„Córki Smoka” William Andrews – recenzja

Córki smoka Williama Andrewsa to kawał przemilczanej historii i literacki hołd złożony wszystkim koreańskim kobietom zmuszonym do prostytucji podczas II Wojny Światowej.

Historia bywa niesprawiedliwa. Historia bywa wybiórcza. Historia bywa pełna cieni, które ciemnieją w mrokach niepamięci. Takim cieniem na kartach światowej historii, o którym na głos mówi niewielu jest niewolnictwo seksualne w japońskich wojskowych agencjach towarzyskich podczas II Wojny Światowej. Ponad dwieście tysięcy kobiet z całej Azji głównie Koreanek, Chinek i Filipinek było zmuszanych, by służyć siedmiomilionowej armii. Dziewczynki zabierane od rodzin w wieku zaledwie kilkunastu lat były umieszczane w specjalnych bazach, obozach, w których każdego dnia były wielokrotnie gwałcone, bite i torturowane. Nie sposób wyobrazić sobie takiego upokorzenia. Te kobiety, przynajmniej część z nich, żyje do dzisiaj i do dzisiaj walczy, by Japonia w pełni przyznała się do zbrodniczych czynów przeciw kobietom. Córki smoka to jest ich historia. Czytaj dalej

Bezsenne Środy: „Zbrodnie prawie doskonałe. Policyjne archiwum X” Iza Michalewicz

Reporterka Iza Michalewicz przybliża mrożące krew w żyłach prawdziwe historie tych, którzy walczą o prawdę i sprawiedliwość w imieniu ofiar zbrodni, które nigdy nie znalazły rozwiązania Zbrodni prawie doskonałych. Policyjne Archiwum X.

Tak popularne kryminały i thrillery przyzwyczaiły nas, że każda niemal sprawa kryminalna zostaje rozwiązana. Jeśli o sprawcy zbrodni nie wiedzą nawet sami bohaterowie, to czytelnik albo widz otrzymuje rozwiązanie na tacy, by mógł spać spokojnie, by umysłu nie zaprzątały mu zagadki bez odpowiedzi. Ale w prawdziwym życiu ktoś musi nie spać, aby spać mógł ktoś, bo nie każda zbrodnia wychodzi na jaw, nie zawsze sprawiedliwości staje się zadość. Seryjne morderstwa, zbrodnie z pasji i namiętności, zdrady i nienawiści, zabójstwa rodzinne, zwane w policyjnym żargonie nielegalnym ubojem często całymi latami czekają na rozwiązanie. Większość umorzona, zamknięta, przeniesiona do archiwum i zapomniana, teraz po latach dzięki jednostkom z Wydziału do Spraw Przestępstw Niewykrytych, zwanych policyjnym Archiwum X, wychodzi na światło dzienne i zyskuje tak potrzebne rozstrzygnięcie, a zmarli mogą zasnąć w spokoju. Czytaj dalej

„Misterium życia zwierząt” Karsten Brensing – recenzja

Niemiecki biolog morski i doktor etologii Karsten Brensing demaskuje zachowania otaczającej nas przyrody w swojej najnowszej publikacji Misterium życia zwierząt.

Kto w dzieciństwie z zapałem młodocianego zoologa oglądał serię Na Ścieżkach Życia, filmy jak Mikrokosmos czy Makrokosmos, kto surfował między Animal Planet a National Geographic, kiedy jeszcze był kanałem stricte poznawczym, ten z pewnością miał taki przejściowy etap w swoim życiu, kiedy pragnął podążać tropem Davida Attenborough, Jane Goodall, czy Stevea Irwina (którego niefortunnie zabiła miłość do przyrody). Obserwować zwierzęta, podglądać ich zachowania, całymi dniami leżeć nieruchomo w krzakach na prerii, sawannie czy w innym buszu, by z zachwytem podziwiać i komentować otaczający nas świat. Lata minęły, dziecięce marzenia przeszły na kolejne pokolenia, a nam dorosłym pozostały wspomnienia i liczne książkowe publikacje, dzięki którym znowu poczujemy zew natury. Czytaj dalej

„Wielki Finał” Marek Migalski – recenzja

Wizja niedalekiej przyszłości w zaskakującym połączeniu opowieści o nihilistycznym pragnieniu śmierci z poszukiwaniem sensu życia w ostatnich chwilach istnienia, czyli Wielki Finał Marka Migalskiego.

Eutanazja na życzenie. Brzmi jak koszmar, czy jak marzenie? Śmierć na własnych warunkach, w określonym przez siebie czasie, dokładnie w momencie, gdy jesteśmy na to gotowi. Wypisanie się ze świata, zanim nastanie ciemność, zanim ktoś podejmie decyzję za nas, a złośliwy los zburzy pozorny spokój. A gdyby móc jeszcze do tego przeżyć ostatnie chwile w warunkach all inclusive, sielsko-wakacyjnych, w egzotycznej scenerii, w palącym słońcu, sącząc drinki z palemką? Czytaj dalej

Bezsenne Środy: „Miasteczko Crimson Lake” Candice Fox – kryminalny PATRONAT prosto z Australii!

Dwoje wyrzutków społeczeństwa, którzy szukają wytchnienia i przebaczenia na australijskich bagnach północy, gdzie nawet krokodyle szczekają. Ale przeszłość dogania każdego i nie daje o sobie zapomnieć w Miasteczku Crimson Lake Candice Fox.

Kiedy myślę o Australii, to przed oczami pojawia mi się przejrzyste niebo, kamienne pustynie i skwierczący upałem przesuszony busz, po którym kicają agresywne kangury. Przypominam sobie słodko-gorzką Priscillę Królową Pustyni, wypełniony okrucieństwem Wolf Creek, czy zdecydowanie niepokojące Długi weekend i wreszcie Piknik nad wiszącą skałą. To Australia bezlitosna, niezwykle ludzka, niemal cielesna. Kraina spalonej ziemi, małych azyli rozrzuconych raz na setki kilometrów, pełna miejsc, w których można się ukryć, zniknąć, zapomnieć. I chociaż Crimson Lake to na przekór wyobrażeniom bagnista, parna północ, to Australia przenikającego na wskroś deszczu, pełna krokodyli zaczajonych pośród mokradeł, to właśnie tam, w tej nieznanej ciemności wiecznej burzy, schronienia szukają zagubione dusze z południa. Czytaj dalej

„Całe miasto o tym mówi” Fannie Flagg – recenzja

Bez pamięci, bez wspomnień, bez tradycji rozdziobią nas kruki i wrony Tak w najnowszej powieści Fannie Flagg Całe miasto o tym mówi rysuje się przyszłość w słodko-gorzkiej opowieści o pokoleniach, rodzinie i małomiasteczkowej Ameryce, która powoli rozpada się w pył i znika z mapy Stanów Zjednoczonych.

O małych miasteczkach można by pisać całe eseje, wydawać kolejne tomy opiewające urocze, odosobnione światy, niewielkie wyspy, enklawy spokoju na oceanie wypełnionym po brzegi brutalizmem rozpanoszonego miejskiego zgiełku. Fannie Flagg pisze o mieścinach amerykańskiego środka, małych bijących sercach stanów rolniczych, w których lokalne społeczności tworzyły swoje równie małe, odosobnione światy. Wiele narosło o takich miejscach stereotypów, obrosły z czasem mitami, by wreszcie, kiedy nadszedł czas, i one dopasowały się do współczesnej rzeczywistości. Teraz na nowo budzie się tęsknota za tym, co od początku dziejów tworzyło ich korzenie za indywidualizmem i poszanowaniem historii. O tym jest ta opowieść. Czytaj dalej

„Latawiec z betonu” Monika Milewska – PATRONAT i recenzja

Blog_THUMBNAIL Recenzja LATAWIEC Z BETONU

Jedno z moich najwcześniejszych, wyraźnych wspomnień wczesnego dzieciństwa to pogrążony w mroku, nieskończenie długi korytarz z podłogą usianą petami i gruchającymi gołębiami gdzieś nad głową. Wokół hulający, gwiżdżący wiatr i mama niosąca jamnika pod pachą, próbująca dostać się do działającej windy w klatce obok. Do dzisiaj ten moment wraca w moich snach. Czasami to korytarz prawdziwy, czasami wyolbrzymiony monumentalny, oniryczny korytarz wieżowca, który mógłby być symbolem jednego z tym pseudo-corbusierowskich koszmarków, jakich powstawało na pęczki w tamtych utylitarnych, modernistycznych czasach. Korytarz budynku, który mam we krwi, kawałek blokowiska, w którym się wychowałam, w którym mieszkam, odprysk domu o milionach zapachów, setkach mieszkańców, dziesiątkach mniejszych i większych problemów, niezmiennych od lat.

Takim budynkiem kultowym już w niechlubnej historii polskiej architektury współczesnej jest PRL-owski mrówkowiec, drugi pod względem długości budynek mieszkalny Europy, groteskowy fenomen, który miał być jedynie tymczasowym rozwiązaniem, czyli gdański falowiec, który stał się bohaterem realistycznie-magicznej powieści Moniki Milewskiej Latawiec z betonu. Czytaj dalej

Trylogia „Slammed. Pułapka uczuć” Colleen Hoover – recenzja

Jeszcze kilka lat temu nikt nie słyszał o literaturze z gatunku new adult. Kiedy literatura młodzieżowa, przeznaczona dla młodych-dorosłych, czyli young adults, zaczęła zdobywać szczyty popularności, new adult, czyli książki przeznaczone dla młodych ludzi wkraczających w dorosłość, dopiero raczkowało na rynku. Autorzy eksplorowali nieznane szerszej publiczności terytorium, eksperymentując tematycznie, niemniej kończąc zazwyczaj na rozszerzaniu idei powieści młodzieżowych o doświadczenia seksualne i przekleństwa, na tym poprzestając. Wkrótce wydawcy przekonali się, że to nie tego szukają młodzi ludzie, ale raczej opowieści, które pozwolą im oswajać się z odpowiedzialnością, z nieustępliwymi zmianami w ich życiu, z doświadczeniami, z którymi mogliby się utożsamić. Pisarze poczuli wiatr w literackich żaglach i powoli zaczęli poruszać w swoich książkach tematy związane z dojrzewaniem emocjonalnym, seksem oraz erotyką, ze zdrowiem psychicznym, czy problemami o tematyce społecznej. Granice new adult zostały przekroczone.

To właśnie wtedy jedną z niekwestionowanych królowych gatunku została Colleen Hoover, której powieści tłumaczone są na kolejne języki i uwielbiane przez tysiące czytelników, czego dowodem jest niezwykła popularność trylogii Slammed (od poezji slamowej), na którą składają się tomy Slammed. Pułapka uczuć, Point od Retreat. Nieprzekraczalna granica oraz This Girl. Ta dziewczyna. Czytaj dalej

Bezsenne Środy: „Jedno z nas kłamie” Karen M. McManus – recenzja

Jest takie powiedzenie, że życie to niekończące się liceum. I coś w tym jest. Opuszczając mury szkoły spodziewamy się dorosłych problemów i dorosłych decyzji, dojrzałych emocji i relacji międzyludzkich. Wkrótce jednak można się przekonać, że bez względu na miejsce, bez względu na czas, czy podjętą pracę ludzkie związki mają to do siebie, że potrafią sprowadzać się do najprostszych uczuć i koniec końców znów będziemy przechadzać się metaforycznym korytarzem szkolnym. Plotka będzie gonić plotkę, niewielki sekret nabierze rozmiarów życiowej tajemnicy, a zawiść otoczy nas zieloną mgłą pełną nienawistnych spojrzeń. Zmieniają się epoki, zmienia się moda, zmienia technologia, ale prawa dżungli liceum nie zmieniają się wcale.

Jedno z nas kłamie Karen M. McManus to młodzieżowy kryminał obyczajowy, historia tajemnicy i zbrodni, który założeniem przypomina kultowy film Klub Winowajców, by z rozdziału na rozdział przerodzić się w opowieść o tajemnicach, które nigdy nie powinny były ujrzeć światła dziennego. Czytaj dalej

„Jan Kaczkowski. Życie pod prąd” Przemysław Wilczyński – recenzja

Można przeżyć całe życie, nie zapisując się w niczyjej pamięci, a można przeżyć zaledwie jego część, tę mniejszą, a jednocześnie odcisnąć swoją obecność w sercach setek, a może nawet tysięcy ludzi. Nie jest łatwo pisać o życiu kogoś tak wyjątkowego jak śp. Ksiądz Jan Kaczkowski. Każde słowo wydaje się być na wyrost. Każda pochwała zbyt pochwalna. Ale być może czasami tak musi być, tym bardziej, kiedy kogoś się podziwia, kiedy pisze się o kimś, kto na zawsze pozostanie w pamięci. Jedno z pewnością można napisać o nim bez nadmiernej egzaltacji był człowiekiem niezłomnym. I to wcale nie tak, że śmiertelna choroba nie złamała jego ciała, nie odebrała mu zdrowia, nie zainspirowała pytań, na które odnajdował zaskakujące odpowiedzi Jego niezłomność polegała na niezachwianym poczuciu spełniania siebie w służeniu innym. Do samego końca.

Chciałbym żyć tak jak wybrałem. Nie wbrew chorobie, ale pomimo niej.

Czytaj dalej