„5 sekund do Io” i „5 sekund do Io. Rebeliantka” Małgorzata Warda – recenzja

W wirtualnym świecie można się zagubić. Można zanurzyć się w nim na wiele godzin, tracąc kontakt z rzeczywistością, a czas będzie płynął, prawdziwe życie będzie mijać gdzieś obok, niezauważenie. Technologia rozwija się prężnie, intensywnie, jedynie zachęcając do wyboru krain wyobraźni, wirtualnych przestrzeni, w których można być każdym i nikim jednocześnie, przeżywać i nie doznawać za bardzo, istnieć, ale nie do końca żyć. To wciąż wybór, to pomysł na spędzanie wolnego czasu, to gra i zabawa, która jedynie czasami przeradza się w coś więcej, niosąc za sobą nieodwracalne niebezpieczeństwo. A teraz wyobraźmy sobie technologie przyszłości, która nie tylko jak dzisiejsze VR wciągnie nas w inny świat, ale pozwoli doznawać wszystko to, co w prawdziwym życiu smak, dotyk, a co za tym idzie rozkosz, ból i śmierć.

O pułapkach światów bez wyjścia i przyszłości, która być może jest bliżej niż można by się spodziewać opowiada fascynujący cykl młodzieżowy Małgorzaty Wardy 5 sekund do Io oraz 5 sekund do Io. Rebeliantka. Czytaj dalej

Bezsenne Środy: „Czerwony śnieg” Ian R. MacLeod (nowy Duży Buk)

Potwór to idea, to teoria, to wiara, to coś, co dba o siebie bardziej niż o własne życie. Takim potworem jest ten, który istnieje od zawsze, a którego mit jest nieśmiertelny, ponadczasowy. Wampir. Odwieczny krwiopijca, wcielenie Antychrysta, ucieleśnienie węża, które powraca zawsze pomimo mijających stuleci i historycznych przewrotów. Łączy w sobie folklor, kulturę popularną, masową i wysoką. Łączy w sobie to, co oscyluje niebezpiecznie na styku ludyczności i elitarności. Dotyka tego co człowiekowi najbliższe, czyli śmierci, a jednocześnie tego co niedoścignione i nieuchwytne, czyli nieśmiertelności. Tradycyjny wizerunek wampira przyciąga, a jednocześnie odpycha, bo nadaje mu właściwości istoty doskonałej, naruszającej granice największego tabu. Zrobić wszystko, by przetrwać. Tylko jak przetrwać, gdy to idea staje się spotworniała i sama ciągnie ludzkość ku zagładzie?

O samotnej walce o człowieczeństwo z najgłębszą ciemnością dziejów opowiada Ian R. MacLeod w swojej fenomenalnej powieści Czerwony śnieg, która nadaje wampirycznemu mitowi kolejnych symbolicznych znaczeń. Czytaj dalej

„Koniec lata” Anders de la Motte – recenzja

Kryminały rodem ze Skandynawii charakteryzuje swoisty smutek. Naznaczone są rozpaczą, nieszczęściem, ludzkim krzykiem, który uwiera głęboko w środku, próbuje wydostać się na zewnątrz. Ciemność zdaje się towarzyszyć kolejnym bohaterom, bez względu na to, czy mowa tutaj o thrillerach polityczno-sensacyjnych, czy kameralnych opowieściach ze zbrodnią w tle. Niezależnie, czy chodzi o małą społeczność na uboczu cywilizacji, czy o północną metropolię to nie ma znaczenia smutek towarzyszy bohaterom na każdym kroku, mrok, od którego sami nie potrafią się uwolnić, a który zyskuje swoją spotworniałą reprezentację w kolejnych zbrodniach i bolesnych motywacjach.

Ten smutek odnaleźć można również w powieści Koniec lata Andersa de la Motte, który znany jest między innymi z trylogii miejskiej „[geim]”, „[buzz]” i „[bubble]”. Teraz pisarz powraca w rodzinne strony, do Skanii i małego miasteczka, które jest lustrzanym odbiciem bliskich jego sercu miejsc. Czytaj dalej

„Royce Rolls” Margaret Stohl – recenzja

Każdego dnia bombardowani jesteśmy newsami bez większego znaczenia. Wiadomościami z życia mniejszych i większych celebrytów, osób, które znane są wyłącznie z tego, że są sławne. Nie osiągnęły zbyt wiele, ale pojawiły się w momencie, kiedy był na nie popyt, sprzedały swoją prywatność, dały się wykreować i teraz wciskają każdemu, kto jest chętny dostęp do swojego niby idealnego, kolorowego życia w świetle rażących, oślepiających reflektorów. Błędem byłoby jednak zakładać, że te światła nigdy nie gasną, że blichtr, cekiny i błyskotki nigdy nie trafiają na powrót do swoich prawowitych właścicieli koncernów, które zarabiają na wypożyczaniu sztucznego życia w pigułce. To wszystko znika z końcem każdego kolejnego sezonu, czerwone dywany zwracają swoje języki w stronę kogoś innego i pozostaje oczekiwanie na słupki sprzedaży, na wyniki oglądalności. To wtedy wszystko się rozstrzyga.

W takim momencie zawieszenia wkraczamy w życie bohaterów prześmiewczej, satyrycznej powieści hollywoodzkiej twórczyni Margaret Stohl, która w Royce Rolls bierze pod lupę bohaterów reality show, by obnażyć ich pusty, cukierkowy świat i pokazać, że król i królowe tego świata bywają naprawdę nadzy. Czytaj dalej

Bezsenne Środy: „Dziewczyna na karuzeli” Danya Kukafka

W małych społecznościach nikt nie pozostaje anonimowy. Nikt nie jest do końca obcy. Czujne oczy zawsze obserwują, bacznie śledzą każdy krok, podążają śladem innych. Nawet w tym nowym świecie, w którym człowiek zdaje się być wyspą, samotnym atomem, tylko od czasu do czasu napotykającym inne atomy, nawet w takiej rzeczywistości ludzie potrafią domyślać się o sobie rzeczy najmniej prawdopodobnych. Bo nikt nikogo nie zna za bardzo kurtuazyjne powitania, pożegnania, czy pogaduszki zdają się chronić przed wzrokiem ciekawskich, a mimo to, gdy przyjdzie co do czego, to nagle okazuje się, że wystarczy lekko uchylona firanka, niedociągnięta zasłonka, uchylone okno Taniec wyobraźni! Unoszą się dźwięki, uciekają słowa, a światło przyciąga zagubione ćmy, obserwatorów cudzego życia.

Voyeurystyczne zapędy mieszkańców małego, spokojnego miasteczka w stanie Kolorado bierze pod lupę Danya Kukafka w swoim debiutanckim, przejmującym dreszczowcu Dziewczyna na karuzeli. Czytaj dalej

„Narzeczona księcia” William Goldman – recenzja

Skomplikowany wstęp, który zapowiada kolejny wstęp, potem wspomnienie wspomnienia i wreszcie opowieść w opowieści, wypełniona po same okładki nawiasami, dygresjami i wszelkimi rodzaju wstawkami, nie mówiąc o przerysowanej do skrajności formie i podwójnej obecności autora, który sam autorem jest albo nie jest, bywa prawdziwy, a czasami fikcyjny. Narzeczona księcia to ten rodzaj powieści, który zyskał przydomek fenomenu, skrząc się swoją dziwnością, paradując wytrawnie swoją innością, zachwycając nietuzinkowością. W czasach, kiedy fantastykę traktowano śmiertelnie poważnie, zamykając skomplikowane społeczno-polityczne metafory za kolejnymi tomami niespiesznych opowieści o wędrówce i doniosłych wartościach, William Goldman zrobił coś całkowicie odwrotnego rozbił gatunek na kawałki i poskładał na nowo, tworząc fascynujący patchwork, który na pierwszy rzut oka nie jest tym, czym mógłby się wydawać.

A jednak! Potencjał powieści rozrósł się z dnia na dzień tak, że Narzeczona księcia pastisz romansów wszech czasów w konwencji fantasy przeszedł do historii popkultury, przenikając do zbiorowej wyobraźni kolejnych pokoleń czytelników. Czytaj dalej

„Arystokratka na koniu” Evžen Boček – HIT sezonu i PATRONAT!

Istnieje spora szansa, Drodzy Czytelnicy, że jeśli jeszcze nie mieliście okazji sięgnąć po dzieje Marii Kostki z Kostków opisane w woluminach „Ostatnia Arystokratka” i „Arystokratka w ukropie”, to kolejne akapity mogą być dla Was nieco niezrozumiałe, a nawet chaotycznie pogmatwane. Dlatego już na wstępie odsyłam Was z serdecznymi pozdrowieniami do poprzednich tekstów i filmów recenzja „Ostatniej Arystokratki” TUTAJ, a recenzja „Arystokratki w ukropie” TUTAJ – a sama zabieram się za najnowszą odsłonę przygód skazanej na zamkowe życie Marii i jej rodziny pióra Evžena Bočka „Arystokratka na koniu”. Czytaj dalej

„Mój pierwszy bal” (John Green, E. Lockhart, Holly Black i inni) – recenzja & PATRONAT

Ten pierwszy amerykański bal! Symboliczne wkroczenie w dorosłość! Pierwszy krok i kamień milowy, który niczym komunia, niczym wesele wyznacza nowy etap życia dla młodych ludzi. Co prawda popkultura z balu zwanego w Stanach Zjednoczonych prom od promenade dance zrobiła wydarzenie nieco bardziej na luzie, kojarzone raczej z komediowymi filmami młodzieżowymi, którego głównym celem jest eksperymentowanie z używkami i podrywanie partnerów na pierwszą upojną noc, to warto pamiętać, że dawniej tradycyjne bale szkolne były sformalizowane, przypominające bardziej dzisiejsze bale debiutantów. I co prawda czasy się zmieniły, bal stał się częścią wyrafinowanego imprezowego przemysłu, to jego znaczenie pozostało podniosłe i wciąż wyznacza ważny moment w życiu każdego młodego człowieka.

Nie dziwi dlatego wcale, że wspomnienia, impresje i wyobrażenia popkulturowe tak często nawracają do tego tematu, a kolejni twórcy nawiązują do całego wydarzenia, tak jak twórcy zbioru opowiadań Mój pierwszy bal dwudziestu znanych amerykańskich pisarzy i pisarek, w tym John Green, E. Lockhart, czy Holly Black. Czytaj dalej

„Surogatka” Louise Jensen – recenzja

Popkultura nie boi się trudnych tematów. Nie stroni od ludzkiego cierpienia, od niewyobrażalnego bólu, od tego, co traumatyczne, a co zniszczony umysł pragnie odrzucić w kąt, wyprzeć w najdalsze zakątki podświadomości. Filmy, książki, gry Żaden temat nie jest tabu, nawet tak dramatyczny, tak nieustępliwie rozpaczliwy, jak niemożność poczęcia, jak utrata dziecka, jak walka o macierzyństwo. A z tym problemem walczy niejedna kobieta, niejednokrotnie przegrywając bitwę za bitwą. Niektóre poddają się, godzą ze stanem rzeczy i odwracają uwagę, by szukać ukojenia gdzie indziej. Inne nie potrafią pogodzić się z porażką i będąc gotowymi na wszystko, by zostać matką, brną naprzód nie przyjmując przegranej do wiadomości.

O pragnieniu macierzyństwa silniejszym od wszelkich innych uczuć i o desperacji, która prowadzi do tragedii opowiada przejmujący thriller Louise Jensen Surogatka. Czytaj dalej

„Wojna Bogów” Tomasz Stężała – PATRONAT i recenzja

Czas wypraw krzyżowych do Ziemi Świętej był burzliwym okresem dla średniowiecznego świata. Przetasowania władzy, spiski i liczne podboje przekształcały geografię Europy niczym w kalejdoskopie. Ziemia co rusz zmieniała właścicieli, budowano kolejne zamki, warownie, stawiano mury i okalano nimi miasta. Nad tym wszystkim czuwał Kościół, który panował nad namaszczonymi władcami, sadzał królów na tronach i dbał, by wiara chrześcijańska systematycznie pochłaniała kolejne, niedostępne do tej pory części kontynentu. Niewielu jednak zdaje sobie sprawę, że Jerozolima i pustynny piasek południa nie były jedynymi miejscami, do których ruszyły krucjaty. Niewielu wie, że od 1194 roku trwały bałtyckie wyprawy krzyżowe, prowadzone przez katolickich królów Danii i Szwecji oraz niemieckie zakony rycerskie, jak Zakon Kawalerów Mieczowych i Zakon Krzyżacki, przeciw pogańskim ludom północnej Europy, zamieszkałym wokół Morza Bałtyckiego, w tym Prusów.

To właśnie ten czas północnych zdobywców opisał Tomasz Stężała w pasjonującej, średniowiecznej powieści historycznej Wojna Bogów, która być może jest zaczątkiem nowego fascynującego cyklu. Czytaj dalej