć również i od niani Ogg. Ogólnie mówiąc, czarownice z Lancre. Cieszą się powszechnym szacunkiem („– Czego tu się można bać? – Nas – odparła z dumą Babcia Weatherwax”), są lekarzem, doradcą życiowym i jednocześnie czymś w rodzaju moralnego stróża. A do tego wszystkiego używają Głowologii, czyli tak naprawdę psychologii połączonej z umiejętnością logicznego myślenia. Rzadko korzystają z tego rodzaju magii, którą można spotkać u recytujących długie inkantacje magów. Za to przebywając z babcią i nianią możesz posiąść takie umiejętności jak:
– orientacja w terenie („Babcia Weatherwax nigdy się nie gubiła. Zawsze doskonale wiedziała, gdzie się znajduje, czasem tylko nie była pewna, gdzie jest wszystko inne.”)
– dobra kuchnia (przede wszystkim jej spożywanie)
– języki obce („- Pisze tu, że co roku mają wielki karnawał […] Nazywa się Mardi Gras.- To znaczy Tłusta Pora Obiadowa – przetłumaczyła niania Ogg, międzynarodowa lingwistka. – Garson! Etcetra gross Mint Tulipan avec petit miska orzeszków, pour favour!”)
– sprawianie, aby inni ludzie wykonywali za ciebie prace (to się chyba nazywa perswazja)
I zawsze są gotowe udzielić ważnych życiowych porad:
„– Nigdy nie ufaj psu z pomarańczowymi brwiami.
– Zawsze zapisuj nazwisko i adres młodego człowieka.
– Nigdy nie stawaj między dwoma lustrami.
– I zawsze noś absolutnie czystą bieliznę, codziennie, bo nigdy nie wiesz, czy nie przewróci cię i nie stratuje na śmierć spłoszony koń, a kiedy ludzie zobaczą, że masz na sobie brudną bieliznę, umrzesz ze wstydu.”
Cóż, może wystarczy tych argumentów. Za chwilę ten komentarz będzie tak długi, że nikt go nie zechce przeczytać.
I właśnie dlatego rzadko wypowiadam się na forach i blogach. To chyba pierwszy komentarz od ładnych kilku lat i pierwszy w ogóle na Wielkim Buku (pozdrawiam ^^). Ach, chęć posiadania książek jest jak widać niepowstrzymana.
Nic prostszego! Moją nauczycielką magii byłaby oczywiście Yennefer z Vengerbergu – kobieta o czarnych lokach i fiołkowych oczach, potężna czarodziejka, nieustraszona i wyniosła. Nierzadko działająca na zlecenie królów, obyta w świecie, żyjąca wśród niebezpieczeństw. Przede wszystkim – władająca potężną magią i niecofająca się przed niczym, aby ochronić swoich najbliższych. Chciałabym być kiedyś taka, jak ona;-)
Chciałabym, żeby moim nauczycielem był Richard Cypher z cyklu Miecz Prawdy. Byłoby wspaniale przenieść się w magiczne Midlandy i D’harę, odkrywać mądre prawa magii, jak również prawa, które rządzą naturą. Tyle magii dookoła ! I Nie wiadomo od czego zacząć ! *.*
Chciałabym by mnie magii uczyła Olgierda Lacha. Jesteśmy w podobnym wieku, więc cała nauka była by na luzie i bez terminów. Wiem, że często wpadałybyśmy do jakiejś karczmy na piwo, ale jako najlepsza studentka magi Wykreślnej przekazała by mi na pewno sporo wiedzy. Jeśli dodalibyśmy do tego Otta, nauczyłabym się robić najpotężniejsze artefakty chroniące mnie i moich przyjaciół.
Bardzo mnie cieszy ten konkurs i to święto. :D… Oczywiście nie mogę nie wziąć udział w tym cudownym konkursie. :)!
Moi znajomi i przyjaciele, uważają, że mam coś w czarodzieje- muszę mieć w sobą jakoś moc. Coś w tym musi jednak być. Czasem poważnie się nad tym zastawiam.Ale nie będę się rozpisywał, nie o tym jest konkurs, a nie chcę żeby ktoś rzucił na mnie Czary.. oj nie hahaha
Moim wielkim pragnieniem jest, aby moim mentorem, nauczycielem sztuki magii został Zeddicus Zu’l Zorander(Pierwszy Czarodziej) z cyklu o Mieczu Prawdy Terrego Goodkinda.
Dlaczego akurat on? Chciałbym żebym we mnie wpoił wiedzę, którą dysponuję, przekazał mi wszystkie prawa magii, które istnieją we świecie i udzielić mi wskazówek jak posługiwać się magią, żeby nie wyrządzić krzywdy tym, którzy na to nie zasługują. 🙂
Zeda nie można nie lubić. Jest znakomitym, oddanym kompanem i przyjaciel, którego pomoc i mądrość i cięte poczucie humoru jest nie docenione. Ale czy jestem godzien, żeby zostań jego uczniem? Niech oceni to sam Pierwszy Czarodziej :))
Ps: Życzę powodzenia wszystkim w tym konkursie. 😀 !!!
A ja wybrałabym Gargamela. Wszak on też czarownikiem był i różne czary na Smerfy rzucał. Czemu bym go wybrała? Bo był taką rozkoszną pierdołą, że nawet ja z moimi „talentami” nie mogłabym bardziej pogrążyć jego planu zdobycia władzy nad wioską Smerfów.
W końcu się doczekałam weekendu czarownic. 😀 Wypatruję kolejnych wpisów.:)
A pakiet konkursowy świetny. 😉
Chciałabym, żeby magi uczył mnie czarodziej, który w Asteriksie i Obelixie produkował ten magiczny sok. Uwielbiam jego szaty i brodę 😀
A ja zdecydowanie wybrałabym Merlina z serialu „Przygody Merlina”. Dlaczego? Wydaje mi się, że wiele nas łączy. Tyle wydarzeń, nierzadko same nas znajdują, a ponadto nie można zapomnieć o jego cudownym poczuciu humoru oraz świetnym charakterze. Merlin jest osobą, na którą zawsze można liczyć (a przy tym naprawdę mądrą, pomimo swojego „fajtłapstwa”)i wydaje mi się, że mieć takiego nauczyciela, to samo szczęście.
Ale radość mi zrobiłaś, a jeszcze większą będę miała jeśli uda mi się wygrać. Poczaruję… abrakadabra… hokus pokus… marokus… trach! – maszyna do losowania zaczarowana (mam nadzieję).
Sama jestem czarownicą 🙂 Z chęcią uczyłabym się od dwóch, gdyby się dało. Mieszkanka Gandalfa z Dumbledorem, to byłby strzał w dziesiątkę. Żyją długo i o świecie wiedzą więcej niż przeciętny czarodziej. Obaj są mądrzy i jestem przekonana, że po lekcjach z nimi byłabym naprawdę bardzo zdolną czarownicą. Znają takie czary, o jakich świat nie słyszał. A ja chciałabym poznać chociaż ułamek ich wiedzy. A przy okazji są wspaniałymi osobami, pełnymi odwagi i szlachetności.
Pozdrawiam 🙂
I przy tym pytaniu pojawia się u mnie dylemat 😀 Znam kilka ciekawych osób u których chętnie zaciągnęłabym się na korki z czarowania i rzucania uroków 😀 Tessa z serii Cassie Mechaniczne maszyny – pokochałam tę bohaterkę za niezliczone zalety, mogłabym pobierać lekcje u sławnej królowej cierni – Eugenie Markham, Sadie Kane podczas lekcji na pewno dostarczyła by mi wielu powodów do płaczu (na szczęście) ze śmiechu, nie mogłabym narzekać na nudę podczas lekcji z Hermioną – choć u niej nie miałabym pewnie czasu narzekać na cokolwiek. Wybór jednej czarownicy / czarodzieja jest zatem bardzo trudny. Ostatecznie jednak gdybym mogła wybrałabym się na lekcje czarów-marów do – Jaclyn Terwilliger – z pozoru zwykłej nauczycielki która po lekcjach zamiast poprawiać kartkówki i sprawdziany uczniów oddaje się magii. Jest to osoba bystra, inteligentna, zabawna, wierna i oddana temu co robi. Jeśli dostrzeże w kimś potencjał dosłownie stanie na głowie, żeby tylko nauczyć go magii. Gdy coś robi niezależnie od okoliczności czy grożących temu niebezpieczeństw daje z siebie sto procent. Myślę, ba jestem o tym przekonana, że lekcje z nią byłyby nie tylko przyjemnością, ale wyniosła bym z nich także wiele przydatnych w życiu lekcji charakteru, siły i uporu. Od takich osób po prostu trzeba się uczyć. Mam nadzieję, że kiedyś zgodzi się udzielić mi korepetycji 😀
Mój wybór jest banalny, ale padłoby na Albusa Dumbledora. Niesamowita inteligencja, ciekawe sztuczki i poczucie humoru to coś co bardzo sobie w nim cenię i dlatego sądzę, że łatwo byśmy się dogadali no i że nauczył by mnie masy imponujących rzeczy z dziedzin magii.
Skoro chyba można wybierać także nieksiążkowych bohaterów to wybrałabym Rumpelsztyka z serialu Dawno dawno temu. Przygotowywał do fachu matkę i córkę, zrobił z nich najsilniejsze czarownice w całym królestwie. Jednym słowem w dziedzinie nauczania magii ma doskonałe referencje.
Ja chciałabym, żeby uczył mnie Mistrz Akkarin z Trylogii Maga. Od samego początku był tajemniczy i władczy i raczej nie dało się go lubić, a kiedy go już polubiłam, kilka rozdziałów dalej był martwy. A polubiłam go dlatego, że strasznie podoba mi się wątek miłosny z nim w roli głównej- kiedy okazuje się, że on taki groźny, tajemniczy i władczy był po to, żeby chronić najbliższych.
Za swojego nauczyciela oczywiście wybrałabym Gandalfa, czyli bohatera „Hobbita” i „Władcy Pierścieni” J.R.R. Tolkiena 😉 Na pewno zaciągnął by mnie na jakąś niezwykłą wyprawę, zapoznał z niezwykłymi osobami i stworzeniami różnych ras, pokazał najpiękniejsze i najbardziej niebezpieczne miejsca Śródziemia oraz nauczył by mnie paru sztuczek z udziałem niezwykłych fajerwerków. Gandalf zawsze potrafił utrzeć nosa wszystkim tym, którzy według niego zachowywali się niemądrze – dlatego miałabym pewnoś, że z takim nauczycielem nie będę popełniać takich błędów. Poza tym nie ma to jak posiadać za nauczyciela czarodzieja, który zawsze nosi wymyślny kapelusz 🙂
Rowena z „Supernatural”! Na początku straszliwie mnie irytowała, ale trzeba jej przyznać, że jest piekielnie zdolną istotą. Cudownie byłoby wkraść się w jej łaski i zdobyć choć część przeogromnej wiedzy, którą posiada. Jest zdeterminowana i nie cofa się przed niczym, aby osiągnąć swój cel, więc sądzę, że dałaby radę mnie czegoś nauczyć. Poza tym chętnie zaprzyjaźniłabym się z jej synem Crowleyem, a na pewno dzięki pobieraniu nauk o Jego mamy byłoby to prawdopodobne, choć niekoniecznie dobrze by się dla mnie skończyło 😉