Afgańskie Kobiety: „Kiedy księżyc jest nisko” Nadia Hashimi – recenzja

Dzisiaj ich życie i przyszłość to temat niczym ogień. Zapalnik bojowych dyskusji na tle kulturowym i religijnym, rasowych nienawiści, odruchów ludzkich i nieludzkich. Emocjonalny koktajl Mołotowa na arenie politycznej, wrzask podniesiony na ulicach miast Unii Europejskiej. To protesty i ruchy poparcia, to setki tysięcy zaangażowanych osób, to rzeka pieniędzy, która nie zna dna. Ale ich życie i przyszłość to także zwyczajny strach, dramat jednostek i całych rodzin, zbiorowa żałoba po krajach, które utracili, którym pozwolili wyślizgnąć się z rąk. To nie tylko kaprys współczesności, chwila w skomplikowanych czasach, bo ten exodus trwa od wieków i trwać będzie pewnie jeszcze długo po naszym odejściu. Wiecie o kim mówię, prawda? O milionach uchodźców, którzy od lat przemierzają wschodnie ziemie, by siłą przeprawiać się przez Morze Śródziemne, do Europy. Koszt nie ma znaczenia, bo na szali postawili już wszystko, co mieli najdroższego. Pozostała desperacka wiara i obietnica jakiegoś lepszego jutra.

Dzisiaj to mieszkańcy krajów Maghrebu, subsaharyjskiej Afryki i przede wszystkim Syrii zmierzają korowodem do naszych granic, ale jeszcze nie tak dawno temu to mieszkańcy Afganistanu szukali nowego domu, uciekając przed śmiercią i opresją władzy talibanu. Nadia Hashimi wyobraziła sobie taką ucieczkę i opisała jedną z setek tysięcy podobnych historii, która mogła wydarzyć się naprawdę Kiedy księżyc jest nisko.

Czytaj dalej

Bezsenne Środy: „BAD MOMMY. ZŁA MAMA” Tarryn Fisher PATRONAT

Wiele lat temu, najpewniej zbyt wcześnie na mój młody nieopierzony umysł, natrafiłam w telewizji na film, który na długo zapadł mi w pamięć i przeraził nie na żarty Sublokatorka w reżyserii Barbet Schroeder. Pewnie wielu z Was pamięta tę charakterystyczną fabułę. Pozornie niewinna dziewczyna, która wprowadza się do naszej bohaterki z początku udaje najlepszą przyjaciółkę, by z czasem zamienić się w kobietę-mimikrę, która naśladuje i w końcu próbuje siłą przejąć życie tej, która tak ją zafascynowała. Dziewczyna bez właściwości, dziewczyna kameleon, która zrobi wszystko by zostać kimś innym, byle nie być sobą. Przeraziło mnie to bardziej niż niejeden krwawy slasher, niż niejeden potworny horror i przez wiele lat słowa tak samo jak ty wywoływały u mnie ciarki niepokoju. Ale z czasem strach ustąpił

Trauma tamtego wieczoru z pierwszym seansem Sublokatorki wróciła do mnie z pełną intensywnością, kiedy w moje ręce trafiła powieść Tarryn Fisher Bad Mommy. Zła Mama i wiedziałam już, że tym razem dreszcz przerażenia nie opuści mojego serca na bardzo, bardzo długo.

Czytaj dalej

„Pakistańska córka” Maria Toorpakai PATRONAT

W Pakistanie, pośród starych plemiennych rodów, z dziewczynkami sprawa jest prosta mają opiekować się najmłodszym rodzeństwem i naśladować starsze członkinie swojej rodziny. Z kobietami natomiast, jeszcze prostsza. Ich zadaniem jest siedzieć w czterech ścianach domów, zamknięte, odizolowane, zostawione samym sobie i swoim rodzinom, a opuszczać te ściany wyłącznie u boku bliskiego im mężczyzny, nawet małego chłopca, zakryte od stóp do głów. Nikt nie może ich zobaczyć, nikt nie może na nie spojrzeć. Konserwatywna kultura Bliskiego Wschodu i skrajnego odłamu Islamu zamyka kobiety niczym w klatkach, z których nigdy nie mogą się wyrwać. Za bunt, za sprzeniewierzenie się odwiecznym zasadom, grozi im śmierć. Grozi im ukamienowanie.

Urodzona 22 listopada 1990, dziewczynka o trzech imionach Maria Gulgatai Toorpakai mogła być ukamienowana. Córka wyklętych rodziców, wychowana na Terytoriach Plemiennych Pakistanu (dzisiaj terytorium działań talibów i największych terrorystów świata), której udało się wyzwolić. Została symbolem, inspiracją, najlepszą zawodniczką squasha w swoim kraju i jedną z najlepszych na świecie, a Pakistańska córka to historia jej życia opowiedziana jej własnymi słowami.

Czytaj dalej

AFGAŃSKIE KOBIETY: „Dom bez okien” Nadia Hashimi – recenzja

Aż trudno uwierzyć, że jeszcze nie tak dawno, bo zaledwie w połowie XX wieku, Afganistan był krajem wolnych kobiet. Kobiet, które tak jak ich koleżanki z Zachodu, stąpały po ulicach ubrane w przewiewne, kolorowe sukienki, odkrywając nie tylko stylowo ufryzowane włosy, starannie dobrany makijaż, ale także fragmenty nagiego ciała, prześwitujące spod lekkich materiałów. Uśmiechy na twarzach, chłopcy i dziewczęta spędzający razem czas, dzielący ławki w szkołach i na uniwersytetach. Obywatelska wolność, szczęśliwość w zwyczajności i możliwości wyboru.
Ten czas już przeminął. Pięćdziesiąt lat później, po inwazji Rosjan, po przejęciu władzy przez Talibów, po rządach watażków i kolejnych inwazjach, Afganistan stał się kulturową pustynią. Teraz miejsce kobiety jest w domu, u boku męża i dzieci. Jest własnością, nie ma żadnych praw i to do niej należy zachowanie honoru tak własnego, swojego mężczyzny, jak i rodziny. W czterech ścianach, gdzie przemoc jest na porządku dziennym, zerka spod burki lub hidżabu, wyzuta z wszelkich marzeń. Czytaj dalej

Bezsenne Środy: „Niespokojni zmarli” Simon Beckett (David Hunter #5)

Liczne literackie przykłady dają czytelnikowi jasno do zrozumienia, że bogactwo, szczególnie to popkulturowe, wyobrażone rozleniwia. Nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim moralnie. Szczególnie dobrze widać to w kryminałach i w thrillerach, w których ludzie należący do wyższych sfer, arystokracji, sfery biznesu, czy polityki, gotowi są na wszystko, byle ich przeszłe i przyszłe występki nie wyszły na jaw. W podobny sposób chronią swoich najbliższych, ukrywając niewygodne prawdy, tuszując problematyczne wypadki, czy umiejętnie manipulując dowodami w sprawie. Nie cofną się przed korupcją, zastraszaniem, a nawet jeśli przyjdzie taka potrzeba przed zlikwidowaniem niewygodnego świadka. W końcu mają możliwości i środki, by tego dokonać, a skoro ich wartości opierają się na skrzywionym kodeksie moralnym, to w zasadzie wszystko może ujść im płazem. Prawda?

Sekrety pewnej wpływowej rodziny i tajemnice bagnistego wybrzeża bada David Hunter w kolejnej odsłonie serii o antropologu sądowym autorstwa Simona Becketta Niespokojni zmarli.

Czytaj dalej

„Punkt” Florence Hinckel – recenzja

Wszystko jest najlepsze w tym najlepszym z możebnych światów.

Wyobraź sobie utopię. Wyobraź sobie wieczną szczęśliwość. Krainę, w której nie można się smucić, martwić, czy przejmować. A nawet jeśli najdzie cię chandra, to pojawi się ktoś, kto w chwilę moment wszystko naprawi. Jedna tabletka, jeden łyk, jeden zastrzyk i po bólu! Teraz można spokojnie zalogować się do sieci, ustawić radosną emotikonkę i popatrzeć na równie radosne emotikonki innych. W końcu ludziom, którym szczęśliwość wmawia się odgórnie, których faszeruje się szczęściem i wypełnia po brzegi jak gęsi na foix gras łatwiej i skuteczniej manipulować. Nie mają na co narzekać, nie muszę myśleć o sprawach poważnych, nie muszę zwracać uwagi na to, co ukryte za kotarą dezinformacji. Po co się martwić?

Dążenie do utopii odebrało miliony żyć w XX wieku, a jednocześnie istnieje w człowieku coś tak nielogicznego, że wciąż potrzebujemy podążać za tą ideą i wymyślamy kolejne nieosiągalne krainy szczęśliwości zarówno w fikcji, jak i w życiu. Terror wiecznego zadowolenia i pokolenie nienawykłe do smutku opisuje francuska pisarka Florence Hincel w młodzieżowej, zaskakującej antyutopii Punkt.

Czytaj dalej

To NIE jest książka dla dzieci: „Nazywam się Cukinia” Gilles Paris – recenzja

Czasami jest tak, że marzenia o byciu rodzicem skonfrontowane zostają z bezlitosną rzeczywistością i po narodzinach dziecka nic nie jest takie jak powinno być. Jednak już pojawił się nowy, mały człowiek, na dobre i na złe, na kolejne lata w dostatku i w biedzie. To powinno być bezwarunkowe uczucie, odpowiedź na ufność, na bezbronność, która nie zna jeszcze zła. Tego zaufania nie można zawieść, bo kiedy rodzic zawiedzie, dziecko zostaje zupełnie samo. Samo ze swoimi problemami, ze swoimi skomplikowanymi uczuciami, samo w obliczu niezrozumiałych dla niego wyzwań. Kiedy rodzic zawiedzie, dziecko próbuje żyć dalej nie obwiniając siebie, ale wyrzuty sumienia pojawiają się mimo wszystko. Niewinna miłość próbuje tłumaczyć każdą wyrządzoną krzywdę, każdy odebrany siłą dzień beztroski. Kiedy rodzic zawiedzie, nie ma nikogo, kto przytuli wieczorną porą, kto otrze łzy rozpaczy. Jak wytłumaczyć, że to dorosły ponosi winę? Że to on zawiódł, nie dziecko?

O dzieciakach pozostawionych samym sobie, o tęsknocie i bezbronności opowiada poruszająca powieść wcale nie dla dzieci Nazywam się Cukinia nagradzanego francuskiego pisarza Gillesa Paris.

Czytaj dalej

„Sekrety roślin i zwierząt w miejskiej dżungli” Nathanael Johnson – recenzja

Bywa tak, że w natłoku pracy, przy nawale obowiązków nie doceniamy tego, co dzieje się wokół nas. Wzrok zwrócony w ziemię, ekran telefonu przy oczach, słuchawki w uszach i pęd w nogach do samochodu, do autobusu, do pracy i tylko marzenie o wydumanych wakacjach w głowie, chociaż tak naprawdę nawet te wakacje niczego nie są w stanie zmienić. A wokół nas prawdziwa dżungla! Nie wierzycie? Pewnie, ciężko w to uwierzyć, kiedy prowadzi się życie na czas, kiedy nawet w wolnych chwilach przyzwyczajeni jesteśmy patrzeć, ogarniać kolorowy, chaotyczny harmider, wirtualne rzeczywistości, ale nie dostrzegać szczegółów, które mijamy w takim pośpiechu. A wystarczy przystanąć na chwilę, spojrzeć w niebo, rozejrzeć się i dostrzec, przyjrzeć się z bliska mijanym po drodze drzewom. Żeby dostrzec piękno, swoisty cud nie potrzeba wiele, bo natura jest blisko, tuż tuż, za progiem. Nawet w centrum metropolii.

Gdyby nie malutka córka Josephine, pewnie Nathanael Johnson również nie spojrzałby nigdy w niebo. Pisałby całkiem udane artykuły o jedzeniu, śmigałby od restauracji do restauracji recenzując kolejne potrawy, a dni mijałyby swoim zwyczajnym torem. To milion pytań dorastającej dziewczynki zmusiły go, by przyjrzał się wszystkiemu bliżej. I z zaskoczeniem stwierdził, że wokół niego, w środku wielkiego miasta, toczy się niby oddzielne, a tak bliskie i związane z człowiekiem drugie życie życie jedynie pozornie betonowej dżungli.

Czytaj dalej

Bezsenne Środy: „Najmroczniejszy sekret” Alex Marwood – recenzja

Kiedy popularny pisarz zabiera się za komentowanie rzeczywistości, a w swoich utworach próbuje nawiązywać do prawdziwych wydarzeń, snując teorie spiskowe, czy na własną rękę rzucając przykryte warstwą fikcji oskarżenia, to musi zdawać sobie sprawę, że stąpa po bardzo grząskim gruncie. Zaginięcie Madeleine McCann sprzed dziesięciu lat jest taką kontrowersyjną sprawą, która ze względu na swoją okrągłą rocznicę zaczyna nawiedzać prozę z thrillerem na czele. Zniknięcie trzyletniej dziewczynki wzburzyło opinią publiczną, wywołało falę nienawiści w kierunku jej rodziców i znajomych, którzy wszystkim wokół zdawali się być zamieszani, ale przede wszystkim winni. Co prawda dowodów jednoznacznych nie ma, policja wciąż miota się pośród poszlak, ale mimo to, publiczność gotowa jest rzucić kamieniem. W każdej chwili.

Być może najnowsza powieść Alex Marwood przynależy jedynie fikcji literackiej, ale mimo to nie jest tajemnicą, że jej Najmroczniejszy sekret jest kolejną książkową próbą odpowiedzi na pytania: Co mogło przytrafić się Madeleine i jak to możliwe, że dziecko zniknęło bez śladu? Oczywistym jest, że Madeleine przestała być Madeleine, a jej rodzina przestała być jej rodziną. Tożsamość ofiar i świadków została zmieniona. Miejsce akcji również. Tutaj liczy się moment, uchwycona chwila i sama intencja. I nie wyszło to tej powieści na dobre.

Czytaj dalej