
Moi Drodzy,
Minęła zima, a raczej jej ostatnie podmuchy można poczuć jeszcze na policzkach. Niemniej, nie da się ukryć słonecznego ciepełka, pączków na krzakach i drzewach oraz świergoczących ptaków pędzących do nowo wybudowanych gniazd.

Moi Drodzy,
Minęła zima, a raczej jej ostatnie podmuchy można poczuć jeszcze na policzkach. Niemniej, nie da się ukryć słonecznego ciepełka, pączków na krzakach i drzewach oraz świergoczących ptaków pędzących do nowo wybudowanych gniazd.

Świat pełen jest tajemnic, nieodgadnionych chwil zagubionych w czasie, ostatnich momentów życia tych, którzy zaginęli bezpowrotnie. Podobno co roku, na całym świecie, ślad urywa się po milionach ludzi, tak mężczyznach, jak kobietach i dzieciach. Zniknęli czasami tylko na chwilę, by odnaleźć się gdzieś w okolicy, czasami w innym mieście, czy kraju, żywi lub jedynie w postaci swoich martwych ciał, jako makabryczny news dnia. O wielu z nich jednak już nigdy nie usłyszymy. Może czasami pojawi się jakiś trop niepewny, jakaś nowa ścieżka dla detektywa, najczęściej jednak zmyślona, nieprawdziwa, bo wiele tajemnic pozostaje nieodgadnionych.

Kiedy byłam jeszcze mała, ale już wystarczająco duża, aby zadawać sensowne pytania i oczekiwać konkretnych odpowiedzi, pamiętam migawki z wiadomości telewizyjnych – ruiny miast, płaczące kobiety, mężczyzn z karabinami wśród dymu i hasło rozbijające się po ścianach „rozpad Jugosławii”. Dziwne jest pamiętać takie epizody, ale wryło się w moją świadomość kilka ujęć, mocnych, brutalnych, dojrzanych przypadkiem, które wstrząsnęły moim wyobrażeniem o świecie za murami bezpiecznego mieszkania moich rodziców. Wiem, że zadawałam pytania i otrzymywałam odpowiedzi, niemniej zdawkowe, bardzo przemyślane, bo jak dziecku wyjaśnić terror bratobójczej walki? Jak wyjaśnić, że tam na jugosłowiańskiej ziemi sąsiad z sąsiadem, z dnia na dzień czasami musieli zacząć się nienawidzić i zabijać? Wiadomo, że ta sytuacja nie wzięła się znikąd. Konflikt nie wyrósł z podziemi. Lata przepowiadanego rozpadu i zapowiadanej śmierci.

Współczesny świat to brutalny świat, rozpędzony, nieczuły, opętany technologiczno-cielesnymi obsesjami. Ludzie w nim, jak maszyny, jak roboty, poruszają się po wytyczonych sztucznie szlakach, ścieżkach, po których biegną wszyscy wokół nich. Czas śmiga z prędkością światła, życie przemija nieubłaganie, a większość z nas nie ma nawet chwili wytchnienia, momentu, by dojrzeć piękno, by spojrzeć wewnątrz siebie i spróbować zrozumieć mechanizmy rządzące przestrzenią wokół. Zamiast wziąć oddech preferujemy wpadać w kolejne wiry obsesyjnego konsumpcjonizmu, fizyczne zapętlenie, egzystowanie na pograniczu id i ego, pozostawiając superego w odwrocie.

Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, być może na syberyjskich rubieżach, a na pewno gdzieś na północy, powstała ze śniegu, tęsknoty i nieskończonych pokładów miłości ona – Śnieżynka. Ach, cóż to była za radość! Jakie szczęście zagościło w chacie i w sercach starszych ludzi! Jak ta dziewczynka dokazywała, ile dawała od siebie miłości! Jej dobroć i oddanie nie mogły równać się z niczym innym. Dostrzegali to jej przybrani rodzice, dostrzegali mieszkańcy tych odizolowanych okolic. Ale czas mijał, słońce coraz prędzej i na dłużej wychodziło zza chmur, a ziemia zaczęła się ocieplać. I gdy zima przeminęła na dobre, a ostatni śnieg przeszedł w zapomnienie, tak i Śnieżynka, ku rozpaczy rodziców, rozpuściła się i stopiła w kałuży. Nie miała już szansy powrócić.

Moi Drodzy,
Ale dzisiaj pyszny i piękny dzień! A dlaczego? Bo to oczywiście Międzynarodowy Dzień Kobiet! Święto kobiecości, święto dziewczęcości, święto Drugiej Płci, czyli święto jak najbardziej wyjątkowe. 🙂

Niby wiosna miała już przejąć pałeczkę pogodową po zimie. Miało być słonko, ciepły wietrzyk miał zawiewać przyjaźnie, nawet burze wiosenne już ktoś przewidział. A tu taka niespodzianka! Bo nagle, ni stąd, ni zowąd, wszystko i wszystkich wokół zMroziło! Nie pozostaje nic innego, jak łapać czapki, nakładać na powrót rękawiczki i biec co sił do najbliższej księgarni, żeby zdążyć na czas. A na co polujemy? Na mróz, a raczej na Mroza – Remigiusza Mroza oczywiście.

W odizolowanych leśnych ostępach dzikiej północy jest coś dziewiczego, coś pierwotnego, co zatraciły już szeroko zwiedzane , przetuptane wzdłuż i wszerz parki krajobrazowe, czy puszcze wśród popularnych górskich szlaków. Trudno już dzisiaj natrafić na takie miejsca, pełne sekretów, niewidzialnych ścieżek i drzew, które wydają się być czymś o wiele więcej, niż jedynie roślinami. Ale takie miejsca z pewnością jeszcze istnieją, szczególnie tam, gdzie od zawsze krążyły legendy, gdzie czas się zatrzymał, a pęd świata na chwilę wstrzymał oddech.

Moi Drodzy!
Ale szaleństwo absolutne, bo już skończył się LUTY! Niewiarygodne, chociaż jak tak sobie zerkam na kalendarz, to wydawało mi się, że luty trwał dłużej niż chociażby styczeń, czy grudzień… Hm… Takie rozważania zakręconego w czasie Bombla 😀

Moi Drodzy,
W tę kolejną uroczą i bardzo leniwą niedzielę zapraszam Was na drugą odsłonę Blogowego Tygodnia! 😀
Podobnie jak w zeszłym tygodniu znajdziecie tu smakowite linkowe kąski do odwiedzanych przeze mnie blogów i vlogów. Mniam mniam! Smacznego!
Czytajcie!
Bo warto czytać.
O.