
Moi Drodzy,
Kolejne dni spędzam jako najbardziej zapracowana kobieta świata. 😀

Dlatego też od razu bez zbędnych wstępów zapraszam Was na TYDZIEŃ BLOGOWY!
Do poczytania, do oglądania i do polubienia.
Bo warto czytać.
O.

Moi Drodzy,
Kolejne dni spędzam jako najbardziej zapracowana kobieta świata. 😀

Dlatego też od razu bez zbędnych wstępów zapraszam Was na TYDZIEŃ BLOGOWY!
Do poczytania, do oglądania i do polubienia.
Bo warto czytać.
O.

Moi Drodzy,
Styczeń, styczeń i ŁUP! Po styczniu! Nowy Rok okazał się być dla mnie szaleńczo zapracowany, pełen wyzwań i wspaniałych lektur, a do tego intensywny w planowanie przyszłości blogowo-vlogowej. <3 Udało mi się nawet z Ukochanym uciec na kilka dni i odpocząć chociaż przez chwilkę, a jak wiecie nie jest to takie proste, gdy pracoholizm w normie. Ale już mam luty, więc nie ma na co czekać i podsumować STYCZEŃ 2017!

Dawno, dawno temu, opisując moje wrażenia z lektury pierwszego tomu serii Szklany Tron Sary J. Maas (TUTAJ) zwiastowałam rychłe wymęczenie baśniowego materiału w literaturze młodzieżowej. Myliłam się baśnie, uwspółcześnione, wynaturzone, ufantastycznione wciąż świecą triumfy, co świadczy jedynie o tym, jak bardzo klasyka baśniowej opowieści zdaje się być nieśmiertelna i ponadczasowa. Współcześni twórczy young adult nie tylko sięgają do źródeł, ale opierają się już na przetworzonych motywach, czy na ich popkulturowych adaptacjach! Baśni nigdy dość, tym bardziej, że po te historie pełne Kopciuszków, Śnieżek, Pięknych i innych sięgają także dorośli, by szukać ukojenia oraz motywów niczym z czasów beztroskiego dzieciństwa.
Jedną z pisarek, na które moda wciąż nie przemija, a która porywa coraz więcej czytelniczych serc młodszych i starszych jest właśnie wspomniana wyżej Sarah J. Maas, która w swoim cyklu fantastycznym Dwór cierni i róż, kontynuowanym przez Dwóch mgieł i furii nawiązuje do uwielbianej Pięknej i Bestii.

Moi Drodzy,
Ale nam ten styczeń śmignął, prawda? Właśnie siedzę sobie wygodnie, słucham mojej ukochanej Dolly Parton, przeglądam propozycje na luty i powiem Wam, że szykuje się wspaniały miesiąc pełen świetnych tytułów.
Spośród tego natłoku wybrałam dla Was trzy intrygujące tytuły:

Świat arystokracji kusi od zawsze z daleka, od lat, od wieków. Wyższe sfery, szlachta, hrabiostwo snujące się po pałacach, zamkach, dworkach, zawsze o krok wyżej od zwykłych ludzi, zawsze dostojniej, bardziej dystyngowanie. A za arystokracją idą opowieści szumne historie sięgające setek lat wstecz, drzewa genealogiczne o dziesiątkach odnóg, dzieje rodów tak starych, że aż zapierają dech w piersiach. I przyciągają ciekawskich, spragnionych choćby okruszyny tego niezwykłego splendoru.
O ten arystokratyczny świat ociera się bohaterka ciepłej, kobiecej opowieści Siedem spódnic Alicji Joanny Jurgały-Jureczki.

Moi Drodzy,
Nowy tydzień, za chwilkę początek nowego miesiąca, dzikie zapracowanie, szalone zaczytanie – taka rutyna, to najlepsza rutyna! <3
Na chwilkę przerwy mam dla Was TYDZIEŃ BLOGOWY!
Do poczytania, do oglądania i do polubienia.
Bo warto czytać.
O.

Nie od dziś wiadomo, że czekolada kryje w sobie coś zmysłowego, głębokiego, cielesnego, co działa w wyjątkowy sposób na ludzką wyobraźnię. Ma w sobie coś dzikiego, niemal namiętnego, potrafi doprowadzić do ekstazy! To rozpuszczanie się w ustach, ta głębia i okrzyk rozkoszy, kiedy jej głęboki smak przenika język są niemal naznaczone erotyzmem. Nic więc dziwnego, że dawniej napój z kakaowca okraszony chilli, miodem i płatkami kwiatów był nieodłączną częścią modłów i rytuałów, otwierał umysł i działał w tylko sobie znany sposób. Co prawda kakao z czasem utraciło tę tajemniczą wartość, ale jej moc i sensualność wciąż pobudza kubki smakowe wielbicieli czekoladowych rozkoszy na całym świecie. Czekolady gorzkie, mleczne, w tabliczkach i w gęstym płynie, czyste, głębokie, lub okraszone najróżniejszymi przyprawami potrafią też inspirować
Czekoladowo-pralinkową historię o miłości, stracie i tęsknocie na wiedeńskich ulicach snuje niemiecki pisarz Ewald Arenz w swojej fascynującej powieści Zapach czekolady.

Tajemniczy trójgłowy bóg po trzykroć umykający memu poznaniu. Po trzykroć zagadkowy.
Trygław zwany również Trzygłowem patrzący na Ziemię, w Niebo i w Zaświaty. Pan czasu, życia i śmierci. Ten, który daje i ten, który odbiera. Ten, któremu składa się przysięgi w oparach kadzideł, wśród szeptów kapłanów. Ten, który do dzisiaj pozostaje tajemnicą, słowiańską zagadką, o której dyskutować mogą w zaciszu gabinetów archeolodzy. Prawdziwy? Nieprawdziwy? Odbicie chrześcijańskiej Trójcy Świętej, czy inne oblicze Welesa, boga magii i bogactwa? O Trygławie mógł wspominać Gall Anonin, równie nieodgadniony jak samo bóstwo. Ten, którego prawdziwego imienia pewnie nigdy już nie poznamy, a który mógł być wygnańcem, pielgrzymem, podróżnikiem, doradcą, szpiegiem, a który na pewno był twórcą Kroniki Polskiej, czyli XII-wiecznego rękopisu o czynach książąt i władców polskich.
To owy pełen tajemnic duet bosko-pisarski staje się inspirującą podstawą cyklu fantastyczno-historycznego Małgorzaty Saramonowicz zatytułowanego Xięgi Nefasa pierwszego tomu Trygław władca losu i kontynuującego serię tomu drugiego W zaświatach.

To jest pewne, że człowiek, co knuje zemstę, zachowuje świeże swe rany, które w przeciwnym razie zagoiłyby się i zarosły.
Francis Bacon
Podobno zemsta najlepiej smakuje na zimno, a na dokładkę ma słodki smak. Nie ma nic przyjemniejszego ponad pyszną wendetę, czyli tradycyjne oko za oko, ząb za ząb, jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. Podnosi się poziom adrenaliny, serce pompuje krew szybciej i szybciej, a kiedy nadchodzi spełnienie ma w sobie coś szczególnego, coś, co porównać można z najwspanialszą cielesną rozkoszą, bo w końcu cudza krzywda, zdobyta w odwecie, nabiera jeszcze większego znaczenia. Ludzkość od początku swoich dziejów prześcigała się w najwymyślniejszych, najokrutniejszych sposobach, by zemścić się na tych, którzy zawinili. Tortury, zabójstwa, gwałty, podrzucanie trupów, urządzanie uczt z ludzkiego mięsa to w zasadzie kropla w morzu niepojętej przemocy, a wszystko po to, by oczyścić swoje imię i honor, które im odebrano.
Zemstę obrzydliwą, zemstę tak zboczoną i wypaczoną, że aż śmieszną, zemstę, która stała się swoistą tradycją amerykańskich wzgórz i przechodziła z pokolenia na pokolenie opisuje niedościgniony mistrz horroru ekstremalnego, czyli Edward Lee w powiastce Header.

Moi Drodzy,
Poniedziałkową porą ślę moc pozdrowień i uścisków znad zimowego Bałtyku. <3 Do jutra odpoczywa leciutko, rodzinnie, ale za chwilkę powrót do rzeczywistości. Jednak zanim wrócę, to zapraszam Was na Tydzień Blogowy i na porcję linków do poczytania, do oglądania i do polubienia.

Również chwalipiętowo chwalę się leciuchno, że Wielki Buk został BLOGIEM MIESIĄCA według portalu Czytaj.Pl. To ogromnie miłe wyróżnienie. <3
A tak prezentuje się marcowa OKOLICA STRACHU, a na okładce tytuł mojego artykułu o WENDIGO! <3

Bo warto czytać.
O.